Schwertner: Komenda to bolesny wyrzut sumienia polskiego wymiaru sprawiedliwości
Tomasz Komenda padł ofiarą systemu: pełnego niesprawiedliwości, powtarzających się pomyłek, szokującej niefrasobliwości. A gdy był skazywany, zaważyły emocje, chęć szybkiego wskazania winnego. Sam nigdy żadnej zbrodni nie popełnił, to jemu odebrano kawał życia.
Tomasz Komenda nie żyje
Wydawało się, że ta historia może mieć szczęśliwy happy end. Tomasz Komenda udowodnił, że nie popełnił okrutnej zbrodni, o jaką był oskarżony, a następnie skazany prawomocnym wyrokiem sądu. Po 18 latach opuścił mury więzienia.
Było jasne, że straconego czasu nie odzyska, wywalczył sobie jednak oczyszczenie z zarzutów, nowe życie i wielomilionowe odszkodowanie. Na wolności czekała rodzina, perspektywy, szansa na odzyskanie tego, co bezprawnie zostało mu odebrane.
Jednak jego losy niespecjalnie nadają się na scenariusz hollywoodzkiego filmu. W tej historii jest tylko gniew, smutek, rozpacz i otchłań, w jakiej pogrążał się Komenda już po wyjściu na wolność. Nie radził sobie z codziennością, rzeczywistość, jaką zastał poza murami więziennymi, go przytłoczyła. Przytłoczyłaby pewnie każdego z nas, gdybyśmy znaleźli się w jego sytuacji.
Pozostanie symbolem
Wtedy, gdy opuścił więzienie, był bohaterem tłumów. Udzielał wywiadów, stał się żywym symbolem walki o godność, o sprawiedliwość. Wyszedł ze sprawy beznadziejnej. Za kratkami miał przesiedzieć 25 lat, a potem, już na zawsze, żyć z piętnem zabójcy i gwałciciela. Ale nie, on wygrał z systemem.
Wszystkie kłopoty, które piętrzyły się w jego życiu, pozostawały gdzieś w tle. Rozpadała mu się rodzina, miał trudności z budowaniem relacji, i do tego choroba: rak płuc. Nie, to nie było story na Hollywood.
Pełnomocnik Tomasza Komendy, były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski - który pomógł mu wywalczyć rekordowe odszkodowanie za czas stracony w więzieniu - mówi dziś w Gońcu: „Myśleliśmy, że życie mu się ułoży”. Sam należałem do tej grupy, choć optymizm mieszał się ze świadomością, jak wielkim wyzwaniem dla takich osób jest znalezienie dla siebie miejsca w nowej rzeczywistości.
Trzeba pamiętać o Komendzie
Przypadek Tomasza Komendy to także przestroga: przed pochopnymi decyzjami prokuratorów i sądów. To ostrzeżenie: przed utrzymywanym kultem przetrzymywania ludzi w aresztach tymczasowych, wsadzaniem ludzi do więzień na podstawie pojedynczych, nieweryfikowalnych zeznań małych świadków koronnych.
Powinniśmy pamiętać o Tomaszu Komendzie i jego walce, niestety, ostatecznie przegranej, choć niebeznadziejnej, wręcz przeciwnie: takiej, która dla nas wszystkich powinna być sygnałem do innego spojrzenia na wymiar sprawiedliwości.