Sarsa może stracić słuch. Dramat piosenkarki, ma za sobą operację
Sarsa, a właściwie Marta Markiewicz, cierpi na poważną chorobę prowadzącą do stopniowej utraty słuchu. Piosenkarka przeszła operację, po której pojawiły się niepokojące objawy. Słyszała głosy, których nie było.
Sarsa wylansowała muzyczne hity
Piosenkarka wdarła się na polską scenę muzyczną udziałem w programie “The Voice of Poland”, który otworzył jej drogę do wielkiej kariery. W 2015 roku wydała debiutancki utwór “Naucz mnie”, który uplasował się na pierwszym miejscu prestiżowej listy AirPlay. Singiel pokrył się diamentem, a teledysk do niego wyświetlono ponad 35 milionów razy.
Sarsa powtarzała sukcesy z innymi przebojami, grała koncerty na największych scenach festiwali i zgarniała nagrody. Niestety artystka mierzy się ze schorzeniem układu słuchowego. Niedawno przeszła skomplikowaną operację, która nie wpłynęła na nią tak, jak się spodziewała.
Takie wykształcenie ma Katarzyna Cichopek. Nikt nie zgadłby, co studiowałaSarsa traci słuch. Przeszła operację
Sarsa cierpi na obustronną otosklerozę, która objawia się stopniowym pogorszeniem słuchu i w konsekwencji prowadzi do jego całkowitej utraty. Piosenkarka w 2023 roku przeszła ważną operację, aby w pewnym stopniu zahamować postęp schorzenia. W rozmowie w serwisie dziendobry.tvn.pl opowiedziała o uciążliwych skutkach zabiegu.
Dużo słyszałam rzeczy, które nie istniały. Słyszałam, że ktoś mnie woła albo synek płacze i bardzo blisko to słyszałam. Biegłam do niego do pokoju, on spał. Druga rzecz, jak ktoś bardzo daleko, w drugim końcu domu coś mówił, to mi się wydawało, że jest obok mnie.
Specyficzne komplikacje pogorszyła grypa. Sarsa porównała to, co wówczas działo się z jej słuchem, do strojenia radia i trzeszczących fal. Na początku nie mogła znieść tego stanu.
Mimo choroby Sarsa nie rezygnuje z pasji do muzyki
Dla wokalisty bycie zmuszonym do zakończenia kariery jest niezwykle trudne. Muzyka to coś więcej niż praca, to całe życie. Sarsa nie zamierza się poddać i ciągle śpiewa. Żartuje nawet, że dzięki temu, co ją spotkało, lepiej odnajduje się w związku.
Na co dzień nie słyszałam, gdy ktoś stał plecami do mnie, o co pyta. Mniej się kłóciliśmy z partnerem. Nie słyszałam, co do mnie mówi, więc w związku super wszystko się układało. (…) Natomiast faktycznie, już nie żartując, to właśnie Paweł, czyli mój partner mi zwrócił uwagę, że podkręcam sobie odsłuch na scenie i że nie słyszę, co się do mnie mówi.