Roman Wilhelmi przez wiele lat walczył z rakiem. Wiadomo, jak wyglądały jego ostatnie chwile
Roman Wilhelmi był kultowym aktorem, któremu udało się stworzyć wiele niesamowitych ról. Zagrał m.in. w “Alternatywach 4”, jednak jego karierę przerwała okrutna diagnoza, a w konsekwencji śmierć. Niebawem premierę będzie miała książka pt. “Anioł i twardziel”, która opiera się na życiu artysty. W sieci pojawiły się fragmenty, które opisują, jak dowiedział się o chorobie oraz zdradzają, jak wyglądały jego ostatnie chwile.
Roman Wilhelmi był utalentowanym aktorem
Roman Wilhelmi przyszedł na świat w 1936 roku. Zamiłowanie do aktorstwa wykazywał już jako młody chłopak. By móc rozwijać swoją pasję, postanowił rozpocząć studia na PWST w Warszawie. Jeszcze w trakcie edukacji miał okazję zabłysnąć na scenie Teatru Polskiego.
Zagrał w licznych produkcjach telewizyjnych. Widzowie mieli okazję oglądać jego artystyczny talent m.in. w: "Czterech pancernych i psie", “Lalce”, “Karierze Nikodema Dyzmy” czy kultowych “Alternatywach 4”.
Nagranie z próby Luny na Eurowizji niesie się po sieci. Głosy widzów są podzieloneChoroba Romana Wilhelmiego
Roman Wilhelmi zmarł 3 listopada 1991 roku w wieku 55 lat. Został pochowany na cmentarzu wilanowskim w Warszawie. Cierpiał na nowotwór wątroby.
Niebawem premierę będzie miała książka Anioł i twardziel" autorstwa Liliany Głąbczyńskiej-Komorowskiej, opowiadającej o życiu aktora. “Faktowi” udało się dotrzeć do fragmentów biografii Romana Wilhelmiego.
Poruszono w niej temat choroby artysty. Prof. Jerzy Woy-Wojciechowski na jej łamach wspominał, że gwiazdor “Alternatyw 4” nie stronił od alkoholi, a także palił papierosy.
Spotykaliśmy się czasem na gruncie towarzyskim. W jednej rzeczy nie dotrzymywałem mu kroku: w piciu. Piję alkohol w niedużych ilościach, a wielu moich przyjaciół i znajomych – w tym Romek – nie wylewało za kołnierz. [...] Krytykowałem, że pali za dużo. Tłumaczyłem: Jeżeli już musisz, sięgaj po co drugiego papierosa - przytoczył jego słowa “Fakt”.
Profesor zdradził również, że zauważył pogarszający się stan zdrowia aktora, dlatego też zlecił mu wykonanie dodatkowych badań. Wówczas Romanowi Wilhelmiemu towarzyszył dobry humor, być może wierzył, że wszystko jeszcze się ułoży. Kilka godzin po badaniach prof. Jerzy Woy-Wojciechowski dostrzegł, że jego przyjaciel jest przygaszony. Zapytał się go, skąd ta nagła zmiana samopoczucia. Wówczas artysta wyjawił mu przykrą prawdę.
A on: “Powiedziałem lekarce, że się słabo czuję. Na co ona: Jak się pan może dobrze czuć, skoro pan ma wszędzie przerzuty?” - tłumaczył profesor w książce.
Słowa, które przekazał mu Roman Wilhelmi, oburzyły go. Nie był w stanie zrozumieć, dlaczego lekarka w tak niedelikatnych słowach zwróciła się do swojego pacjenta.
Chyba zareagowałem wulgarnym słowem. Takiego lekarza, który odbiera pacjentowi nadzieję, pozbawiłbym dyplomu. Romek przygasł zupełnie, a trzy dni później już nie żył - cytuje “Fakt” fragment książki “Anioł i twardziel”.
ZOBACZ TAKŻE: Jacek Łągwa z zespołu "Ich Troje" jest synem znanych aktorów. Zagrali w kultowych produkcjach
Marek Kondrat wspomina ostatnie chwile Romana Wilhelmiego
“Fakt” zdradził również, że w książce biograficznej “Anioł i twardziej” autorstwa Liliany Głąbczyńskiej-Komorowskiej znalazła się także wypowiedź Marka Kondrata, który po wypadku samochodowym przebywał w tym samym szpitalu, do którego niedługo przed śmiercią trafił Roman Wilhelmi. Panowie mieli okazję spotkać się w medycznej placówce, a także w miarę możliwości oddawali się rozmowom. Marek Kondrat zdradził, jak wyglądały ostatnie dni jego kolegi po fachu.
Miałem poważny wypadek samochodowy, który zmienił mi twarz. Dogoniła mnie latarnia na ulicy i wysiadłem przez przednią szybę. W szpitalu zostałem pozszywany, lekarze naprawili pęknięte oko. Odwiedził mnie Romek, który się dowiedział, że leżę piętro wyżej. Przychodził dwa dni po kolei. Opowiadał, jak ważny w życiu jest oddech, przekonywał, że kiedy wyjdzie ze szpitala, wszystko zmieni. Siedział w białym szlafroku, był ciemny na twarzy, właściwie żółtociemny. To już był schyłek jego choroby, kilka dni potem umarł, a zachowywał się tak, jakby nie zdawał sobie z tego sprawy - przekazał aktor za pośrednictwem książki "Anioł i twardziel".