Przez lata grał Janusza Tracza w "Plebanii". Jak wygląda życie Dariusza Kowalskiego?
Janusz Tracz był wcieleniem wszelkiego zła, uosobieniem gangstera i postacią odzwierciedlającą wszystkie negatywne cechy. Dariusz Kowalski, który wcielił się w ten paskudny czarny charakter, może być dumny ze swojej znakomitej kreacji. Niestety, rola siejącego postrach pogromcy wiejskiego proboszcza w telenoweli dla gospodyń domowych, nie przeniosła się na angaże do innych, nieco ambitniejszych projektów. Jak zatem wygląda życie Dariusza Kowalskiego? Okazuje się, że zupełnie odwrotnie do swojej najsłynniejszej roli, artysta żyje blisko Boga.
Dariusz Kowalski, czyli legendarny Janusz Tracz z "Plebanii"
Reżyser "Plebanii" zrealizował telenowelę zgodnie ze swoim pomysłem, by w obsadzie znalazły się jedynie nieznani z innych seriali aktorzy. To właśnie dzięki temu pomysłowi Dariusz Kowalski znalazł się w gronie, dzięki któremu "Plebanię" emitowano w TVP od 2000 r. aż do 2012 r.
- Dostałem szansę w tym serialu, bo producent postawił na aktorów o nieznanych twarzach. Postanowił wybrać takich, którzy nie kojarzą się z rolami w innych serialach, dzięki czemu byłem na zdjęciach próbnych raz, drugi, no, i zostałem wybrany - zdradził na łamach TV Republika.
Nie ma wątpliwości, że w panteonie serialowych sław gwiazda Dariusza Kowalskiego, czyli Janusza Tracza, rozbłysła największym blaskiem. Widzowie pokochali postać nieprzejednanego w czynieniu bliźnim zła przestępcy, a po zakończeniu produkcji pisali nawet do TVP, by nakręcono kontynuację opierającą się na losach Janusza Tracza. Aktor nie był jednak łasy na takie przedsięwzięcie.
- Mnie to oczywiście, jako aktora, cieszy, że postać, którą zagrałem, ma jakiś odzew [...] Dla mnie ten rozdział jest zamknięty - podsumował, spytany przez Dominikę Figurską-Chorosińską.
Dariusz Kowalski został przeciwnikiem szczepionek
Dariusz Kowalski wskutek znikomej ilości intratnych filmowych i serialowych propozycji (występował epizodycznie w "Prawie Agaty", ""Komisarzu Alexie", "Koronie królów"), zamiast na pracy, skupił się na tematach ważnych społecznie. Artysta dał się poznać jako osoba o bardzo konserwatywnych poglądach, która głęboko wierzy w Boga. Dzięki temu spojrzeniu na świat Dariusz Kowalski dostał od TVP ofertę nie do odrzucenia.
W 2016 roku wraz z Anną Popek został gospodarzem programu publicystycznego pt. "Szeptem", który emitowano w nocnym paśmie TVP Info. Na łamach programu debatowano na tematy proponowane przez dzwoniących. Wśród nich nie brakowało tych łamiących tabu, jednak apogeum popularności talk-show przypadło na czasy pandemii.
To właśnie wtedy Dariusz Kowalski poprowadził odcinek pod intrygującym tytułem "Szczepić czy nie szczepić". Wyznał, że sam nie należy do zwolenników szczepień na COVID-19, a w tych przekonaniach wtórowali mu widzowie. Wreszcie mogli w telewizji dać upust swoim niepokojom, przedstawiając teorie powikłaniach poszczepiennych.
Przygoda Dariusza Kowalskiego z telewizją, jak można było spodziewać, zakończyła się niedługo po feralnym wydaniu, które nie było zgodne z linią forsowaną przez pracodawcę. Jak zapewniono, decyzję o rezygnacji z show podjęto po licznych skargach do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Dariusz Kowalski znalazł sobie kolejne zainteresowanie.
Dariusz Kowalski zbliżył się do religii
Dariusz Kowalski, chociaż w roli Janusza Tracza należał do największych przeciwników religii, w życia prywatnym jest daleki od takich postaw. Jest chrześcijaninem, który nie wstydzi się głośno o tym mówić. Dariusz Kowalski jest aktywnym działaczem społeczności kościelnych, w imieniu których zabiera głos w różnych programach o tematyce teologicznej.
- Bez wiary życie nie miałoby sensu. Gdybym nie wierzył, to byłoby tak, jakbym jechał rozpędzonym samochodem na ścianę - zwierzał się w TV Republika, jednak oprócz występów przed kamerami, kwestię swojego świadectwa poruszył również podczas ulicznej ewangelizacji w Częstochowie, kilka lat temu.
- Moja żona ma teraz dwie choroby nowotworowe. Pamiętam sytuację, że zanim otrzymaliśmy wyniki, najpierw podziękowaliśmy Bogu za to, za te wyniki, z góry , bo nie wiedzieliśmy, czy po tym, jak już je otrzymamy, będzie nas stać na to, żeby za nie podziękować. I moja żona podziękowała szczególnie za te wyniki, za to, jakie będą. Kiedy okazało się, że ma nowotwór, przyjęła to mniej więcej tak, jakby to, że ją nos swędzi; wiedziała, że to jest dar od Pana Boga - wspominał.
Dariusz Kowalski szybko przeszedł od słów do czynów i aby dać wyraz swojej religijności, jesienią ubiegłego roku jako ambasador zaangażował się w XVI Narodowy Marsz Życia i Rodziny, który był odpowiedzią na liczne manifestacje krytykujące prawo aborcyjne w Polsce.
Źródło: TVP Republika , marsz ewangelizacyjny w Częstochowie (2015 r.)