Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > 26 lat młodsza od męża Anna Cieślak obsypuje Edwarda Miszczaka pochwałami. „To mały wielki człowiek”
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 18.09.2022 14:20

26 lat młodsza od męża Anna Cieślak obsypuje Edwarda Miszczaka pochwałami. „To mały wielki człowiek”

Na pogrzebie Anny Cieślak zabraknie stryja
East News/Tricolors

Gdy Anna Cieślak miała dziesięć lat, urodzony w Jaśle Edward Miszczak był już kilka lat po studiach i współtworzył komercyjne radiu RMF FM. Gdy aktorka w 2005 roku debiutowała na dużym ekranie rolą prostytutki w filmie „Mam na imię Justine”, jej przyszły partner był szczęśliwym mężem Małgorzaty (zmarłej w 2019 roku) i ojcem dwóch synów – Szymona i Stefana. Los sprawił, że tych dwojga ludzi, pomimo różnicy wieku wynoszącej 26 lat, od ubiegłego roku tworzy udane małżeństwo. Anna Cieślak postanowiła o tym opowiedzieć. Od nadmiaru komplementów może rozboleć głowa.

Anna Cieślak i Edward Miszczak, czyli płomienne uczucie na przekór światu

Aktorka i wdowiec przed długi czas nie afiszowali się ze swoją miłością. Uchodzili za jedną z najbardziej tajemniczych par polskiego show-biznesu i trudno było ich widać na warszawskich salonach. Stronili od blichtru i blasku fleszy. Dopiero po jakimś czasie, gdy okres pierwszych fascynacji minął, zaczęli pojawiać się razem publicznie.

Okazuje się, że owa fascynacja trwa nadal, jednak przeradza się w oparte na fundamentach zaufania i szacunku wielkie uczucie. Mierząca 1,63 cm wzrostu artystka i jej jeszcze niższy małżonek już nie chcą ukrywać się przed światem, a do kontrowersji dotyczących różnicy ich wieku zdążyli się przyzwyczaić.

Anna Cieślak wychwaliła męża „pod niebiosa”

Anna Cieślak postanowiła dać upust swemu ogromnemu uwielbieniu względem wybranka w rozmowie z Pauliną Sochą-Jakubowską na łamach podcastu pt. „Wprost przeciwnie”. Na temat uroku męża pochwał nie szczędziła. Można przypuszczać, że gdy rodowity krośnianin dowie się o kolejnej(!) laurce, spłonie wstydliwym rumieńcem.

Serialowa Joanna z „Na wspólnej” postanowiła także przeanalizować zaskakująco duże zainteresowanie, jakie wzbudza jej pożycie małżeńskie. Nie omieszkała jednak „wbić szpili” wścibskim dziennikarzom.

– Jak powiem dwa słowa w skali 40-minutowego wywiadu, którego udzielam na temat nowego projektu, to później wchodzę na Internet, wpisując hasło „Anna Cieślak” i widzę zdjęcie z moim mężem i akurat te trzy słowa, na podstawie których jest ta cała historia – żaliła się.

Ujawniła również, że takie sytuacje do tej pory niezwykle ją irytowały, jednak stara się zmienić swoje podejście i się tym nie przejmować.

– Na początku się bardzo denerwowałam, że pracuję ponad 20 lat, a najważniejsze jest to, że zrobią nam zdjęcie z moim mężem, albo że ja powiem o nim dwa słowa, bo mnie ktoś zapyta. Rozumiem, że to może być sensacja, ale fascynujące jest to, że historia zna takie przypadki. Uczę się oswajać ten temat medialnie, ale nie chcę, by mój mąż przysłużył się do tego, że więcej będzie o mnie w mediach. Jestem dumna, że mam takiego męża, bo uważam, że to mały wielki człowiek. Który kocha ludzi, który buduje ludzi – asekuracyjnie zastrzegła, po czym kontynuowała i uraczyła widzów anegdotą z udziałem czarującego Edwarda Miszczaka.

– Kiedyś jechaliśmy samochodem. […] Telefony przestały dzwonić, bo zawsze dzwonią. […] I zapytałam go: „Edward, co jest najważniejsze w Twoim fachu?” On odpowiedział: „Budzić ludzi do działania”. Nic więcej nie dodam, to wszystko mówi za siebie. To jest cudowne mieć u swojego boku człowieka, który kocha budować, który kocha ludzi, który kocha budować zespoły. Mówię „kocha”, bo oczywiście potem do mnie piszą i mówią, że tak, jakbym robiła mu laurkę. Ale ja widzę, jak ci ludzie go kochają i ile mu zawdzięczają i jednocześnie, jak on kocha ich, jak przejmuje się każdą historią. Kocha gwiazdy, buduje gwiazdy. Pod tym względem nie boję się robić mu laurki, bo mi to imponuje – mówiła.

Nie da się ukryć, ze były dyrektor programowy TVN jest dla swej żony prawdziwym idolem. Po tak płomiennych pochwałach trudno podejrzewać, że widzi w nim jakiekolwiek wady. Anna Cieślak poszła na całość i zrecenzowała swoją relację z mężem w ten sposób:

– Jeśli ktoś mnie pyta, jak mi się żyje z Edwardem, to mówię: „To jest piękne, że mam okazję się temu przyglądać, mogę się tego uczyć”. Z drugiej strony cieszę się, że mogę z nim to przegadać, bo on też oswaja moje emocje, uczy mnie. To jest cudowne, nie wstydzę się tego. Jestem kobietą świadomą, podejmującą własne decyzje, mającą własne zdanie. Wielokrotnie postrzeganą jako taką samotnicę, trochę fighterkę i nagle pojawia się człowiek, którego chcę słuchać, do którego przychodzę po pomoc i on jest. Życzę wszystkim takiej relacji – zakończyła.

Uff, od nadmiaru pochlebstw zrobiło nam się gorąco. Czy aktorka nie powinna nieco ostudzić swych zapędów do opowiadania o swoim udanym pożyciu? A może podoba Wam się to, co mówi? Wszak tak promiennego związku można jej tylko pozazdrościć. Warto jednak pamiętać, że od sakramentalnego „tak” minął dopiero rok. Co się stanie, gdy do drzwi zakochanych zapuka pierwszy kryzys?

Artykuły polecane przez Goniec.pl: