Prawda o małżeństwie Alicji Majewskiej wyszła na jaw. Fani nie mieli pojęcia
Alicja Majewska od lat cieszy się ogromną sławą. O tym, co działo się w jej życiu poza sceną krążyło wiele plotek. Gwiazda wybaczyła zdradę niewiernemu mężowi, a potem wspierała go w najtrudniejszych momentach i trwała przy nim do końca.
Janusz Budzyński ogromną miłością Alicji Majewskiej
Alicja Majewska od wielu lat funkcjonuje w polskim show-biznesie. Jej życie poza sceną, czasami nie należało do najłatwiejszych. Wielokrotnie żartowała, że Włodzimierz Korcz jest jej “Muzycznym partnerem”. W rzeczywistości była związana z innym mężczyzną, Januszem Budzyńskim, który był jej ogromną miłością. Budzyński to dziennikarz i konferansjer, który niestety nie był stały w uczuciach. Para poznała się w 1972 roku Piosenkarka miała wtedy zaledwie 23 lata, natomiast jej partner 38.
Nowy podatek od stycznia 2024 roku. Zapłacimy wszyscy, z każdym rokiem coraz więcejMąż Alicji Majewskiej nie był jej wierny
Mimo sporej różnicy wieku, między Alicją Majewską a Januszem Budzyńskim od razu zaiskrzyło. To właśnie nowa miłość była dla piosenkarki inspiracją do tego, żeby spróbować kariery solowej. Budzyński był swego czasu prowadzącym teleturnieju “Wielka gra”, a także działał w teatrze, który był jego wielką pasją.
Niestety dziennikarz miał problem z dochowaniem wierności swojej ukochanej i po wspólnie spędzonych 12 latach, odszedł do innej kobiety. Artystka wspomniała, że nie była wówczas zaskoczona, bo była już trzecią żoną Janusza Budzyńskiego.
Alicja Majewska wybaczyła mężowi zdradę
Mimo zdrady, Alicja Majewska postanowiła wybaczyć ukochanemu. Kiedy okazało się, że zmaga się z chorobą nowotworową, wokalistka trwała przy nim do samego końca. Janusz Budzyński zmarł w 1990 roku, a piosenkarka bardzo przeżyła jego odejście.
Od tamtego czasu gwiazda nie wyszła już za mąż, a także nie zdecydowała się na dzieci. Zapewniała jednak, że są inne rzeczy, które udało jej się zrealizować i z których jest bardzo dumna. - Jestem kobietą rozwiedzioną, wdową, nie mam dzieci. Na szczęście mam zwyczaj punktowania tego, co mi się udało. Szklanka jest dla mnie zawsze do połowy pełna, a nie pusta - wyjawiła w magazynie “Viva”