Po pracy na planie "M jak miłość" trafił na terapię. Powód budzi zdumienie
Franciszek Przybylski zasłynął dzięki roli w serialu "M jak miłość", w którym wcielał się "pierwszego" Łukasza Wojciechowskiego. Choć jakiś czas temu pożegnał się z produkcją, to niedawno wrócił do Grabiny, aby zapozował na tle domu Mostowiaków i podzielić się wspomnieniami z pracy w serialu. Padły zaskakujące słowa.
Franciszek Przybylski był dziecięcą gwiazdą "M jak miłość"
Franciszek Przybylski przez wiele lat wcielał się w rolę Łukasza Wojciechowskiego w " M jak miłoś ć". Łukasz był owocem związku sędzi Marty Mostowiak i byłego ministra Norberta Wojciechowskiego. Po jego narodzeniu w 1993 roku ojciec się go wyrzekł i wyjechał za granicę, a matka postanowiła, że Łukasz nigdy nie dowie się, kto jest jego ojcem. Przez całe jego dzieciństwo mówiła mu, że jego ojciec nie żyje. Aktor wcielał się w postać w latach 2000-2006, a następnie zastąpił go Adrian Żuchewicz... który z kolei w 2019 roku został "wymieniony" na Jakuba Józefowicza.
Franciszek Przybylski, choć odszedł z serialu, nadal jest wspominany i rozpoznawany przez fanów serialu. 29-letni gwiazdor, choć od kilku lat nie zajmuje się aktorstwem, nadal chętnie udziela się w mediach społecznościowych i jakiś czas wrzucił na Instagrama wpis, w którym opowiedział o baskach i cieniach pracy na planie popularnego serialu. Były gwiazdor po raz pierwszy wyznał, z czym musiał się zmagać, grając w "M jak miłość".
- Przez 6 lat mojego dzieciństwa, bo od 7. do 13. roku życia, " M jak Miłość " towarzyszyło mi dzień w dzień. Bycie przed kamerą, ale i w centrum uwagi, sprawiało mi wielką przyjemność. Jest dla dziecka bardzo krzywdzące, kiedy wmawia mu się, że jego potrzeba uwagi to jego chęć lub potrzeba bycia lepszym od kogoś innego. Inne dzieci mi zazdrościły lub twierdziły, że myślę, że jestem lepszy od nich, bo gram w serialu. Nie myślałem tak - napisał w mediach społecznościowych Franciszek Przybylski.
Aktor postanowił zrezygnować z grania, ale pozostał w branży
Były aktor zdradził, że nigdy tak nie myślał i czuł się winny temu, że ktoś myśli i czuje się gorszy od niego. W poście możemy przeczytać także, że Franciszek "lubi to, że w oczach wielu ludzi wciąż jest tamtym dzieckiem z serialu".
- Ale ponieważ one i ich rodzice często tak myśleli i to mówili, to ja sam zacząłem wierzyć w to, że tak jest. Czułem się winny temu, że ktoś czuje i myśli, że jest ode mnie "gorszy". Wyparłem przez to coś, co mnie ukształtowało i było gigantyczną częścią mojego dzieciństwa. Lata terapii i leczenia pozwalają mi powiedzieć głośno: "Moja chęć bycia super nie oznacza mojej chęci bycia lepszym od Ciebie." - podsumował Franciszek Przybylski.
Były aktor za dwa miesiące kończy 30 lat i, jak twierdzi, po raz pierwszy w życiu zaczyna czuć się jakkolwiek odpowiedzialnie i "dorośle". Choć w pamięci fanów zapisał się jako dziecko, to jest już dorosłym mężczyzną, któremu zależy na przyszłości kraju i postanowił zaapelować do swoich obserwatorów.
- Chyba właśnie wtedy, kiedy zaczynamy w pełni akceptować i z czułością przytulamy się jako dziecko, to dopiero możemy zacząć być dorośli i starać się być odpowiedzialni. Nie pozwólmy, żeby rządziły nami niekochane dzieci, których główną motywacją jest strach, i które nieprzytulane i niedoceniane przez rodziców, czują się gorsze od innych. Twórzmy swój dom, kraj i świat pełen dzieci, które są zapewniane o tym, że to jakie są i to, co lubią, jest naprawdę, naprawdę super - zakończył Franciszek Przybylski.
Czym obecnie zajmuje się Franciszek Przybylski? Uważał grę w "M jak miłość" za "siarę"
Obecnie były aktor, choć nie występuje już przed kamerą, nadal związany jest z przemysłem filmowym. Franciszek Przybylski zakończył studia na Wydziale Operatorskim i Realizacji Telewizyjnej PWSFTViT w Łodzi i obecnie pracuje jako operator kamery i asystent operatora obrazu na planach filmowych. Ponadto rozwija swoje umiejętności jako reżyser i scenarzysta, a w ostatnim czasie współpracował z Janem Holoubkiem przy produkcji serialu "Wielka woda" dla platformy Netflix.