Paulina Smaszcz pokazała prezent dla wnuczki. Nie miała litości dla Kurzajewskiego i Cichopek, padły ostre słowa
Paulina Smaszcz ma nieodgadnione pokłady kreatywności, ponieważ każda okazja jest dla niej dogodną sposobnością, by uderzyć w strudzonego Macieja Kurzajewskiego i jego miłość, a raczej – jak uważa – towarzyszkę nikczemnego procederu. Aby samozwańcza "Kobieta Petarda" skierowała wobec gwiazdorskiej pary kilka "serdecznych" słów (tym razem bez użycia nazwisk), wystarczyło, że kupiła mały prezent dla wnuczki.
Paulina Smaszcz znów tryska jadem, ale bez nazwisk
Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski mają dwójkę dorosłych synów. Starszy z nich, Franciszek, razem ze swoją żoną Laurą oczekuje na narodziny córeczki. Będzie to już w lutym, a więc dokładnie wtedy prezenter i jego eksmałżonka będą musieli przyzwyczaić się do miana dziadka i babci.
Paulina Smaszcz uznała za stosowne, by w obliczu tych wydarzeń opowiedzieć o tym, jak widzi macierzyństwo.
- W życiu zawsze kieruję się miłością macierzyńską, bo moi synowie wyznaczali mi rytm mojego życia. Dzięki nim moje życie ma sens i wiem, dlaczego żyję i po sobie zostawię ich życie i stworzone przez nich rodziny. Czego życzę sobie pod choinkę? Tylko ich szczęścia, spełnienia, wzajemnego szacunku i lojalności, zdrowia i wzajemnego wsparcia. Miłość macierzyńska, jest tą, która wyznacza mi azymut, a dzięki niej każdego dnia pracuję nad sobą – napisała w mediach społecznościowych, po czym rozpostarła wachlarz zachwytów nad zaletami swojego nowego partnera, bezrefleksyjnie wymieniając wszelkie znane synonimy słowa miłość, oddanie i lojalność.
Paulina Smaszcz na końcu dość długiego opisu walorów swojego wybranka dodała kilka słów, które internauci momentalnie podchwycili i zdekonspirowali jako kolejną utarczkę w stronę byłego męża, który w mediach opowiada o swoim rycerstwie i wielkim oddaniu nowej lubej, z którą wspólnie prowadzi "Pytanie na śniadanie".
- Jestem szczęśliwa, że mogę wspierać moje dzieci (Julka, Frania, Laurę) u boku mężczyzny, który nie zawodzi i zawsze jest, a nasz czas to dzielenie się każdą radością, tą wielką i tą maleńką, bez afiszowana i reklamowania uczuć, które nie są na pokaz. Warto kochać szczerze – rzuciła stanowczo.
Nie sposób w ten sposób zinterpretować jej słów zwłaszcza po ostatnim publicznym przypływie uczuć, jakim pochwaliła się problematyczna (chyba jedynie dla Smaszcz) para w sieci. Zdjęcia z uroczego niedzielnego wypadu "Kurzopków" za miasto na spacer z jej byłą teściową przyprawiły ją o ból głowy, wszak ona z tych kontaktów musiała tłumaczyć się na komisariacie.
Czyżby słowna agresja Pauliny Smaszcz i nieodparta chęć wywoływania kolejnych obyczajowych skandali w imię zemsty na mężu stała się już rutyną i codziennością, na nikim nie robiąc większego wrażenia? Jeśli tak, to "walcząca o siebie i synów" wschodząca celebrytka powinna znaleźć kolejny sposób na zainteresowanie sobą mediów. Bo jej dotychczasowa zawodowa działalność oscylująca wokół dziecięco-feministycznych książek i spotkań z niezależnymi kobietami, jak widać, nie wzbudza ciekawości.
Artykuły polecane przez Goniec.pl: