Ocalone życiorysy: Ciało Kowalewskiego znaleziono w Lesie Kabackim
Leszek Kowalewski był aktorem-amatorem, który zadebiutował w kultowym "Rejsie". W naszym cyklu “Ocalone życiorysy” przybliżymy szczegóły feralnej nocy, w której 44-letni artysta nagle stracił życie. O okolicznościach, w jakich znaleziono jego martwe ciało, w 1990 roku rozpisywała się prasa, a sprawa do dziś sprawa skrywa wiele tajemnic.
Leszek Kowalewski zadebiutował w "Rejsie". Jego karierę zakończyła nagła śmierć
Leszek Kowalewski na planie "Rejsu" pojawił się przypadkiem i to zbieg okoliczności sprawił, że jego nazwisko znalazło się w obsadzie. Aktor-amator wcielił się w postać, która została jakby napisana wprost dla niego - to właśnie dzięki temu tak doskonale odnalazł się w roli. Artysta nie potrzebował żadnej charakteryzacji, aby wcielić się w nieśmiałego poety w okularach. Niektóre wypowiedziane przez niego hasła do dziś są wspominane przez fanów produkcji i zapewniły jego kreacji prawdziwą nieśmiertelność.
Przez lata fani kultowego filmu zastanawiali się, czy Leszek Kowalewski grał, czy był po prostu sobą na planie produkcji. To właśnie jego bohater informował postać Stanisława Tyma, że ktoś napisał na ścianie damskiej toalety "głupi kaowiec". Prywatnie zresztą aktor również był niespełnionym artystą - rzeźbił i pisał wiersze. Notes, w którym zapisywał swoją poezję, także miał swoją małą rolę w kultowym "Rejsie".
Choć aktorem został przypadkiem, to Leszek Kowalewski nie poprzestał na jednej roli. Pojawił się również w "Trzeba zabić tę miłość", "Sanatorium pod klepsydrą" i "Przepraszam, czy tu biją". W 1990 roku przygotowywał się do kolejne roli, ale jego marzenia o wielkiej karierze nagle przekreśliła tragiczna śmierć. Co dokładnie się wydarzyło?
Ocalone źyciorysy: Gdy zmarł, wyszła na jaw prawda o jego życiuLeszek Kowalewski zginął tajemniczą śmiercią 10 sierpnia 1990. Spawy do dziś nie rozwiązano
Leszek Kowalewski został odnaleziony 10 sierpnia 1990 roku w Lesie Kabackim. Ciało aktora znalazł przypadkowy spacerowicz, który niezwłocznie zawiadomił służby. Widok, jaki policja zastała na miejscu, jednoznacznie wskazywał na to, że doszło do brutalnego morderstwa.
Młody człowiek, który przebywał w Warszawie na wakacjach, wybrał się na spacer do Lasu Kabackiego. Na przedłużeniu ulicy Rosoła, około 10 metrów od drogi w głąb lasu, zobaczył leżącego mężczyznę […] Miał około 49 różnego rodzaju ran na całym ciele - przekazywał emerytowany nadinspektor Bolesław Rokosz z Komendy Stołecznej Policji w programie dokumentalnym TVP "Listy gończe".
Tajemnicza i wyjątkowo brutalna śmierć aktora stała się tematem numer jeden w całym kraju. Funkcjonariusze natychmiast wzięli się za próbę wyjaśnienia okoliczności, w jakich zginał 44-letni obiecujący aktor.
Leszek Kowalewski był niespełnionym artystą. Wolny czas spędzał w stołecznych barach
W 1990 roku Leszek Kowalewski prowadził bardzo towarzyszki tryb życia i nie było tajemnicą, że był stałym bywalcem warszawskich barów. Uwielbiał zainteresowanie z jakim goście lokali słuchali jego anegdot z planów filmowych i wierszy.
Zjawiał się w różnych miejscach, zawsze ze zwitkiem zapisanych wierszami kartek, wszędzie ciepło przyjmowany, pił chętnie, a i bywał gościnny, kiedy mógł, czyli stawiał. Słuchaliśmy jego opowieści z planu przeplatanych grafomańskimi strofami jego poezji. A wszystko to szeptane tym brzmieniem głosu, jakby mówił, wciągając powietrze - wspominał po latach zmarłego aktora Zbigniew Hołdys w rozmowie z "Newsweekiem".
Feralne lato 1990 roku Leszek Kowalewski przygotowywał się do nowej roli, którą powierzono mu pomimo dosyć hulaszczego trybu życia. Choć aktor zadał sobie trud, aby upodobnić się do filmowej postaci - w tym celu m.in. zapuścił długą brodę - to nie zrezygnował z ulubionego sposobu na spędzanie wolnego czasu. 9 sierpnia Leszek Kowalewski widziany był w swoim ulubionym barze “Miodek”, a następnie kontynuował libację ze znajomymi w jednym z warszawskich mieszkań. Według jednej z teorii w melinie doszło do awantury między Leszkiem a innym mężczyzną - powodem bójki miała być kobieta, do której oboje smolili cholewki.
W wyniku kłótni Leszek Kowalewski został wyrzucony z mieszkania, a pół godziny później lokal opuścił także jego adwersarz - niejaki Remek.
Ostatnia noc w życiu Leszka Kowalewskiego. Co się wydarzyło?
Choć od tragicznej nocy minęło przeszło trzydzieści lat, do dziś nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się później. 10 sierpnia 1990 rok ciało aktora zostało znalezione w Lesie Kabackim. W jednej wersji wspominano, że trafił na nie przypadkowy przechodzień, który przyjechał do Warszawy na wakacje, a według innych źródeł na zwłoki artysty trafiła trójka nastolatków.
Dochodząc do niego, widziałem, że ma zakrwawione ręce do łokci oraz ściągniętą bluzę z lewego obojczyka. Na obojczyku miał przecięcie, odniosłem wrażenie, że mógł być skaleczony nożem. Po podejściu bliżej widziałem na jego głowie trzy przecięcia oraz wiszący płat skóry. Twarzy nie widziałem, widziałem tylko jego brodę. Głowę miał jakby schyloną do dołu tułowia. Na brodzie oraz na bluzie na klatce piersiowej widziałem krew - zeznał jeden z chłopców, którzy rzekomo mieli odnaleźć ciało Leszka Kowalewskiego.
Podczas sekcji zwłok artysty stwierdzono, że śmierć nastąpiła "na skutek skrwawienia się do klatki piersiowej po odniesieniu wielokrotnych ran kłutych i ciętych klatki piersiowej". Jakby to nie było dosyć drastyczne, to największa rana znajdowała się na czole aktora.
Choć trudno w to uwierzyć, to według śledczych zbrodni dokonano trzema różnymi narzędziami, a jednym z nich najprawdopodobniej było rzeźbiarskie dłuto. W chwili śmierci Leszek Kowalewski miał ponad 2,5 promila alkoholu we krwi, a jego ciało najprawdopodobniej zostało przeniesione z miejsca zbrodni.
Choć od tragedii minęło przeszło trzy dekady, to sprawców morderstwa do dziś nie znaleziono. W toku śledztwa przesłuchano znajomych aktora, z którymi pił feralnej nocy. Wszyscy zgodnie potwierdzili, że ostatni raz wydzieli go dzień wcześniej około godziny 19:00. Potem ich wersje zaczynają się nieco różnić i trudno ustalić, czy mówili prawdę, czy luki w pamięci spowodowane były stanem upojenia alkoholowego. Po 10 miesiącach śledztwo zostało umorzone. Jak pisała w uzasadnieniu prokuratura, "nie zdołano ustalić, co robił i z kim się spotykał po wyjściu z mieszkania".
Tajemnica śmierci Leszka Kowalewskiego najprawdopodobniej nigdy nie zostanie rozwiązana, gdyż wszyscy podejrzani w sprawie, a więc Remek oraz Małgorzata i jej mąż - już nie żyją. W chwili śmierci aktor miał zaledwie 44-lata.