Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > "Miłość, seks i pandemia" Patryka Vegi to tragedia [recenzja filmu]
Maja Staśko
Maja Staśko 04.02.2022 07:18

"Miłość, seks i pandemia" Patryka Vegi to tragedia [recenzja filmu]

EN 01511244 0194
Pawel Wodzynski/East News

W nawalance o masowego widza Vega zapomniał o tych, którzy masowo są nawalani codziennie. Oni i tak mają wystarczająco przerąbane w życiu – nie potrzebują dodatkowych kopniaków od Vegi.

Film „Miłość, seks i pandemia” Patryka Vegi bywa bardzo śmieszny. Były momenty, że pękaliśmy ze znajomymi w sali kinowej. I nie tylko my. Niestety, to nie były te momenty, które miały być zabawne, lecz te, które miały w nas powodować ciary, wzruszenie i łzy. Nawrócenie bohaterek w kościele, podsumowanie całego życia i obietnica poprawy wypowiadana na głos, przy pompatycznie odczytywanych cytatach z Pisma świętego… Jeśli zamiarem Patryka Vegi było wyśmianie nabożeństwa i nabożności, to mu wyszło. Ale wątpię – biorąc pod uwagę, że w napisach (już w kolejnym filmie Vegi) tuż po nazwisku reżysera pojawiło się nazwisko księdza odpowiedzialnego za „konsultację duchowną”.

Jak zniechęcić do psychoterapii?

Ta konsultacja poskutkowała tak absurdalnym ujęciem kościoła, jak konsultacja terapeutyczna poskutkowała absurdalnym ujęciem psychiki ludzkiej. Głównie kobiet. Psycholożka przed projekcją na oficjalnej premierze filmowej podzieliła się kilkoma dramatycznymi historiami jej pacjentów. I gdy tego słuchałam, myślałam: czy miała na to zgodę? Nie wspomniała o tym, a zgoda nie jest założona – w związku z czym wątpliwości są jak najbardziej uprawnione. I wyobraziłam sobie, że przychodzę sobie na seans filmowy, po czym słyszę, jak moja terapeutka przed setkami ludzi opowiada moją historię. Przejętym, wystudiowanym głosem – by jak najbardziej wpłynąć na emocje ludzi i zachęcić do odwiedzania jej ośrodków terapeutycznych.

Co to za reklama: przyjdź do mnie, a może twoją historię zdradzę kolejną?

A że była to reklama, nie ulega wątpliwości: tuż przed seansem na ekranie pojawiła się filmowa reklama tego ośrodka leczenia uzależnień. Ćpanie i seks były tam przedstawione tak nęcąco, że mimo iż nie mam problemu z uzależnieniem od nich, sama poczułam chęć przeżycia czegoś podobnego. Bardzo dobra reklama terapii dla osób w uzależnieniu, zaiste.

I to już sporo nam mówi o tym, jak ujęta zostanie psychika bohaterów w tym filmie.

Czy to jeszcze film, czy już reklama?

Film to zresztą jedna wielka reklama. Przy scenie w ośrodku dla dzieci z niepełnosprawnościami dzieci zajadają się chipsami określonej marki – tak, by było bardzo wyraźnie widać ich nazwę i jakie są pyszne. Gdy bohater przesyła 10 tys. na budowę ośrodka dla dzieci w Afryce, bank zjada mu 2 tys. złotych. Bohater się wkurza, znajduje jednego ze sponsorów filmu i gdy przesyła pieniądze za pomocą ich usług, do sióstr trafia pełne 10 tys. złotych! Cuda, prawdziwe cuda.

Jest także Fame MMA, program randkowy na kształt Love Island i szereg innych odwołań, którymi film żongluje. Vega bardzo sprawnie porusza się po popkulturze. Sam fakt zatrudnienia Małgorzaty Rozenek (która wcale nie odstaje poziomem od zawodowych aktorek, wręcz przeciwnie) jest wyrazem wyczucia, co się będzie klikać. Bo celebryci się klikają.

Kliki ponad wszystko

To nie zarzut – film zarabia przez wpływy, zasięgi i sponsorów, a taka klikalność w mediach to darmowa reklama. Z popkulturowych nawiązań można też zrobić coś ciekawego i wartościowego.

To nie zarzut – dopóki nikogo nie krzywdzi.

A tego, niestety, o filmie Vegi powiedzieć nie można. Ktoś mógłby zażartować, że film Vegi krzywdzi poczucie estetyki – ale to coś znacznie poważniejszego. Gniotów są tysiące, to się zdarza – ale filmy dyskryminujące czy napędzające nagonkę to prawdziwy problem.

I tu pojawiają się schody. Bo w nawalance o masowego widza Vega zapomniał o tych, którzy masowo są krzywdzeni. I i tak mają wystarczająco przerąbane w życiu – nie potrzebują dodatkowych kopniaków od Vegi.

Które otrzymują.

Czego pragną kobiety? Odpowiadają mężczyźni

W zapowiedziach słyszymy, że z filmu dowiemy się, czego pragną kobiety. Uwielbiam, gdy mężczyźni mówią mi, czego pragnę. Okazało się więc, że kobiety pragną, by osoba z Bliskiego Wschodu poniżała je i biła; albo pragną oskarżyć kogoś o gwałt dla zasięgów; albo pragną innych porąbanych rzeczy, które nie mają nic wspólnego z jakąś zuniwersalizowaną psychiką kobiet, tylko ze stereotypowymi fantazjami mężczyzn na temat kobiet.

Gdy wyszłam z sali i zostałam złapana do wywiadu z pytaniem, co myślę o filmie, byłam skonfundowana. Jest tak pełen stereotypów, szkodliwych i krzywdzących kalek, że nie mogłam uwierzyć, że to na serio. Myśleliśmy ze znajomymi: a może to beka? Przecież nikt w XXI w., po rzekomej konsultacji z psychologami, nie pokazywałby tego na serio…

Tagi: