Niewiele osób zna mroczną przeszłość Kuby Błaszczykowskiego. Mama piłkarza zmarła mu na rękach
Kuba Błaszczykowski należy do panteonu legend polskiej piłki zarówno ze względu na ilość strzelonych bramek i występów w kadrze, jak i postawę poza boiskiem. Nie wszyscy wiedzą jednak, że jego życie wcale nie było usłane samymi sukcesami. Gdy miał zaledwie kilkanaście lat, stanął twarzą w twarz z niewyobrażalną tragedią, która na zawsze odmieniła jego charakter. Co dziś chciałby przekazać ukochanej matce, która zmarła na jego rękach?
Kuba Błaszczykowski jest legendą polskiej piłki
Kuba Błaszczykowski 14 grudnia będzie obchodzić swoje 38 urodziny. Do tego czasu z orzełkiem na piersi rozegrał 109 meczów, dzięki czemu zajmuje wysokie 2 miejsce w Klubie Wybitnego Reprezentanta. Wyżej w tej klasyfikacji jest tylko kapitan reprezentacji Polski, Robert Lewandowski (146 razy). Przez kolegów z boiska oraz całą rzeszę kibiców pożegnany został w czerwcu tego roku podczas towarzyskiego pojedynku z Niemcami.
Wielu fanów uważa go za wzór do naśladowania. Uznanie budzi nie tylko jego sportowa postawa na murawie, ale także godne podziwu zachowanie poza nim. Biało-czerwony zawodnik od wielu lat bierze udział w rozmaitych akcjach charytatywnych, a zarobionymi podczas gry w renomowanych klubach pieniędzmi dzielił się z potrzebującymi. Jak wyglądało jego dzieciństwo?
Dzieciństwo Kuby Błaszczykowskiego
Kuba Błaszczykowski urodził się w Truskolasach - małej wsi położonej kilkadziesiąt kilometrów od Częstochowy. To właśnie tam założył na nogi korki po raz pierwszy. Od najmłodszych lat trenował ze starszym bratem, a jego talent zauważono także w częstochowskim klubie. Grał w tamtejszym Rakowie, a później w Wiśle Kraków.
Zanim jednak wyprowadził się z domu rodzinnego, musiał mierzyć się z sytuacją nader trudną, jak na małego chłopca. Jego ojciec był alkoholikiem. Gdy przyszły ulubieniec kibiców miał 11 lat, w jego domu wydarzyła się wielka tragedia. Jak zmarła jego matka?
Kuba Błaszczykowski przeżył tragedię. Gdy miał 11 lat, matka zmarła mu na rękach
Kuba Błaszczykowski tego feralnego dnia nie zapomni nigdy. Jego ojciec tuż po wierutnej awanturze dopuścił się okrutnej zbrodni i przed domem zadźgał swoją żonę nożem. Nastolatek wystraszony wybiegł z pokoju i zobaczył, jak jego matka dogorywa w rowie. Kobieta zmarła na jego rękach.
Tata sportowca za swój czyn trafił do więzienia, a pieczę nad dojrzewającym chłopakiem przejął jego wujek Jerzy Brzęczek (selekcjoner kadry w latach 2018-2021). Choć na samą myśl o dramacie, jaki młodzieniec musiał przeżyć, włos jeży się na głowie, rówieśnicy nie mieli dla niego dużej wyrozumiałości. W szkole, jak sam mówi, został skazany za zbrodnię rodziciela.
Słyszałem najgorsze rzeczy. Moja agresja wynika z tego, że chciałem się bronić, bo czułem się niesprawiedliwie oceniany. Czułem, że cały świat jest przeciwko mnie. Czemu mam odpowiadać za coś, czego nie zrobiłem, a i tak, jak coś się wydarzy, to i tak ja jestem ten najgorszy. Byłem oceniany przez pryzmat tego, że jak tata zrobił to, co zrobił, to ty jesteś taki sam. Pamiętam to do tej pory - bezsilnie przyznał podczas wywiadu u Moniki Olejnik.
Reprezentant Polski zdradził, że tragedia wywołała w nim prawdziwą traumę, jednak nie stracił wiary w siebie i nie porzucił marzeń. Całą późniejszą karierę postanowił zadedykować swojej zmarłej mamie, która mocno wierzyła w jego umiejętności. Co dziś chciałby jej przekazać?
Chciałbym, żeby z uśmiechem spojrzała na to wszystko, że warto było wierzyć, że będę grać w piłkę. Tym bardziej że wiem, jak jej na tym zależało i widziałem, że była przekonana, że tak się stanie. Do końca życia nie będę w stanie tego wypełnić. Niestety ta pustka już zostanie - podsumował w rozmowie z dziennikarką. Wiedzieliście o tym smutnym epizodzie z jego życia?
Źródło: TVN24