Muszą dopłacić ponad 5 tysięcy złotych za ogrzewanie. Dramatyczna sytuacja
W Kołach, małym mieście w województwie wielkopolskim, Pani Agata Rutkowska wraz z córką Izabelą borykają się z poważnym problemem finansowym, który staje się coraz trudniejszy do opanowania. Choć od lat regularnie opłacają swoje rachunki, to nadal nie mogą pozbyć się rosnącego zadłużenia - wszystko w zasadzie z jednego powodu. Sprawę ujawnili i nagłośnili dziennikarze programu “Interwencja”.
Matka z córką mają kilka tys. zł niedopłaty
Pani Agata i jej córka od niemal trzydziestu lat mieszkają w Kołach. Przez ten czas niejednokrotnie musiały stawić czoła wielu trudnościom, ale zdecydowanie najcięższym z problemów, z jakimi się zmagają, są bardzo wysokie koszty życia. Zamieszkują w małej, starej kamienicy, której 47-metrowe lokum obarczone jest ogromnymi kosztami.
Wynajmowany przez nie lokal wiąże się z miesięcznym czynszem w wysokości około 1 tys. zł. Z tego prawie połowa, bo aż 500 zł, to zaliczka na ogrzewanie węglowe. Koszt ten nie obejmuje ciepłej wody ani innych mediów. Pomimo tego, że mieszkanki systematycznie uiszczają opłaty , ciągle otrzymują wezwania do uregulowania dodatkowych należności. Czasami są to kwoty rzędu kilku tysięcy złotych. W obliczu narastających długów pani Agata zaczyna tracić nadzieję.
Nasz dług już rośnie od długu. Ja już nie wiem, już mi brak słów - mówi pani Agata w rozmowie z dziennikarzami "Interwencji".
Przez to, że opłaty ciągle rosną, życie Agaty i Izabeli staje się coraz bardziej przytłaczające. Pani Agata przyznaje, że od dłuższego czasu nie może spać spokojnie, nie wiedząc, jak poradzić sobie z narastającymi zobowiązaniami.
Podejrzanie wysokie rachunki za opał
W wyniku wysokich rachunków za ogrzewanie, pani Agata oraz jej córka znalazły się w tarapatach finansowych. Otrzymały od swojego dostawcy opału wezwania do zapłaty, które w sumie wynoszą ponad 5 tys. zł. To kwota, której nie mogą uregulować. Izabela Rutkowska informuje, że za siedem miesięcy sezonu grzewczego zużyły aż 12 ton węgla. Dla porównania sąsiadka mieszka w podobnym lokalu, ale zużycie węgla w jej przypadku w tym samym okresie nie przekroczyło 4 ton.
Zdaniem sąsiadki, przy tej samej powierzchni mieszkalnej i liczbie osób, zużycie tak dużej ilości węgla jest niewytłumaczalne.
Taka ilość węgla powinna być zużyta w budynku trzy razy większym, aby koszty się zgadzały - mówi.
Dodatkowo pojawiły się także inne wątpliwości dotyczące opłat, zwłaszcza że w czasie zimy piec w kamienicy często się psuł, a ogrzewanie nie działało. Jak się okazało, kiedyś udało się przyłapać palaczy na kradzieży węgla z kotłowni. Sprawa została zgłoszona, lecz kradzieży nigdy nie potwierdzono.
Brak odpowiedzi ze strony władz
Pomimo trudnej sytuacji, pani Agata oraz jej córka postanowiły walczyć o wyjaśnienie sprawy. Skontaktowały się z przedstawicielami spółki odpowiedzialnej za rozliczenia z tytułu ogrzewania. Niestety, ich próby rozmów zakończyły się niepowodzeniem. Prezes spółki odmówił spotkania, a wszystkie pytania dotyczące obliczeń pozostają bez odpowiedzi. W tej sytuacji nie ma możliwości ustalenia, na jakiej podstawie kolskie towarzystwo mieszkaniowe naliczyło tak wysokie kwoty za opał.
Burmistrz Koła, Krzysztof Witkowski, przyznaje, że nie jest w stanie określić, jakie były kryteria wyliczeń stosowane przez towarzystwo mieszkaniowe. Zaznacza jednak, że nie ma powodów, aby sądzić, iż rachunki zostały wystawione nieprawidłowo. Jednocześnie przyznaje, że czynsz za mieszkanie , które zajmują pani Agata i Izabela, jest wyższy niż w innych częściach miasta.
Wielu mieszkańców Koła obawia się, że podobna sytuacja dotyczy także innych rodzin, które nie potrafią poradzić sobie z narastającymi kosztami ogrzewania. Władze miasta zapewniają, że są gotowe zająć się tą sprawą, ale nie wydaje się, aby problem udało się szyb ko rozwiązać - tymczasem mieszkańcy pozostają w trudnej sytuacji, nie wiedząc, jak poradzić sobie z rosnącymi długami.