Mieszkańcy Smoleńska po latach wspominają katastrofę polskiego samolotu. "Uderzenie, dym i tyle"
W tym roku mija 12 lat od katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154 w Smoleńsku, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku. Po kilku latach miejsce tragedii odwiedził reporter serwisu "Onet", który rozmawiał o wypadku z okolicznymi mieszkańcami.
Prezydencki samolot rozbił się podczas próby lądowania na lotnisku w Smoleńsku, a na pokładzie maszyny śmierć poniosło łącznie 96 osób, w tym ówczesny prezydent Polski Lech Kaczyński i jego żona Maria, a także wielu wysokiej rangi urzędników państwowych i polityków. Stanowili oni część polskiej delegacji, która zmierzała do Smoleńska na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
W tym roku mija 12 lat od katastrofy w Smoleńsku, która zapisała się na kartach polskiej historii wyjątkowo tragicznie. W niedzielę 10 kwietnia 2022 roku w Warszawie odbędą się huczne obchody kolejnej rocznicy, a udział w nich weźmie m.in. brat bliźniak zmarłego prezydenta Polski, Jarosław Kaczyński.
Katastrofa smoleńska. Mieszkańcy Smoleńska wspominają dzień tragedii
W 2016 roku Smoleńsk odwiedził reporter serwisu "Onet". Dziennikarz zapytał mieszkańców miasta o to, jak wspominają ten tragiczny dzień. O poranku Pan Aleksandr znajdował się przy swoim garażu, ulokowanym około 150-200 metrów od miejsca katastrofy.
- Nagle usłyszałem huk, a potem zobaczyłam nadlatujący bokiem samolot. Potem uderzenie, dym i tyle - relacjonował w rozmowie z reporterem "Onetu" mieszkaniec Smoleńska.
O tragedii w rozmowie z reporterem wspomniał właściciel działki w pobliżu niecki przy lotnisku. Pan Michaił dobrze zna teren, w którym doszło do katastrofy i jak przekonywał, to właśnie niefortunne ukształtowanie terenu mogło mieć duży wpływ na wypadek.
- Jeszcze jako mali chłopcy biegaliśmy tam, bawiliśmy się w wojnę. Poznałem wtedy całą tę fosę, jest bardzo głęboka. Pilot nadlatywał we mgle, kierując się widokiem czubków drzew, ale nie wiedział o zagłębieniu. Zleciał jeszcze niżej, a potem nie było już wyjścia - tłumaczył kolejny mieszkaniec pobliskiego Smoleńska.
Dziś o katastrofie w Smoleńsku przypomina ustawiona na miejscu zdarzenia tablica pamiątkowa
Doniesienia o rozbiciu się prezydenckiego samolotu w Smoleńsku początkowo nie budziły niepokoju, jednak szybko do Polski zaczęły spływać coraz bardziej dramatyczne informacje. Już w dniu katastrofy na miejsce zdarzenia zaczęły zjeżdżać tłumy ludzi, którzy w obliczu tej tragedii okazywali sobie jedność i wsparcie.
- Samochodów było tyle, że nie można było zaparkować. I każdy z kwiatami i zniczami. [...] Wiedzieli, że jestem Polką. Moi znajomi Rosjanie mówili: "Może w czymś pomóc? Może rodziny przyjeżdżają i potrzebują noclegu?" - wspominała w materiale "Onetu" Stanisława Afanasjewa, była szefowa "Domu Polskiego" w Smoleńsku.
Po latach jedynym śladem katastrofy w miejscu zdarzenia była ścięta przez skrzydło samolotu brzoza. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od leżącego wówczas samolotu ustawiono krzyż i kamień z tablicą pamiątkową, na której znajduje się informacja o tragedii zarówno w języku polskim, jak i rosyjskim. Ekipa "Onetu" odwiedziła to miejsce i pokazała je w swoim materiale.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Alaksandr Łukaszenka ma żądania w kwestii negocjacji dot. zakończenia wojny w Ukrainie
-
"Potencjalne powiązanie z ogniskiem zatruć pokarmowych". Popularne słodycze wycofywane ze sklepów
-
Znamy pierwsze szczegóły projektu zmiany konstytucji posłów PiS
Źródło: Onet/Goniec