Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Maryla Rodowicz dostała kolejny cios od losu. Jej ukochany brat cierpi na poważną chorobę, zaapelował o pomoc
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 29.10.2022 10:36

Maryla Rodowicz dostała kolejny cios od losu. Jej ukochany brat cierpi na poważną chorobę, zaapelował o pomoc

maryla rodowicz
Jan Bielecki/East News

Maryla Rodowicz nie jest ostatnio oszczędzana przez los. W jej niegdyś sielankowym życiu co rusz pojawiają się kolejne problemy. Przeżyła trudny rozwód i przegrała walkę o duży majątek, zmarła jej matka, a teraz zagrożone jest życie jej jedynego brata. Jerzy Rodowicz boryka się z nowotworem, a w tej walce duże wsparcie okazuje mu legendarna piosenkarka.

Brat Maryli Rodowicz: „Chciałbym jeszcze trochę pożyć”

Jerzy Rodowicz kilka dni temu na łamach Facebooka zwrócił się o pomoc, bowiem okazało się, że cierpi na poważną chorobę natury onkologicznej. Zamieścił wpis, w którym prosił o wsparcie finansowe w specjalnie zorganizowanej na tę okazję zbiórce.

– Kochani. Zwracam się do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc. Stwierdzono u mnie raka prostaty oraz guza jelita grubego. Badania, jakie zostały przeprowadzone, jednoznacznie zalecają usunięcie wyżej wymienionych guzów operacyjnie […] Koszt tej operacji to około 36 000 zł. Ze względu na wiek nie mogę otrzymać kredytu, a bardzo chciałbym jeszcze trochę pożyć, dlatego zwracam się o pomoc w uzbieraniu tej kwoty. Liczy się każda złotówka – pisał.

Na ten apel odpowiedziała 76-letnia wokalistka. Nie mogła znieść myśli, że straciłaby jedynego brata. Zatroszczyła się o niego i obiecała, że w obliczu choroby nie zostanie sam. Uruchomiła wszelkie kontakty i dzięki niej szybko trafił do prywatnej kliniki w Kędzierzynie-Koźlu.

Kiedy powiedziałem jej, co mi dolega, od razu wysłała mnie na badania do prywatnej kliniki i za nie zapłaciła. Chciała, żebym miał szybką diagnozę – mówił Jerzy Rodowicz w „Super Expressie”.

Niestety, aktualnie wykonawczyni hitu „Małgośka” sama nie dysponuje już takim kapitałem finansowym, jak kiedyś. W związku z tym pomoc nadeszła od rodziny.

Jej starszy syn Janek zapłaci za moją operację, bo Marylka nie ma teraz takich pieniędzy – przyznał chory w „SE”.

Rodzeństwo w ciągu ostatnich pięciu lat bardzo się ze sobą zżyło. Wspólnie stawili czoła śmierci matki, Janiny, która odeszła w wieku 93 lat. Oboje bardzo to przeżyli, a te bolączki tylko umocniły ich więź.

– Maryla dzwoni do mnie teraz bardzo często. Sama. Cieszę się z tego, bo z najbliższej rodziny mam tylko ją. Marzę o tym, że jak wyzdrowieję, to tak jak dawniej pojedziemy razem na ryby. To ja nauczyłem ją wędkować – mówił nam Jerzy Rodowicz.

Maryla Rodowicz nie pozwoli bratu na samotność

Mężczyzna stracił nie tylko matkę, ale i ukochaną partnerkę. Kobieta trzy lata temu zmarła na raka trzustki. To wydarzenie było dla niego również bardzo bolesne. Udało mu się jednak uporać się z kolejnym nieszczęściem, jednak teraz sam musi stawiać czoła codzienności.

Wpadłem w rozpacz. Nie chciałem zostać w domu jej córki, gdzie mieszkaliśmy, choć ta dziewczyna mi to proponowała. Zabrałem naszego kota brytyjskiego, trochę pamiątek i wynająłem dom od przyjaciela w Kędzierzynie-Koźlu. Jestem tu do dziś sam jak palec, nie licząc kota – opowiadał w „Super Expressie”.

Doświadczony przez los jegomość próbował znaleźć nową towarzyszkę życia. Dwa lata temu spotykał się na romantyczne randki z uczestniczką pierwszej edycji „Sanatorium miłości”, Walentyną. Razem spędzili święta, jednak nie udało im się zbudować fundamentów poważnego związku. Fascynacja minęła, a każdy poszedł własną drogą. Gdy do tych porażek doszedł nowotwór, było ciężko. Teraz Jerzego na duchu podnosi Maryla Rodowicz.

To moja jedyna siostra. Zawsze, jak mogłem, pokazywałem jej, że jest dla mnie ważna, a teraz ona robi to dla mnie. Jestem naprawdę wzruszony – przyznał.

Gwiazda nie chce komentować swoich spraw rodzinnych, jednak nie ulega wątpliwościom, że pomimo własnych kłopotów, brat może liczyć na nią w trudnych chwilach.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Powiązane
Reksio
QUIZ. Kultowe bajki z czasów PRL. Tylko najlepsi zdobędą chociaż osiem punktów