Marek Perepeczko na kilka dni przed śmiercią wypowiedział przykre słowa
Aktor już na zawsze zapisze się w historii polskiego filmu. Mimo że w tym roku minie 16 lat od jego śmierci, pamięć o nim jest dość żywa. Fani go uwielbiali, a aktorzy byli pod wrażeniem jego doświadczenia i kunsztu. Niestety, doskwierała mu samotność, a w ostatnim czasie mocne zmęczenie.
Marek Perepeczko odszedł nagle
Aktor był mężem Agnieszki Fitkau-Perepeczko, jednak nie mieszkali razem. Po powrocie z Australii zdecydowali się na osobne mieszkania - żona osiadła w Warszawie, Marek Perepeczko w Częstochowie. Był związany z miastem z powodu pracy, przez kilka lat obejmował posadę dyrektora Teatru im. Mickiewicza w Częstochowie.
Odległość robiła swoje, jednak Marek Perepeczko starał się utrzymywać regularny, telefoniczny kontakt z żoną. 16 listopada 2005 roku, w dzień śmierci aktora, przebywali razem. Zjedli kolację, po czym Agnieszka Fitkau-Perepeczko wyjechała z mieszkania męża. Jeszcze zanim położyli się spać, zdążyli ze sobą porozmawiać przez telefon.
Aktorka opowiadała, że Marek Perepeczko powiedział jej, że jest już śpiący i odezwie się na następny dzień. Potem zbudziła się w środku nocy i nie mogła spać do rana. Kiedy ponownie skontaktowała się z mężem, telefon milczał. Nie mogła wiedzieć, że to była ich ostatnia rozmowa. Również ostatni wywiad aktora wzbudza ogromne emocje.
- To wielkie szczęście, że nikt nie będzie po mnie płakał - powiedział wtedy Marek Perepeczko.
Był w wielkim błędzie, ponieważ już kilka dni później druzgocąca wiadomość obiegła media. Powyższą wypowiedzią aktor skwitował informację o śmierci młodego chłopaka, brata dziennikarki. Mówiła, że najbardziej boli to, że nikt nie zdołał uratować 27-latka.
- Jestem bardzo zmęczony, ale zadowolony, bo było ogromnie miło. Była ciepła, serdeczna publiczność, która te nasze głupoty przyjęła z wyrozumiałością i życzliwością, więc można powiedzieć, że jestem w dobrym humorze. Tylko piekielnie zmęczony - mówił w swoim ostatnim wywiadzie.
Marek Rębacz, przyjaciel aktora, opowiadał także, że po występach wsiadał do auta i wracał samotnie do pustego mieszkania w Częstochowie. Twierdził, że ta uporczywa samotność była wyborem Marka Perepeczki.
28 listopada 2005 roku aktor spoczął na warszawskich Powązkach. W jego ostatniej drodze towarzyszyło mu ponad 200 osób, a jeszcze kilka dni po uroczystości jego grób odwiedzali fani.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Mandaty w Lany Poniedziałek. Czego nie robić podczas śmigus-dyngus?
-
Polski ksiądz wyrzucił z kościoła policję. Wyzywał ich od gestapo i psychopatów
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: SE