Marcin Najman trafił do szpitala. Wyjaśnił, jakim cudem przegrał
Szumnie zapowiadane starcie Marcina Najmana i Jacka Murańskiego w ramach Clout MMA 4 zakończyło się dobrze znanym scenariuszem. Pierwszy gwiazdor, mimo buńczucznych zapowiedzi, spędził na ringu jedynie 48 sekund. Dlaczego zdezerterował i jak odniósł się do swojej piątej z rzędu porażki? Oto, co działo się po jego walce.
Pełna emocji gala Clout MMA 4
Gala Clout MMa 4 minęła pod hasłem skandalu, ale to - podobnie jak wynik Marcina Najmana - powoli staje się tradycją. Duże emocje wywołał fakt, że na ringu nie pojawiła się Marianna Schreiber . Nie wynikało to z jej problemów osobistych, ponieważ była gotowa do walki. Do bijatyki nie mogło dojść z powodu jej przeciwniczki, która tuż przed została zatrzymana przez policję i przewieziona do aresztu.
Inna bohaterka show, znana z programu "Królowa przetrwania" Marta Linkiewicz , nie zawiodła. Mimo zaciętej i równej walki z Lexy Chaplin, ostatecznie udało jej się zwyciężyć. Tego samego nie można powiedzieć o Marcinie Najmanie. Jak mu poszło?
Clout MMa 4. Marcin Najman stanął na ringu z Jackiem Murańskim
Marcin Najman 9. marca starł się z Jackiem Murańskim . Gwiazdy federacji Clout MMA nie miały jednak okazji, by mierzyć się ze sobą dłużej niż… minutę. Po 48 sekundach znokautowany celebryta już się nie podniósł. Decydujący cios został zadany w oczodół. Gdy zszedł z oktagonu z intencją, by przeprosić swoich fanów, nie wszyscy byli skorzy do wysłuchiwania jego wyjaśnień.
Pokonany 44-latek po piątej porażce z rzędu trafił do szpitala. Gdy lekarze zajmowali się jego uszkodzonym okiem nagrał filmik, na którym odniósł się do tego, co działo się na ringu. I nie tylko tam…
Oświadczenie Marcina Najmana po walce na Clout MMA 4. "Jest mi bardzo przykro"
Marcin Najman wyznał, co sądzi na temat zapowiadanej z wielką werwą walki z Jackiem Murańskim, którą statecznie ledwo udało mu się rozpocząć. Dodał, jakie jest jego zdanie na temat swojego przeciwnika i zadanego przez niego ciosu.
Jest mi bardzo przykro, że tak się stało. Natomiast nic się nie zmienia. Sz***a zawsze będzie sz***ą i to w ogóle nie ma związku z niczym. Chciałem iść na totalną wymianę, chciałem go zmieść, ale skończyło się uszkodzeniem oczodołu - oznajmił w mediach społecznościowych.
Kontuzjowany, ale rozemocjonowany Marcin Najman uspokoił swoich zawiedzionych kibiców, że z jego zdrowiem wcale nie jest tak źle, jak podejrzewano. Oznajmił, że nie ma złamanej szczęki, jednocześnie rozprawiając na temat szczegółów tego, co zrobił mu Jacek Murański.
To nie jest tak, że pojechałem karetką. On bzdury gada. Jak on mógł mi złamać szczękę, jak jedyny cios, który doszedł do mojej twarzy, to ten w oczodół. Ja sam przyjechałem po tym, jak wsadził mi kciuk w oczodół. Absolutnie nie było to intencjonalne, w ferworze walki pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło - podsumował.