Krzysztof Rutkowski w tarapatach. Niemiecka prokuratura wszczęła śledztwo
Krzysztof Rutkowski obecnie stał się obiektem zainteresowania niemieckiej prokuratury. Wszystko za sprawą niedawnego incydentu dotyczącego naruszenia spokoju, uszkodzenia ciała, a także zakłócania porządku. Przy tym prowadzone będą badania mające za zadanie ustalić, czy nie doszło do złamania ustawy o kontroli broni wojennej.
Incydent, w którym uwikłany jest Krzysztof Rutkowski
W kwietniu 2023 roku miał miejsce incydent, w który zamieszani byli pracownicy Krzysztofa Rutkowskiego. Ostatecznie zostali zatrzymani na terenie Niemiec. Sytuacja miała miejsce na serwisowanej drodze A5 w Grafenhausen-West. Wówczas odbywał się tam strajk uzbeckich i gruzińskich kierowców. W międzyczasie zjawił się tam opancerzony samochód, który należał do biura detektywistycznego prowadzonego przez Krzysztofa Rutkowskiego. Kierowcy ciągników siodłowych mieli być tym niezwykle przerażeni, co skutkowało interwencją policji.
13-latka zaczęła rodzić podczas wakacji u babci. Ojcem dziecka był 71-latek. Sprawę umorzonoKrzysztof Rutkowski ma ogromne kłopoty
Krzysztof Rutkowski był zdecydowany, by podjąć próbę odzyskania około 50 ciężarówek, do których dostęp stracił właściciel firmy transportowej. Sprawa została skierowana do sądu, a wyżej wymienione wydarzenie może skutkować konsekwencjami dla detektywa. Istnieje również podejrzenie mówiące o tym, że mogło dojść do naruszenia niemieckiej ustawy o kontroli broni wojennej. Może to być dodatkową sytuacją, którą zbada niemiecka prokuratura.
- Chociaż pojazd opancerzony jest dopuszczony do ruchu, to nie jest pewne, czy nie podlega pod ustawę o kontroli broni wojennej. Chodzi o opancerzenie, które może być zbyt potężne dla pojazdów niewojskowych - powiedział “Bildowi” prokurator generalny Darmstadt Robert Hartmann.
Krzysztof Rutkowski ma duże problemy
Jest możliwość, że Krzysztof Rutkowski uniknie konsekwencji dotyczących użycia pojazdu pancernego. Na tę chwilę jednak detektyw, jak i jego 18 pracowników nadal mają poważne problemy. Niemiecka prokuratura cały czas bada sprawę o naruszenie spokoju, uszkodzenie ciała, a także zakłócania porządku publicznego. Wszystkie te czyny są zagrożone grzywną, a w najgorszych przypadkach karane pozbawieniem wolności do lat trzech.