Koszmar. Rozchwytywany prezenter nie żyje. Dostał wyrok, bardzo cierpiał
Prezenter, który wiódł szczęśliwe życie i był okazem zdrowia, usłyszał druzgocącą diagnozę od lekarzy. Choć robił nadzwyczaj dużo, nie udało mu się pokonać choroby, jaką zgotował mu okrutny los. Żona zmarłego tuż po jego śmierci opublikowała w sieci poruszające wyznanie, w którym w imieniu swoim oraz dzieci zwróciła się bezpośrednio do utraconego i zaledwie 50-letniego wybranka. Łzy same napływają do oczu.
Rozchwytywany prezenter był szczęśliwym mężem i ojcem
Obiecująca kariera w telewizji, talent pisarski, a także przygoda z wykładaniem na uczelni wyższej - zmarły miał świat u swoich stóp, nigdy nie ukrywał, że jest szczęśliwy. Zwłaszcza, że powodziło mu się nie tylko w pracy, ale także w życiu prywatnym.
Osiem lat temu na ślubnym kobiercu stanął z Jessicą Holmes, a wkrótce udało im się stworzyć rodzinę. Niestety, 5-letni Rex i 2-letnie bliźniaki Rafa oraz Cormaca właśnie stracił ojca. Na co chorował?
Okrutną diagnozę usłyszał w pracy. Szokujące zachowanie szefostwa
O tym, że zostało mu niecałe cztery miesiące życia , dowiedział się w 2020 roku. Dzięki podjętemu wysiłkowi, by stanąć twarzą w twarz z bezwzględną bolączką, zdołał wydłużyć ten czas o ponad trzy lata. Gdy usłyszał okrutną diagnozę (rak płuc), przebywał podczas nagrywania show “A place in the sun”.
Szczerość wobec pracodawcy nie popłaciła. Zamiast zrozumienia i wsparcia, producenci zafundowali mu gorycz i rozczarowanie. Podjęli bowiem decyzję, by nie tylko przerwać zdjęcia dl programu, ale także nie przedłużyć z chorym umowy . Później tłumaczono, że stało się tak ze względu na pandemię i niemożność zapewnienia mu odpowiednich warunków.
Dolegliwość mimo tego udawało mu się zachować w tajemnicy przed publiką aż do 2022 roku. Udzielił wówczas wywiadu, w którym opowiedział o ty, jak ceni sobie każdą chwilę spędzoną z rodziną i stara się myśleć pozytywnie. "Wyrok", choć odsunięty w czasie, niestety nadszedł , a ponurą wieść przekazała pogrążona w żałobie żona.
Nie żyje Jonnie Irwin. Wzruszające słowa żony. "Nadal Cię potrzebujemy"
Jonnie Irwin jeszcze kilka dni temu relacjonował swój pobyt w szpitalu, gdzie poddawał się regularnym badaniom. Wirtualna społeczność mogła również zobaczyć, jak idzie mu remontowanie domu. Niestety, prezenter 50-letni nie żyje. Zgon nastąpił w piątek, 2. lutego 2024 roku.
Naprawdę niezwykła dusza, dzielnie walczył z rakiem z niezachwianą siłą i odwagą. Jonnie poruszył życie tak wielu ludzi swoją życzliwością, ciepłem i zaraźliwym duchem - przekazała Jessica Holmes.
Wdowa swoim postanowiła podzielić się swoim smutkiem w sieci. Nie ukrywała, że utrata ukochanego jest dla niej traumatyczna i mimo wiedzy o jego śmiertelnej chorobie, nie zdołała przygotować się na śmierć.
Nadszedł najtrudniejszy dzień, dzień, o który modliłam się, aby nie nadszedł. [...] Jego magiczny mózg, który walczył do końca, teraz zapadł w sen. Dał mi więcej, niż kiedykolwiek mogłam sobie wymarzyć, 8 niesamowitych lat miłości i przygody oraz 3 niesamowitych chłopców - dodała, następnie zwracając się bezpośrednio do zmarłego.
Nadal będę sprawiać, że będziesz dumny, ale tylko dzięki Twojej miłości, wciąż odnajdującej i prowadzącej mnie przez resztę mojego życia, ja i chłopcy nadal cię potrzebujemy - wyznała.
Bliscy Jonniego Irwina złożyli podziękowania za dotychczasowe wsparcie i modlitwy. Poprosili również, by w obliczu tego przykrego wydarzenia uszanować ich prywatność.