Kontrowersyjna moda ślubna wkracza na salony. Spojrzysz na nogi panny młodej i osłupiejesz
Trendy zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale tego w długiej historii mody jeszcze nie było. Dla jednych super wygodne, słodkie i komfortowe, dla innych zaś szpetne, tandetne, a nawet obrzydliwe, pewne jednak jest to, że podbijają serca panien młodych na całym świecie. Te buty już zyskały miano kultowych, teraz więc przyszedł czas na zawojowanie branży ślubnej. O czym mowa? Przekonajcie się sami.
Kontrowersyjny trend ślubny podbija salony
Każdy marzy o tym, by dzień jego ślubu był niezapomniany i wyjątkowy. Od lat, niezmiennie, zagwarantować to mają m.in. starannie dobrani goście, wspaniała orkiestra, piękne wnętrza oraz, co najważniejsze, stroje, które zakłada się przeważnie tylko raz w życiu, właśnie na tę specjalną okazję.
Podczas gdy panowie stają na głowie, by wybrać ten właściwy garnitur i towarzyszące mu dodatki, panie zatracają się w polowaniach na wymarzone suknie, welony i buty. Wszystko po to, by było jak najbardziej szykownie, a zaproszonych do wspólnego celebrowania dosłownie wbiło w fotel.
O ile jednak dotychczas czyniło się to za sprawą nad wyraz eleganckich elementów garderoby, w nieustannie zmieniającym się świecie przyszedł w końcu i czas na prawdziwą sensację, a nawet szok. Ten z pewnością przeżywają wszyscy ci, którzy spoglądają na stopy coraz większej ilości panien młodych, szalejących na punkcie… Crocsów.
Gumowe sandały na najważniejszy dzień w życiu
- To jest właśnie problem. Ludzie nie mają już klasy. Nikt się elegancko nie ubiera, liczy się tylko wygoda - to tylko jeden z komentarzy na temat ślubnych Crocsów, jakie możemy znaleźć w Internecie.
Gumowe obuwie właściwie od kiedy tylko pojawiło się na rynku dzieliło opinię publiczną na tych, którzy je pokochali oraz jego zagorzałych przeciwników. O ile bowiem nie można odmówić mu wygody, nie ulega wątpliwości, że nie grzeszy urodą.
Co więcej, przez to, że Crocsy podbiły serca głównie takich osób, jak lekarze czy żeglarze, dziś trudno wyobrazić sobie, by były odpowiednim wyborem w dniu ślubu. Mimo tego, są tacy, dla których jest to najlepszy z możliwych wyborów.
Jedna z panien młodych zdecydowała się nawet na śmiałe wyznanie, iż “niczego nie żałuje”, chwilę po tym, jak przywdziała do śnieżnobiałej sukni Crocsy wysadzane diamencikami. Nie ona jedna zresztą, bo wystarczy wpisać w mediach społecznościowych hasło #weddingcrocs, by przekonać się, że gumiaki znów robią prawdziwą furorę.
Coraz więcej panien młodych mówi "tak" Crocsom
Co takiego pociąga panny młode w gumowych sandałach? Tego nie wie chyba nikt. Prawda jest jednak taka, że za parę trzeba dać już nawet 200-300 dolarów, a w kolekcjach pojawiać się już zaczęły modele nie tylko z kryształkami, ale też perłami, sztucznymi kwiatami czy świecidełkami.
Trudno nie odnieść więc wrażenia, że Crocsy to istny fenomen, który przetrwa nawet najbardziej zmasowaną krytykę i różnego rodzaju kryzysy. Dość powiedzieć, że mimo ich wątpliwej urody, dystrybuowane są w ok. 100 krajach świata, a w czasie pandemicznych zawirowań gospodarczych firma je produkująca zwiększyła swoją sprzedaż o 12 proc.
Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca.
Źródło: ofemini.pl