Kolejna wpadka Jarosława Kaczyńskiego. Prezes naprawdę to powiedział, popełnił językowy błąd
Podczas spotkania z wyborcami w Sieradzu, Jarosław Kaczyński popełnił kolejną językową wpadkę. Tym razem prezes PiS, mówiąc o korzyściach płynących z budowy CPK, odniósł się do innych wielkich portów komunikacyjnych w Europie. Jednym z nich było lotnisko Harrow w Wielkiej Brytanii. Sęk w tym, iż lotnisko takie nie istnieje.
Językowa wpadka Jarosława Kaczyńskiego
Nie od dziś wiadomo, iż dykcja Jarosława Kaczyńskiego nie jest jego najmocniejszą stroną. I choć treść wystąpień prezesa PiS bardzo często bogata jest w wiele ważkich spostrzeżeń, sformułowań oraz głębokich rozważań, bardzo często cała zawartość wygłoszonej mowy traci na wartości za sprawą językowych wpadek i przejęzyczeń lidera PiS.
Swego czasu Jarosław Kaczyński zaskoczył wszystkich, kiedy chwaląc Daniela Obajtka za jego przedsiębiorczość, nazwał go "Daniel nic nie mogę Obajtek", miarkując się chwilę później, iż powinien był powiedzieć "wszystko mogę". Była to dość zabawna wpadka, zważywszy, iż powiedzenie to było do tej pory zarezerwowane wyłącznie dla lidera PO, który swego czasu był szefem rządu. - Donald nic nie mogę Tusk - mówił chmurnie jeszcze do niedawna Jarosław Kaczyński.
Zważywszy jednak mocno ukorzenioną "winę Tuska" w duszy lidera PiS, wpadka ta została szybko mu darowana. Nie małe poruszenie wzbudziła również próba wypowiedzenia przez lidera PiS sformułowania "syndrom sztokholmski", z którym prezes nie mógł sobie poradzić. I choć ten związek wyrazowy nie wydawał się być tak trudny jak zdanie "No cóż że ze Szwecji", sprawiło prezesowi na tyle trudności, iż trafiło nawet do skeczu kabaretowego. Nie jest to wszak rzecz nowa.
Można by nawet powiedzieć, iż bywały znacznie bardziej spektakularne pomyłki jak słynne "białe jest białe, a czarne jest czarne" lub odśpiewany hymn Rzeczypospolitej, w którym do dziś nie wiadomo, z jakiej ziemi do Polski kroczył marsz gen. Dąbrowskiego. Tym razem jednak prezes PiS popełnił niewielką omyłkę na gruncie języka angielskiego.
Jarosław Kaczyński i "Harrow"
- Nie mamy portu lotniczego, który jest portem dużym w skali międzynarodowej, z którego można dolecieć na różne kontynenty. Bo Okęcie takim portem nie jest. Wiedeń... Bo ja nie mówię już o tych takich największych portach - o Harrow, czy o Frankfurcie, czy portach paryskich...Harrow to jest tylko jedno z trzech czy pięciu lotnisk londyńskich - mówił podczas spotkania z wyborcami w Sieradzu Jarosław Kaczyński.
Można by się zastanowić, co dokładnie miał na myśli lider PiS, mówiąc o londyńskim "Harrow". Wszak czasami prezes lubi rzucić w eter niejedną zagadkę. W pierwszej chwili można by pomyśleć o dzielnicy Harrow w Londynie i to nie byle jakiej. bowiem do jednej z tamtejszych szkół uczęszczał m.in. poeta George Gordon Byron, zaś ze współczesnych gwiazd piosenkarz James Blunt, choć może to niezbyt dobry przykład, zważywszy jego stosunek do Polaków, zatem weźmy aktora Benedicta Cumberbatcha i Eltona Johna, który z kolei pochodził z tejże dzielnicy.
Zważywszy jednak, iż Jarosław Kaczyński wyraźnie mówił o czymś związanym z samolotami i Londynem, bardziej prawdopodobne wydaje się, iż mógł mieć na myśli słynny port lotniczy Londyn - Heathrow, który rzeczywiście może sprawić niemałe językowe problemy. Znając poczucie humoru prezesa i dystans, jaki ma do siebie, możemy być pewni, iż ta mała wpadka nie wpłynie na jego dalsze wystąpienia.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: wp.pl/interia.pl/wikipedia.org/goniec.pl