Kamil Durczok zmarł rok temu. Zaprzyjaźniony duchowny mówił wprost: "Zabrakło pokory"
Kamil Durczok zmarł 16 listopada 2021 roku w szpitalu w Katowicach. Przez lata był jednym z najpopularniejszych dziennikarzy w Polsce, również ze względu na wiele kontrowersji, które wzbudzało jego zachowanie. Sława i pieniądze sprowadziły na niego problemy, a swoje zrobiły przewlekłe choroby, z którymi się zmagał.
Kamil Durczok do ostatniej chwili walczył z własnymi demonami
Największym demonem dziennikarza okazał się alkohol. Kamil Durczok w jednym z wywiadów przyznał, że zmaga się z nałogiem. Zaprzyjaźniony z jego rodziną duchowny w rozmowie z "Dobrym Tygodniem" miał ostatnio okazję opowiedzieć o ich znajomości. Wyznał, kiedy widział go ostatni raz.
- Z prośbą o modlitwę i wsparcie zwrócił się do mnie jego brat. Fundamentem skutecznego leczenia odwykowego jest akceptacja, że to mój problem i że nie ma powrotu do kontrolowanego picia. Ale w przypadku księży, lekarzy, prawników, ludzi z medialnego topu to wyjątkowo trudne. To oni przecież są od rozwiązywania cudzych problemów, a tu ktoś taki sam potrzebuje pomocy - zdradził ks. Piotr Brząkalik, duszpasterz trzeźwości w Archidiecezji Katowickiej.
O pomoc do księdza zwrócił się młodszy brat dziennikarza, Dominik Durczok, który widział, że samodzielnie nie poradzi sobie z alkoholizmem.
- Kamil walczył. Raz sobie lepiej radził, raz gorzej. Ale to nie jest tak, że on miał gen autodestrukcji. Od momentu, gdy została postawiona diagnoza, że jest alkoholikiem, podejmował różne próby leczenia. Pomagał nam m.in. ks. Piotr Brząkalik, wiele razy bywaliśmy u niego, czasem w środku nocy - wyznał jakiś czas temu mężczyzna w rozmowie z "Faktem".
Głównym problemem według duchowego był fakt, że Kamil Durczok nie potrafił pogodzić się z sytuacją, w której się znalazł. Prowadzący "Faktów" nie potrafił zejść z piedestału i to był jego największy dramat.
- Jeśli chcesz naprawdę skutecznie uporać się z alkoholizmem, musisz zapomnieć, że jesteś aż Kamil Durczok i zaakceptować, że jesteś tylko Kamil Durczok - miał powtarzać dziennikarzowi ksiądz.
Ostatni raz Brząkalik widział go po nieudanej próbie leczenia w ośrodku odwykowym.
- Odwiedziłem Kamila, gdy już mieszkał u mamy. Zabrakło pokory? Tak wobec siebie, jak i alkoholu. Nie rozważajmy, dlaczego Kamilowi się nie udało, to jest tajemnica jego życia. Może warto wyciągnąć z tego wniosek, że wobec nałogu nie ma ludzi silnych, niezależnie od tego, kim by nie byli i jakich ról, zawodów, funkcji czy powołań by nie pełnili - stwierdził duchowny w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Kamil Durczok tuż przed śmiercią rozmawiał o swoim alkoholizmie
W 2021 roku, 13 dni przed śmiercią, Kamil Durczok udzielił obszernego wywiadu dziennikarzowi portalu Plejada.pl, w którym opowiedział o swojej walce z nałogiem. Nic nie zapowiadało tego, że za niecałe dwa tygodnie prowadzący "Faktów" odejdzie z tego świata. Kamil Durczok zdradził w nim, m.in. co skłoniło go do publicznego przyznania się do alkoholizmu.
- Idąc tropem mojego wyznania dotyczącego choroby nowotworowej, pomyślałem, że warto byłoby odczarować piętno pijaka. Nie umiem pogodzić się z tym, że pijaczek zbierający na piwo w ogromnej części naszego społeczeństwa budzi coś pomiędzy zrozumieniem a sympatią. Z kolei, jeżeli ktoś chce walczyć z tą ciężką, śmiertelną i podstępną chorobą, to za każdym razem, gdy popełni jakiś kontrowersyjny wpis czy zrobi coś odstającego od normy, spotyka się z komentarzami w stylu: "chyba chleje od rana", "pół litra już poszło". Stwierdziłem, że być może przykład Durczoka – znanego człowieka, który też mierzy się z tym g**nem, da trochę siły tym, którzy walczą, próbują walczyć lub wygrali walkę z tą chorobą - powiedział Kamil Durczok Michałowi Misiorkowi z Plejady.
Przypomnijmy, że wcześniej dziennikarz przyznał się publicznie do walki z chorobą nowotworową. Kamil Durczok znajdował się wówczas w bardzo ciężkim położeniu. Opinia publiczna mu nie sprzyjała i w wołaniu o pomoc dziennikarza doszukiwała się "zagrań pr-owych", które miały na celu poprawę nadszarpniętego wizerunku.
Kamil Durczok nie umiał się pogodzić z tym, jak oceniała go opinia publiczna?
Gdy Kamil Durczok oznajmił, że walczy z nowotworem, zarzucono mu granie na emocjach - gdy przyznał się do alkoholizmu, stwierdzono, że jest to próba wybielenia się po spowodowaniu kolizji spowodowanej jazdą pod wpływem alkoholu. To właśnie zdarzenie drogowe, do którego doprowadził pijany dziennikarz, uświadomiło mu, że nie radzi sobie z nałogiem.
- Kolizja uświadomiła mi to, że jednak jest coś, z czym sobie nie radzę. To był największy błąd mojego życia. Nie da się tego w żaden sposób usprawiedliwić. Podstawowy problem każdego alkoholika polega na tym, że najpierw musi przyznać się sam przed sobą, że jest chory. Bez tego nie da się zacząć leczenia. A mechanizm wyparcia jest bardzo silny. To największy wróg. Nie chcę udawać teraz terapeuty, bo podobno nie ma nic gorszego, jak terapeutyzowana osoba, która próbuje terapeutyzować innych, ale faktem jest, że alkoholizm jest często wypierany i bagatelizowany. Wydaje nam się, że panujemy nad naszym życiem. Wmawiamy sobie, że w porównaniu z innymi, wcale nie jest z nami tak źle. A dopiero gdy powiemy sobie, że naprawdę sobie z tym nie radzimy, będziemy mogli zacząć z tym walczyć. Ja walczę - powiedział dziennikarz w rozmowie z Plejadą.
Kamil Durczok zmarł niecałe dwa tygodnie później - 16 listopada we wtorek nad ranem. Miał zaledwie 52 lata. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne im. prof. K. Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach przekazało oficjalny komunikat w sprawie śmierci dziennikarza.
- Pacjent został przyjęty wczoraj o godzinie 13:45 na Izbę Przyjęć, przekazany na oddział Chorób Wewnętrznych, Autoimmunologicznych i Metabolicznych, a następnie przekazany na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii - podała placówka.
W oświadczeniu przekazano, że "stan pacjenta określano jako bardzo ciężki".
- Zmarł 16 listopada o godzinie 4:23 w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia - podał szpital.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: Plejada.pl/Fakt.pl/Dobry Tydzień