Jurek Owsiak ma niewiarygodną przeszłość. Tajemnice wychodzą na światło dzienne. Przed WOŚP próbował wielu rzeczy
Jurka Owsiaka kojarzymy teraz głównie ze względu na WOŚP, ale okazuje się, że młody Owsiak był tak samo wybuchowy i ekstrawertyczny. Zajmował się różnymi dziwnymi zawodami, kolegował się z hipisami, wykonał nawet zamówienie dla byłego prezydenta. Sprawdźcie sami, co Owsiak robił w młodości!
Jurek Owsiak w młodości
Owsiak przyszedł na świat w 1953 roku w Gdańsku, ale nie zatrzymał się tam na długo. Jego ojciec, który służył w milicji, został przeniesiony do Warszawy, gdzie pracował w wydziale przestępstw gospodarczych. W stolicy Owsiak zamieszkał na Czerniakowie. Relacje między ojcem a synem były napięte, ponieważ Owsiak, młody hipis, brał udział w antykomunistycznych protestach i otwarcie wyrażał swoje poglądy, włączając w to przekonanie, że Sowieci ponoszą odpowiedzialność za zbrodnię katyńską. Ojciec często się na niego złościł.
Jurek próbował aż czterokrotnie dostać się na Akademię Sztuk Pięknych — marzył o karierze artystycznej jako malarz. Niestety, żadna z prób się nie powiodła. Zamiast tego, trafił do wojska w Iławie. Gdy już znajdował się na kompanii, zaczął udawać paranoika, aby jak najszybciej opuścić wojsko. Mówił, że ktoś go śledzi, ktoś go obserwuje. W rezultacie został skierowany do ośrodka psychiatrycznego w Choroszczy. Po zakończeniu służby wojskowej Owsiak ukończył kurs psychoterapeutyczny prowadzony przez Jacka Santorskiego i Wojciecha Eichelbergera, a następnie znalazł pracę w ośrodku dla dzieci po wyrokach.
Jakie wykształcenie ma Jurek Owsiak? Ciężko sobie to wyobrazić. Szef WOŚP i coś takiego?!Jurek Owsiak od zawsze się buntował
Ośrodek został jednak zamknięty przez władze — uważano go za zbyt nowatorski (m.in. terapia przez teatr). Owsiak zaczął później robić witraże. Tak to wspominał w ”Playboyu”:
Jechało się do Wrocławia do Dominikanów, do 600-letniego kościoła, i mozolnie na drewnianych rusztowaniach wkładało się szybki, wymieniało części i kitowało. Tam zobaczyłem wyryty kielnią napis - “1634”. W tym samym miejscu, ponad 300 lat temu, jakiś facio robił to samo! A my na słupkach witrażowych pisaliśmy ”Jaruzelski to su******, a Breżniew to ch**”. Dla potomnych - opowiadał.
Owsiak prowadził swoją pracownię, w której produkował popularne lampy o nazwie "Tiffany". W rozmowie z "Vivą"Owsiak wspomina:
Mój przyjaciel Jan Kelus, bard podziemnej Polski, powiedział, że jest robota w pracowni witraży. Podobno płacą cztery tysiące. To były bardzo dobre pieniądze. Kiedy otworzyłem własną pracownię, Polska przeżywała regres lat 80., w sklepach był tylko ocet, te witraże szły więc świetnie. Przynosiłem do domu góry forsy. Pieniądze były nam potrzebne, bo miałem już rodzinę - żonę i córkę - mówił.
Później, na zamówienie Lecha Wałęsy, ówczesnego prezydenta, zrobił nawet witraż w Kaplicy w Belwederze.
Jako artysta i hipis Owsiak stał się częścią warszawskiej bohemy stanu wojennego. Dla ”Wyborczej” mówił:
Regularnie spotykaliśmy się na prywatkach. Wynajmowaliśmy z żoną przy ul. Anielewicza dwa małe pokoiki z kuchnią. Naszym gościom nie przeszkadzała ciasnota. Nikogo nie dziwiło, że w małym mieszkaniu może się spotkać kilkadziesiąt osób. To nic, że nie starczało naczyń. Cieszyliśmy się z Dzidzią [żoną - red.] z najmniejszych rzeczy: z zakupu adaptera.
W kolejnych latach poznał Jana Pospieszalskiego, wtedy muzyka zespołu Stanisława Soyki WooBooDoo. Następnie zaprzyjaźnił się z powstałym w 1985 roku zespołem Voo Voo i zaprojektował okładkę pierwszej ich analogowej płyty. Po latach Pospieszalski, ówcześnie basista zespołu Voo Voo, dziś prawicowy dziennikarz TVP, wspominał:
Ciągnęło go [Owsiaka -red.] do artystów, do świata rock and rolla. Podziwiał ten świat i chciał być jego częścią.
Jurek Owsiak pracował w radiu i nie tylko
W połowie lat 80. poszedł z Waglewskim do Rozgłośni Harcerskiej, która jako jedyna w Polsce grała wtedy punka, zimną falę i muzykę alternatywną. Jan Tomczak, redaktor z Rozgłośni Harcerskiej, słyszał, jak dobrze Owsiak brzmi na antenie i zaproponował mu stałą audycję. Owsiak uwielbiał tę pracę i często upolityczniał swoje przekazy, aby na różne sposoby walczyć z komuną. Zawsze robił to jednak przez śmiech. W Rozgłośni założył tzw. Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników, które miało się skupić na ochronie zwierząt w ogrodach zoologicznych. Nazwa była czytelną aluzją do groteskowego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej — wszyscy polityczni nauczyciele kazali zapisywać się tam licealistom. Owsiak rzuca przy okazji w eter hasło:
Uwolnić słonia!
Paweł Sito, jeden z redaktorów Rozgłośni Harcerskiej, wspominał, że akcja była “debilna”, a Owsiak “działał po omacku i nie miał spójnej wizji programu”.
Mimo wszystko, poeta Jarosław Klejnocki bronił młodego radiowca:
Owsiak wybrał drogę kontestacji przez śmiech, przez ośmieszanie systemu. Śmiech i absurd to potężna broń przeciwko totalitaryzmom - mówił.
W 1988 roku Owsiak zrobił na festiwalu w Jarocinie happening. Na miejscu był esbek, który zrobił notatkę:
Hasło wykonawcze happeningu to “uwolnić słonia”. Wymieniona grupa walczy o poprawę losu zwierząt zamkniętych w zoo. Ich zawołanie to “hokus-pokus” - raportuje esbek
Na początku lat 90. Maciej Domiński, ówczesny szef TVP2, zaproponował Owsiakowi udział w kilku programach. Owsiak dał tytuł "Róbta, co chceta", jednak pod dwoma warunkami: reżyserem miał być Walter Chełstowski, a w programie obok niego miała wystąpić Agata Młynarska, przebrana za działaczkę ZMP z lat 50.
W jednym z programów został wyemitowany film, w którym lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka apelowali o wsparcie finansowe na zakup nowego urządzenia do wspomagania oddechu dla dzieci, ponieważ dotychczasowe było w złym stanie technicznym.
Jurka bardzo to poruszyło. Zaczął prosić ludzi o pieniądze na to płucoserce. Pieniądze zaczęły przychodzić w kopertach do telewizji. Kładliśmy je w stosikach na biurku. To był początek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - mówił Chłestowski.
W “Vivie” Owsiak mówił o samych początkach WOŚP:
W 1993 już inicjatywa miała swoją nazwę - Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, którą wymyśliliśmy muzycznie razem z Wojtkiem Waglewskim, a z Walterem Chełstowskim nadaliśmy temu ramy telewizyjnego programu. Dokonaliśmy jakiegoś cudu. Wtedy nie było telefonów komórkowych, jedynie faksy. Nie było internetu - mówił.
Źródło: Teleshow WP