Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Jonasz Kofta skończyłby dziś 80 lat. Wspominamy jego największe dzieła
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 28.11.2022 14:17

Jonasz Kofta skończyłby dziś 80 lat. Wspominamy jego największe dzieła

Jonasz Kofta
Foto: Renata Pajchel, Public domain, via Wikimedia Commons

Jonasz Kofta urodził się 28 listopada 1942 roku. Gdyby nie przedwczesna śmierć, obchodziłby dziś okrągłe, 80. urodziny. To idealna okazja do wspomnień jego bogatego dorobku artystycznego, dzięki któremu polskie piosenki (i nie tylko) nabierały nieco głębszego, a czasami dowcipnego charakteru.

Kim jest Jonasz Kofta?

Jonasz Kofta urodził się na ziemi wołyńskiej jako dziecko Mieczysława i Marii Koftów. Tuż po zakończeniu II wojny światowej przeprowadził się z rodzicami do Wrocławia. Jego ojciec był współzałożycielem Polskiego Radia w tym mieście.

Koftowie nie mieszkali na Dolnym Śląsku cały czas, a ich domem były także Łódź i Poznań. W 1961 Janusz ukończył liceum plastyczne i został studentem malarskiego wydziału warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jego prawdziwe imię brzmi właśnie tak, a Jonasz to pseudonim artystyczny. We wspomnieniach syna wciąż żyje jako człowiek w dużej mierze naznaczony przez okrutną wojnę.

- Ojciec był w jakiejś mierze dzieckiem Holokaustu. W kwestii tożsamości nie do końca był pewny siebie. A potem przyszedł rok 1968 i grunt mu się zachwiał pod nogami – mówił Piotr Kofta, wyjaśniając powody zmiany imienia na Jonasz. Podkreślił, że chociaż rodziciel zmienił imię kilka lat wcześniej, to dopiero po roku 1968 to tożsamościowe niezdecydowanie zamieniło się w prowokację artystyczną. Syn Kofty w rozmowie z Polskim Radiem przytoczył także inne słowa ojca, który zwykł demonstracyjnie mawiać, że "póty będzie się nazywał Jonaszem, póki w Polsce będą antysemici".

Jonasz Kofta. Wielkie nazwisko znane w kręgach polskiej kultury

Jonasz Kofta już podczas studiów współpracował z innymi tuzami polskiej sceny. Wspólne z Wojciechem Młynarskim, Janem Pietrzakiem, Adamem Kreczmarem i Janem Tadeuszem Stanisławskim powołali do życia kabaret Hybrydy, który pięć lat później, w 1967 roku, ochrzcili pod nową nazwą – Kabaret Autorów Pod Egidą.

Komediancki dryg był tylko jednym z wielu talentów Jonasza Kofty. Jego udany debiut na rynku literackim, za sprawą fraszek, m.in. "O smutnych ludziach" i "Warsztat filozoficzny", był publikowany w niezależnym tygodniku "Szpilki", w 1966 roku. Ponadto pisał wiersze, satyry i przede wszystkim teksty piosenek, które również były dobrze przyjmowane przez czytelników nie tylko owych "Szpilek", ale także popularnych w tamtych czasach "Radaru", "Płomyka" i "ITD".

Jonasz Kofta szczególnie cenił sobie kooperację z Polskim Radiem, z którym był związany nie tylko przez działalność rodziciela, ale także własną. Słuchacze uwielbiali jego cykl pt. "Duet liryczno-prozaiczny", który współtworzył z Janem Pietrzakiem. Radiowe programy kabaretowe (np. "Dialogi na cztery nogi", "Fachowcy") opracowywał we współpracy ze Stefanem Friedmanem.

Jonasz Kofta skończyłby dziś 80 lat. Jakie jego dzieła pamiętacie?

Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora i Wojciech Młynarski to najwięksi poeci polskiej sceny muzycznej, jednak czwartym członem tego prestiżowego kwartetu był bezsprzecznie Jonasz Kofta. Jego teksty w mig stawały się przebojami i śpiewała je przed laty cała Polska. Któż w latach 70., 80. i 90. nie znał takich utworów jak "Pamiętajcie o ogrodach", "Kwiat jednej nocy", Buba", "Autobusy zapłakane deszczem", "Samba przed rozstaniem", "Jej portret", czy choćby "Wakacje z blondynką" i "Radość o poranku"?

Ostatni z wymienionych zaczynał się słowami: "Jak dobrze wstać skoro świt", jednak nie wszyscy zrozumieli swoisty żart i ironię artysty, który podobno niemal nigdy nie wstawał przed jedenastą. Jonasz Kofta był nieco rozżalony, gdy jego przebój emitowano w radiu regularnie około… piątej rano.

Każdy z nas z pewnością zna osobliwy występ Jerzego Stuhra sprzed lat, w którym śpiewał o śpiewaniu, dzięki czemu zdobył najwyższy laur na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Nie wszyscy jednak wiedzą, że "Śpiewać każdy może" to owszem, znakomite wykonanie uzdolnionego aktora, ale także humorystyczny tekst, którego autorem był nasz bohater.

Wspominaliśmy już, że Jonasz Kofta był artystą kompletnym lub – jak kto woli – człowiekiem renesansu? Nie ma ku temu żadnych wątpliwości, bowiem spełniał się w wielu rolach, a więc nie można przejść obojętnie także obok jego debiutu aktorskiego i to od razu na dużym ekranie.

Na początku był epizod w filmie Leonarda Buczkowskiego pt. "Marysia i Napoleon" (w 1966 roku), a 19 lat później (w 1985 roku) "Lubię nietoperze", czyli horror w reżyserii Grzegorza Warchoła.

Niestety, znakomicie zapowiadająca się kariera została brutalnie przerwana przez powikłanie zdrowotne, które wyniknęło wskutek zakrztuszenia się podczas posiłku. Jonasz Kofta zmarł w Warszawie 19 kwietnia 1988 roku. Miał zaledwie 46 lat.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Polskie Radio

Tagi: