Rozrywka.Goniec.pl > Gwiazdy > Izabela Małysz opowiedziała o trudnym porodzie
Irmina Jach
Irmina Jach 06.05.2021 14:16

Izabela Małysz opowiedziała o trudnym porodzie

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
goniec.pl

Adam Małysz i Izabela Małysz ślub wzięli w 1997 roku, jako bardzo młodzi ludzie. Wkrótce na świecie pojawiła się ich jedyna córka Karolina, która dziś jest już dorosłą kobietą i planuje ślub z ukochanym. Niestety, po latach wyszło na jaw, że kariera skoczka narciarskiego przynosiła rodzinie nie tylko radość, ale i chwile ogromnego smutku.

Izabela Małysz wciąż nie zapomniała o trudach porodu

Codzienne treningi i wyjazdy na konkursy narciarskie nie sprzyjały budowaniu więzi pomiędzy małżonkami i ich nowonarodzoną pociechą. Z uwagi na fakt, że Adam Małysz musiał brać udział w wielu zgrupowaniach i startował na skoczniach całego świata, Izabela Małysz była zmuszona do samodzielnego dbania o dom i dziecko.

W wywiadzie dla Gazety Wyborczej żona sportowca wyznała, że wiele zawdzięcza swoim rodzicom. To dzięki nim dzielnie znosiła wszystkie przeciwności losu i choć odczuwała ból i samotność, robiła wszystko, by pokazać swoją silną stronę. Okazuje się, że Adam Małysz nie był obecny nawet przy porodzie.

- Mąż był ze mną do ostatniej chwili. Później pojechał do domu. Jest bardzo wrażliwy. Dwa dni później, gdy byłam jeszcze w szpitalu, wyjechał do Finlandii. Zostałam sama z córeczką. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Najpierw ślub, potem dziecko. Byłam młodą dziewczyną. Gdyby nie moi rodzice, nie wiem, jak bym sobie poradziła - zwierzyła się Izabela Małysz.

Adam Małysz bywał w domu tak rzadko, że jego córka bała się taty, którego widywała tak rzadko. Źle znosiła także chwile, w których fani zaczepiali skoczka narciarskiego na ulicach i prosili go o autografy czy wspólne zdjęcia. Chciała mieć rodzica wyłącznie dla siebie.

Małżonkowie nigdy nie ukrywali, że spędzali osobno nawet dwieście dni w roku. Pierwsze dwa lata były dla nich bardzo trudne. Później udało im się dojść do porozumienia - dużą rolę, zdaniem Izabeli Małysz, odegrało przyzwyczajenie do niecodziennej sytuacji. Bardzo bolało ją powiedzenie, że „żona to dla skoczka minus pięć metrów, a córka kolejne pięć”.

- Pierwszy raz usłyszałam te słowa jeszcze na ślubie. Nie pamiętam, czy nie od trenera Mikeski. Było mi przykro. Jakie to ma znaczenie, czy ktoś ma żonę albo dziecko? Sport to jest sport. On już zapisał się na kartach historii. Wszyscy powinni być dumni z jego sukcesów - opowiadała żona Adama Małysza.

Izabela Małysz zaznaczyła, że gdy sportowiec wracał do domu, nigdy nie unikał małżeńskich i ojcowskich obowiązków. Żona i córka zawsze były dla niego całym światem i robił wszystko, by je uszczęśliwić. Do dziś cała trójka cieszy się wspaniałymi relacjami.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Tagi: