Gwiazda "Dzień dobry TVN" szczerze o trudach pracy. "Dwa lata leczenia, brania leków"
Gwiazdor TVN w gorzkich słowach zrecenzował swoją pracę w "Dzień dobry TVN". Chociaż stacja wielokrotnie była wyróżniana jako najlepszy pracodawca, okazuje się, że ten medal ma także drugą stronę. Prezenter bez ogródek i zbędnych subtelności wyjawił, ile zdrowia kosztowało go to zajęcie. O kim mowa?
Bartek Jędrzejak ujawnia. Praca w "Dzień dobry TVN" nie była łatwa
Bartek Jędrzejak pracował w "Dzień dobry TVN" jako pogodynek. Chociaż jego praca na ekranie jawiła się jako błoga, wszak któż nie chciałby odwiedzać miłych zakątków w całym kraju, to nie do końca tak było. Oprócz blasków coraz częściej pojawiały się także cienie. Bartek Jędrzejak ujawnił, jak naprawdę wyglądała jego praca.
- Oczy otwieram już około godziny piątej. O ósmej rano zaczynamy "Dzień dobry TVN", a ja godzinę wcześniej muszę być na planie. I bardzo często wstaję kilka minut przed dźwiękiem budzika. Niestety, dzieje się tak również, kiedy mam wolny dzień i mogę pospać dłużej. Nie potrafię spać na siłę, ale na szczęście jestem mistrzem drzemek - narzekał na łamach “Życia na gorąco”. Dodał również, że wymagające były także częste podróże po Polsce.
Zaczęła liczyć pieniądze z komunii. "Nie wiem, jak spojrzę rodzinie w oczy"Bartek Jędrzejak gorzko o pracy w TVN. "Depresja i nerwica lękowa"
Bartek Jędrzejak uważa, że miał zbyt napięty plan dnia i to powodowało, że na wszystko brakowało mu czasu. Nawarstwianie się telefonów, ciągłych e-maili, zmian terminów i innych nerwowych zagwozdek wpłynęło negatywnie na jego zdrowie i samopoczucie.
- Sądziłem, że jestem jak Titanic. Kiedy wypływał w morze, wszyscy byli przekonani, że jest niezniszczalny i niezatapialny. Ja też tak o sobie myślałem, ale w pewnym momencie wpadłem na skałę lodową i zacząłem tonąć. Na szczęście bardzo szybko znalazłem szalupę ratunkową i nie spadłem na dno. Mówię o tym głośno, otwarcie, choć na początku miałem z tym pewien kłopot. Ale teraz mam to już gdzieś. Przeszedłem depresję i nerwicę lękową. Dwa lata leczenia, brania leków, trzy lata psychoterapii - wyznał w “Życiu na gorąco”.
Bartek Jędrzejak odnalazł pomoc
Bartek Jędrzejak nabawił się sporych problemów, które uzmysłowiły mu wiele spraw. Dla introwertyka, który zamiast bankietów i tłumów woli spokojne życie w domu, taka rzeczywistość okazała się wykańczająca. Na szczęście nie został pozostawiony sam sobie i teraz z optymizmem patrzy w przyszłość.
- Wszystko na już, wszystko najlepiej, żadnej taryfy ulgowej, trzeba łapać, ile się tylko da. A mi po prostu głowa w pewnym momencie powiedziała: “Jędrzejak, dość”! Najważniejsze, żeby jak najszybciej otrzymać odpowiednią pomoc. Przede wszystkim od psychiatry, który nas zbada, zdiagnozuje i zapisze leki. Później niezbędny jest psycholog, który pomoże zrozumieć, dlaczego pojawiła się depresja. Ważni są też ludzie wokół. Bliscy i ich wsparcie, dzięki którym poczujemy się bezpiecznie - wytłumaczył prezenter pogody. Jak sądzicie, czy Bartek Jędrzejak poniesie konsekwencje swojego szczerego wywiadu i zostanie odsunięty z pracy w TVN, jeśli jest ona dla niego tak męcząca?
Źródło: Życie na gorąco