Gulczas o przykrych konsekwencjach medialnej wpadki. Musi stawić czoła licznym problemom
W ostatnim czasie w mediach pojawiła się zaskakująca informacja dotycząca tymczasowego aresztowania Piotra G., znanego jako “Gula” lub “Gulczas”. Okazało się, że jest to wyłącznie zbieżność pseudonimów z jednym z uczestników pierwszej edycji “Big Brothera”. Ta fatalna sytuacja sprawiła, że bohater reality-show mierzy się z ogromnymi nieprzyjemnościami.
"Gulczas" był jednym z barwnych uczestników "Big Brothera"
Reality-show o intrygującej nazwie “Big Brother” było bardzo innowacyjnym pomysłem, jednak spotkało się z dużym zainteresowaniem i pozytywnym odbiorem. Bohaterowie show byli w różnym wieku, posiadali inne zainteresowania, usposobienia i podejścia do życia, co również przyczyniło się do dużej oglądalności, bowiem widzowie w każdym z uczestników mogli znaleźć coś, co ich wyraźnie zaintryguje.
Choć przed większością domowników “Big Brothera” stała szeroko otwarta kariera, mało komu udało się na dłużej zagościć w rodzimym show-biznesie. Tak było również z “Gulczasem” - choć cieszył się dużym zainteresowaniem, a nawet zagrał tytułową rolę w filmie, nie udało mu się wedrzeć na stałe do celebryckiego świata.
Aktor "Kogla Mogla" przyszedł na własną stypę. Najbliżsi byli pewni, że nie żyjeMedia informowały o tymczasowym aresztowaniu "Gulczasa"
Okazuje się, że rozpoznawalność niesie za sobą również nieprzyjemne sytuacje. Przekonał się o tym “Gulczas”. Wszystko za sprawą zbieżności danych osobowych i medialnych doniesień. W czwartek 25 stycznia pojawiła się informacja, że Piotr G., znany jako “Gula” lub “Gulczas”, został tymczasowo aresztowany. Postawiono mu wówczas zarzuty z użyciem broni palnej oraz usiłowanie zabójstwa.
Choć mężczyźni nazywają się bardzo podobnie, to jednak rzekomym podejrzanym nie jest uczestnik “Big Brothera”. Mimo to ta zbieżność nazwisk przyczyniła się do masy spekulacji, co następnie skutkowało ogromnymi problemami, w jakich znalazł się telewizyjny “Gulczas”.
"Gulczas" reaguje na medialne doniesienia
Okazało się, że nowiny, które pojawiły się w mediach i zawierały zdjęcia Piotra Gulczyńskiego, a także dane, które łączyły go z podejrzanym, przysporzyły mu niemałych problemów. W rozmowie z “Dzień Dobry TVN” wyjawił, z czym musiał się zmierzyć.
Uczestnik “Big Brothera” wyjawił, że otrzymał około 150 telefonów od przyjaciół, kontrahentów, osób współpracujących z nim, a także fanów, którzy byli wyraźnie zaniepokojeni całą tą nieoczekiwaną sytuacją. Dodał również, że obawia się o swoich najbliższych, którzy po takich doniesieniach, spotkali się z nieprzyjemnościami.
To nie tylko chodzi o mój wizerunek, ale w tym wszystkim jest moja rodzina. Mój syn jest już dorosły i to rozumie, ale moja córka ma 12 lat, chodzi do szkoły podstawowej i spotyka się z nieprzyjemnościami. Moi bliscy doskonale wiedzą, że te artykuły nie są o mnie, ale dużo moich przyjaciół, ludzi, z którymi współpracuję zawodowo, dzwoni do mnie, żeby to sprawdzić - wyjaśnił.
Nie ukrywał również swojego rozżalenia, towarzyszącego mu, gdy widział artykuły, w których znajdowały się jego zdjęcia z czarnym paskiem na oczach, opatrzone danymi osobowymi, podobnymi do tych, których właścicielem był również zatrzymany.
To jest taka sytuacja, która wpływa na moje życie. Generalnie wszystko jest źle. Jestem rozbity, bo to mi się nie należy. W tych artykułach pojawiły się moje zdjęcia z czarnym paskiem na oczach. To jest fatalne. Gazety, media, które to piszą, są żądne sensacji, byle jak najszybciej był news, żeby ktoś to przeczytał - powiedział “Gulczas”.
Źródło: “Dzień Dobry TVN”