Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Grzegorz Markowski o śmierci Piotra Szkudelskiego: „To jak utrata kogoś z rodziny”
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 22.08.2022 19:13

Grzegorz Markowski o śmierci Piotra Szkudelskiego: „To jak utrata kogoś z rodziny”

Grzegorz Markowski - stan zdrowia muzyka się pogorszył
Jan Bielecki/East News

Grzegorz Markowski w ubiegłym roku postanowił nieco bardziej zadbać o własne zdrowie i zrezygnował z udziału w zespole Perfect. Tak samo zrobili pozostali członkowie grupy, a także, nieco wcześniej, Piotr Szkudelski. Polskie media obiegła wiadomość o śmierci perkusisty. Na ten temat postanowił wypowiedzieć się lider zespołu znanego z przeboju „Nie płacz, Ewka”. Grzegorz Markowski nie ukrywał, jak bolesna jest to strata.

Piotr Szkudelski zmarł w poniedziałek rano, w swoim domu. O jego niespodziewanej i zdecydowanie przedwczesnej śmierci poinformowała pogrążona w smutku rodzina. Aktualnie nie są znane przyczyny śmierci artysty.

O Piotrze Szkudelskim można powiedzieć, że był niezwykle stabilny zawodowo. Przez 40 lat, od 1980 do 2020 roku, pełnił on funkcję perkusisty w zespole Perfect. Był on jedynym członkiem grupy, który łączył ze sobą wszystkie jej składy na przestrzeni wieloletniej działalności.

Niestety, w ostatnich latach pracy, Szkudelskiego musieli zastępować młodsi koledzy „po fachu”, Sławomir Puchała oraz Krzysztof Patocki. To oni stawali się chwilową częścią zespołu podczas koncertów w całej Polsce.

Grzegorz Markowski o śmierci Piotra Szkudelskiego

Grzegorz Markowski został spytany o to, jak czuje się po śmierci wiernego towarzysza, Piotra Szkudelskiego. Lider Perfect nie przebierał w słowach.

- To jak utrata kogoś z rodziny. Spotkaliśmy się w roku '80 i zaczęliśmy grać. Wielkie emocje, ale i ogromny sukces. To było niemalże jak założenie obrączek ślubnych przez pięciu facetów. Trwało to 40 lat. Widywałem wtedy Piotra częściej niż własną żonę i dziecko – mówił Markowski dla Onetu.

Ojciec Patrycji Markowskiej uważał zmarłego za niezwykłego człowieka, dla którego największą pasją była muzyka. W wypowiedzi dla portalu Onet podkreślił charakter perkusisty. Mówił, jaki dokładnie był Szkudelski – niezbyt wylewny, jednak niezwykle pogodny.

Markowski w wypowiedzi pożegnalnej dotyczącej kolegi z zespołu wspominał także koleje losu, którym razem stawiali czoła. Zwrócił uwagę na jego stosunek do swojej rodziny.

- Studiował na kierunku związanym z naukami o Ziemi. Pasjami składał modele samolotów. Pamiętam, gdy koncertowaliśmy w Berlinie Zachodnim, a nasze honorarium wynosiło 100 marek. Piotr za 50 kupił kolejne modele, a pozostałą połowę wydał na kosmetyki dla żony i dzieci. Był rodzinnym człowiekiem, miał piękną żonę Inez i wspaniałe dzieci, do których z trasy wracał jak z wyprawy po złote runo. Dbał o najbliższych – mówił w dalszej części wypowiedzi.

Wykonawca hitu „Autobiografia” dodał, że Szkudelski był świetnym muzykiem i „miał swój świat”. Docenił to, że perkusista był niezwykle utalentowany i grał z energią charakterystyczną dla muzyków rockowych. Wspominał, że zmarły członek Perfectu wydobywał z siebie niemal „diaboliczne siły”.

- Grał wręcz namiętnie — był w tym szaleństwo i erotyzm. Żył w zgodzie z sobą samym, ale i potrafił zagrać spektakl dla publiczności.

Wspomnienia zaprowadziły długowłosego lidera do samych początków Perfectu. Ujawnił on nieznane dotychczas fakty z życia zespołu. Opowiedział o tym, że podczas pobytu w trasie koncertowej w latach osiemdziesiątych, mieszkali w skromnych hotelach. To jeszcze bardziej ich zintegrowało.

- Mogę powiedzieć, że przez trzy lata mieszkałem z Piotrem. Piliśmy ogromne ilości mocnej herbaty, a Piotr do 2-3 w nocy wystukiwał na stołku wymyślone przez siebie rytmy – kontynuował Markowski.

Zakończenie wypowiedzi lidera zespołu Perfect jest mocne, przepełnione żalem i poczuciem straty.

- Po jego odejściu czuję się biedniejszy. Nikt ani nic tej luki nie wypełni – powiedział w Onecie Grzegorz Markowski.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: kultura.onet.pl, goniec.pl, muzyka.interia.pl

Powiązane
Reksio
QUIZ. Kultowe bajki z czasów PRL. Tylko najlepsi zdobędą chociaż osiem punktów