Grażyna Zielińska podpadła reżyserowi "Rancza". "Nie byłam ani pijana, ani na kacu"
Serial "Ranczo" kilka lat temu zakończył emisję, jednak aktorzy występujący w produkcji wciąż chętnie wracają do niej wspomnieniami. Grażyna Zielińska, która wcielała się w owianą szamańską otoczką rolę babki-zielarki, opowiedziała o przykrej sytuacji, do jakiej doszło na planie. Tę tajemnicę aktorka zdecydowała się ujawnić dopiero po kilku latach.
Grażyna Zielińska grała babkę-zielarkę w "Ranczu"
Ilona Ostrowska, Paweł Królikowski , Cezary Żak i Artur Barciś to główne postacie "Rancza", jednak serial swój sukces zawdzięcza także postaciom drugoplanowym. Jedną z najbardziej charakterystycznych mieszkanek fikcyjnych swojskich Wilkowyj na pograniczu Podlasia i Lubelszczyzny była babka-zielarka.
Grażyna Zielińska, ujawniła, że nagrywanie jednej sceny zapadło jej w pamięci na długi czas. Historia, która wówczas się wydarzyła, jest dla niej szczególnie wstydliwa. Co dokładnie wydarzyło się doświadczonej aktorce?
Grażyna ZIelińska podpadła reżyserowi na planie serialu "Ranczo"
- Mam praktyczne same fantastyczne wspomnienia z planu "Rancza". Jestem niesamowicie dumna z tego, że miałam przyjemność grać w serialu, który okazał się tak wielkim fenomenem. Ale zdarzył się też jeden dzień, kiedy wybitnie mi nie szło… - wyznała w rozmowie z Plejadą.
Grażyna Zielińska wróciła pamięcią do tamtej chwili. Okazuje się, że punktem zapalnym, który finalnie został surowo skomentowany przez reżysera przeboju TVP, Wojciecha Adamczyka, był jej problem z zapamiętaniem tekstu. Grażyna Zielińska zdradziła, że ten pamiętny dzień nie należał do najbardziej udanych.
Grażyna Zielińska: "Nie byłam ani pijana, ani na kacu"
- Grałam scenę z Solejukową, czyli Kasią Żak, i cały czas się myliłam. W pewnym momencie Wojtek Adamczyk krzyknął do mnie: "Buba, to już jest 38. dubel". Myślałam, że spalę się ze wstydu. Zawsze uczenie się tekstu przychodziło mi z łatwością, a tu ciągle coś nie tak. Nie byłam ani pijana, ani na kacu, ani chora - tłumaczyła.
Grażyna Zielińska poddała cierpliwość reżysera na wielką próbę. Gdy wciąż nie udawało jej się wygłosić oczekiwanej kwestii, odparł: "Trzeba było się lepiej przygotować".
- Nie dyskutowałam z nim. W końcu nagraliśmy tę scenę, ale do dziś pamiętam, jak w przerwie obiadowej głupio było mi komukolwiek na oczy się pokazać. Wiedziałam, że schrzaniłam sprawę i zmarnowałam mnóstwo czasu - posypywała głowę popiołem Grażyna Zielińska. Jak sądzicie, o którą scenę z "Rancza" chodziło?
Źródło: Plejada