Ranking grozy na Kremlu. To oni mogą zastąpić Władimira Putina, mogą być jeszcze gorsi
Kolejne niepowodzenia rosyjskiej armii na froncie ukraińskim oraz desperackie bombardowania ludności cywilnej i infrastruktury krytycznej Ukrainy, wywołują coraz więcej pytań dotyczących przyszłości Władimira Putina. I choć dyktator trzyma się władzy na wszelkie możliwe sposoby, to jego los wydaje się być przesądzony. Oto nazwiska osób, które w wyniku klęski prezydenta Rosji mogłyby zająć jego miejsce.
Slajd 1 z 9
Jak można się domyślić Dmitrij jest synem wspomnianego Niłokaja Patruszewa. Ma 44 lata i zajmuje fotel ministra rolnictwa. Za sprawą nadanego jego rodzinie tytułu szlacheckiego przez księżną Marię Władimirowicz z domu Romanowów bywa tytułowany księciem.
Co więcej, jest dumnym absolwentem akademii FSB, zaś doświadczenie administracyjne zdobywał jako szef Rosyjskiego Banku Rolnego. Choć jego ojciec nazywał elitę szpiegowską Rosji "nową szlachtą", tytuł ten nie wydaje się być wystarczającym do przejęcia przez młodszego z Patruszewów schedy po Władimirze Putinie.
W ostatnich dniach o jego możliwej kandydaturze wspominał w rozmowie z "Ukraińską Prawdą" pełniący obowiązki szefa ukraińskiego wywiadu Kyryło Budanow.
Slajd 2 z 9
Aleksiej Diumin jest niezastąpionym ochroniarzem Władimira Putina. Jak niejednokrotnie podkreślał, to on sam uratował prezydenta Rosji przed atakiem niedźwiedzia brunatnego, do którego miało dojść pewnej pamiętnej nocy w dzikim krajobrazie gór.
To jednak nie wszystko, w 2014 r. jako dowódca Sił Operacji Specjalnych odegrał kluczową rolę w aneksji Krymu. Rok później otrzymał stopień generała porucznika i przez pewien czas pełnił obowiązki wiceministra obrony. Obecnie piastuje urząd gubernatora obwodu tulskiego.
Slajd 3 z 9
Kolejnym niezwykle zaufanym człowiekiem Władimira Putina jest były prezydent i premier Federacji Rosyjskiej, Dmitrij Miedwiediew. Choć ściślej byłoby napisać, iż jest on nie tyle zaufanym człowiekiem, ile wdzięcznym politykiem, albowiem bez prezydenta Rosji jego kariera nie byłaby zapewne tak spektakularna.
W 2008 r. Miedwiediew posłużył Putinowi jako fortel do "ustąpienia" z fotela prezydenta. Panowie zamienili się stanowiskami i po przeprowadzeniu pomyślnych dla Putina zmian konstytucyjnych zmienił zapisy kadencyjne, przez co mógł powrócić jako prezydent pełniący swe obowiązki do końca swych dni.
Od 2020 r. pełni funkcję wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa i jest zapewne gotów do dalszych wytycznych Władimira Putina. Zważywszy jednak jego "zużycie" polityczne, kandydatura ta nie wydaje się być wielce prawdopodobna.
Slajd 4 z 9
W ostatnim czasie na giełdzie nazwisk pojawiła się również kandydatura byłego premiera Federacji Rosyjskiej, Siergieja Kirijenki. Rewelację tę mogliśmy usłyszeć z ust wspomnianego Kyryła Budanowa. Według niego kandydatura Kirijenki ma mieć wysokie notowania w przypadku względnie "pokojowego" rozwiązania sprawy Władimira Putina na Kremlu.
Siergiej Kirijenko szczyt swojej kariery politycznej osiągnął za czasów prezydentury Borysa Jelcyna, obejmując w 1998 r. urząd premiera Federacji Rosyjskiej. Od 2005 r. stoi na czele Federalnej Agencji Energii Atomowej Rosatom. Z kolei od 2016 r. piastuje również urząd pierwszego zastępcy szefa administracji prezydenta Federacji Rosyjskiej.
Slajd 5 z 9
Gdyby miało dojść do kontrolowanego przez Władimira Putina przewrotu pałacowego na Kremlu, kandydatura pełniącego obowiązki sekretarza Rady Bezpieczeństwa Rosji, Nikołaja Patruszewa mogłaby znaleźć się w gronie potencjalnych jego następców.
Były szef FSB dał się poznać jako zagorzały przeciwnik supremacji Stanów Zjednoczonych na świecie oraz wiodącej roli zachodu. Jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę, Patruszew propagował hasła mówiące o amerykańskich dążeniach do upadku Federacji Rosyjskiej.
Zważywszy jednak jego sędziwy wiek (71 l.), nazwisko to nie mogłoby być brane pod uwagę w kontekście długofalowej kandydatury.
Slajd 6 z 9
Kandydatura obecnego premiera Federacji Rosyjskiej pojawia się na giełdzie nazwisk w przypadku dopuszczenia się przez kremlowskich dygnitarzy spisku eliminującego Władimira Putina. Rosyjska konstytucja stanowi bowiem, iż w przypadku niemożności sprawowania urzędu przez prezydenta, jego obowiązki przejmuje premier.
Miszustin w 2010 r. stanął na czele Federalnej Służby Podatkowej, wprowadzając wiele modernizacji w zakresie informatyzacji sektora finansowego. Mógł się również wykazać w walce z nakładanymi na Rosję sankcjami gospodarczymi. Jak przekonywano, jego działania miały przysłużyć się również do zmniejszenia korupcji w kraju, co boleśnie obnażył Aleksiej Nawalny w jednym ze swoich filmów. Obecny urząd premiera sprawuje od 2020 r.
Slajd 7 z 9
Od 2010 r. Siergiej Sobianin piastuje urząd mera Moskwy. W swojej karierze może pochwalić się jeszcze zajmowaniem fotela szefa Administracji Prezydenta Federacji Rosyjskiej oraz pełnieniem obowiązków wicepremiera państwa.
Choć jego notowania nie są wysokie, to zważywszy potencjalne protesty zdesperowanych obywateli, pozycja mera Moskwy może okazać się jedną z ważniejszych przy podejmowaniu decyzji, dążących do uspokojenia nastrojów społecznych. Jednak tak długo jak Władimir Putin będzie wydawał polecenia, tak rola Sobianina będzie ograniczona do wypełniania woli dyktatora.
Slajd 8 z 9
Wśród potencjalnych następców Władimira Putina nie mogło zabraknąć Aleksieja Nawalnego, który większą część swego życia poświęcił walce z patologiami rosyjskiego aparatu państwowego. Jeszcze kilka lat temu kandydatura ta byłaby bardziej prawdopodobna aniżeli dzisiaj.
Obecnie Aleksiej Nawalny odbywa karę 9 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. W pokazowym procesie sąd uznał go za terrorystę i ekstremistę. Mimo to za pomocą różnych, lecz ograniczonych środków, stara się wpływać na rosyjską opinię publiczną. Jego kandydatura miałaby jakiekolwiek szanse powodzenia jedynie w przypadku wzniecenia "kolorowej rewolucji" i wypuszczenia go z więzienia.
Slajd 9 z 9
Rozważając potencjalnych kandydatów, mogących zająć miejsce Władimira Putina, nie sposób nie wspomnieć o Michaile Chodorkowskim, który podobnie jak Aleksiej Nawalny podjął decyzję, by przeciwstawić się dyktaturze prezydenta Rosji.
Cena, jaką zapłacił, była wysoka, bowiem najpierw został pozbawiony wszelkich udziałów w imperium naftowym Jukos, potem zaś został wpędzony na 10 lat do więzienia.
Obecnie prowadzi życie na obczyźnie, otwarcie krytykując kolejne poczynania rosyjskiego dyktatora i nawołując kraje zachodu do silnego wsparcia Ukrainy. Nie wydaje się jednak, by miał jeszcze siły na angażowanie się działalność opozycyjną w przypadku ewentualnego zagrożenia pozycji Władimira Putina.