Emilia Korolczuk ujawniła, jak wygląda jej Wielkanoc. Zaskoczenie to mało powiedziane
Emilia Korolczuk, jedna z najbardziej lubianych uczestniczek programu „Rolnicy. Podlasie”, w najnowszym wywiadzie opowiedziała, jak święta Wielkanocy wyglądają w jej domu. Niektóre tradycje mogą być ogromnym zaskoczeniem dla Polaków, którzy pochodzą z innych rejonów Polski.
Emilia Korolczuk podbiła serca widzów "Rolnicy. Podlasie"
Emilia Korolczuk, która dała się poznać szerszej widowni dzięki występom w programie „Rolnicy. Podlasie”, prowadzi własne gospodarstwo w Laszkach. Bohaterka show zajmuje się przede wszystkim hodowlą kóz i owiec, ale opiekuje się także innymi zwierzętami, z którymi łączy ją bardzo emocjonalna więź.
W rozmowie z portalem Interia Emilia Korolczuk opowiedziała, jak wygląda Wielkanoc w jej domu . Niektóre zwyczaje mogą być sporym zaskoczeniem dla Polaków pochodzących z innych regionów Polski. Celebrację świąt, jak wielu rodaków, rodzina kobiety rozpoczyna już w Niedzielę Palmową .
Emilia Korolczuk zaznaczyła, że nie zwraca uwagi na wysokość palmy, którą zanosi do Kościoła. Dla uczestniczki programu „Rolnicy. Podlasie” ważny jest przede wszystkim jej wygląd. - U nas zdecydowanie nie myśli się o długości palmy, ale musi być okazała, piękna i kolorowa. Kolory to podstawa — zaznaczyła kobieta.
Emilia Korolczuk opowiedziała o swoich świętach
Członkowie rodziny na kilka dni przed świętami rozpoczynają intensywne przygotowania. Starają się wykonać najcięższe prace w gospodarstwie na zaś, żeby Wielkanoc wiązała się z kilkoma chwilami wytchnienia. Oczywiście nie oznacza to jednak pełnej wolności — praca ze zwierzętami zawsze jest niezwykle intensywna i angażująca.
Emilia Korolczuk znajduje chwilę także na przygotowanie tradycyjnych potraw . Tu nie ma większych zaskoczeń — na jej stole królować będzie sałatka jarzynowa. Nie zabraknie także jajek i ciast takich jak babka i pleśniak, po które świętujący Polacy sięgają od wielu pokoleń, nie mogąc już wyobrazić sobie Wielkanocy bez nich.
Emilia Korolczuk świętuje w nietypowy sposób
Emilia Korolczuk zdradziła, że w miejscowości, w której mieszka, nie chodzi się do kościoła, by poświęcić pokarmy . Wszyscy mieszkańcy zbierają się jednak w jednym domu, najczęściej tym należącym do sołtysa i zapraszają do siebie księdza, który przyjeżdża, by pokropić koszyki wodą święconą.
- Nie wozimy pokarmów do kościoła, ale zbieramy się wszyscy w jednym domu, najczęściej u sołtysa, czyli u mnie . Kiedyś na środku pokoju rozstawiało się stół i wszyscy stawiali na nim swoje koszyczki. Przyjeżdżał ksiądz, święcił nam te pokarmy, święcił domowników. Teraz to się trochę zmieniło. Od czasów pandemii nie przyjmowaliśmy już mieszkańców wsi i księdza w domu, tylko wystawialiśmy duży stół w bramie i tam się zbieraliśmy — relacjonowała, podkreślając, że każdy mieszkaniec dba o to, by nagrodzić duchownego. „Zapłatę” stanowi 10 jajek od każdego wiernego.
Źródło: Interia