Doda zaczęła liczyć pieniądze i zaapelowała do prawników. Z tym problemem boryka się wielu Polaków
Doda na Instagramie poruszyła temat finansów i przyznała, że nie wie, co dzieje się z częścią jej pieniędzy. Piosenkarka jest na tyle oburzona, że w szczegóły sprawy wprowadziła wszystkich zainteresowanych, zwracają się o pomoc przede wszystkim do prawników. Czy Doda znów została oszukana?
Doda nie boi się problemów
Doda doskonale wie, jak podkręcić atmosferę wokół siebie i znaleźć się na pierwszych stronach kolorowych prasy. Niewątpliwie to zasługa nie tylko znakomitych występów na transmitowanych w telewizji wydarzeniach, ale także bezkompromisowego pokazywania ich nie zawsze przyjaznych kulis.
Doda tym razem nie pokazała na Instagramie łez, jednak poruszony przez nią problem z pewnością również zainteresuje wielu internautów. Mowa bowiem o pieniądzach, a dokładnie kwotach, które wokalistka regularnie wpłaca na jeden cel. Doda nie wie, co się z nimi dzieje.
Doda prosi o pomoc prawników
Doda wielokrotnie życzliwie wypowiadała się na temat swoich sąsiadów i miejsca, w którym mieszka. Okazuje się, że teraz wszyscy, łącznie z artystką, borykają się z pewną tajemniczą finansową zagwozdką. Doda w imieniu wspólnoty mieszkaniowej opowiedziała o szczegółach i poprosiła o pomoc specjalistów od prawa.
- Czy jest tu jakiś prawnik od prawa wspólnoty mieszkaniowej? Płacę 700 zł na fundusz remontowy co miesiąc. Ściana mi zaciekła przez to, że dach jest nieszczelny. Ja i tak muszę płacić kolejne pieniądze. Ostatnio 2 tys. za pomalowanie małej ściany. U nas we wspólnocie są złote i platynowe farby ku*** - zaczęła w swoim stylu, kolejno przedstawiając swoje spostrzeżenia na temat zgromadzonego przez nią kapitału.
Doda nie wie, co dzieje się ze zgromadzonymi przez nią pieniędzmi
Doda uważa, że jako płatniczka wysokich comiesięcznych opłat powinna dostać pomoc opłaconą z funduszu remontowego. Niestety na razie nie jest to możliwe, co powoduje u wokalistki szereg podejrzeń i domysłów.
- Płacę 700 zł i w skali roku to prawie 9 tys. Nie ma żadnej pomocy, kiedy coś zacieka. Ciągle słyszymy, to nie jest część wspólna. To w takim razie co się dzieje z tym kapitałem, którym obracają w skali roku? Jakby ktoś mi mógł to wytłumaczyć. Są to ogromne pieniądze, które gdzieś tam leżą. Nie są wykorzystane. Nie dzieją się tu rzeczy, które by kosztowały 100 tys. w skali miesiąca - zastanawiałą się rozzłoszczona Doda. Jak sądzicie, nagłośnienie sprawy na Instagramie pomoże jej rozwiązać problem?