Dagmara Kaźmierska o pobycie w więzieniu: "Wsadzili mnie do celi z dziewczyną, która dwa dni wcześniej zatłukła staruszkę"
Dagmara Kaźmierska to tytułowa "Królowa życia", jednak jej losy – co nie jest tajemnicą – nie zawsze były sielankowe. Miało też mroczną stronę, która zakończyła się pełnym dramatów pobytem w więzieniu. O czternastu miesiącach spędzonych za kratkami celebrytka opowie w nowej książce, lecz już teraz uchyliła rąbka tajemnicy i sięgnęła pamięcią do dawnych lat. Zderzyła się z demonami przeszłości i zdradziła historię, która przyprawia o dreszcze.
Dagmara Kaźmierska wyszła z więzienia wcześniej dzięki synowi
Słynna mieszkanka dolnośląskiego Kłodzka na początku XXI wieku nie prowadziła kolorowego życia podobnego do tego teraz, kiedy nawróciła się na życie zgodne z prawem. Było zupełnie odwrotnie, a występ w "Królowych życia" miał, jak sama przyznaje, udowodnić wszystkim to, że nawet po pobycie w więzieniu można wykaraskać się z niechlubnych przyzwyczajeń i stać się dobrą osobą.
Jaki był powód jej pozbawienia wolności? Trzeba przyznać, że przeszłość gwiazdy TTV jest niezwykle ponura. 47-latka słynąca ze smykałki do interesów w 2005 roku zaczęła od nieco wątpliwej działalności, czyli przejęcia klubu "Haidi", który tak naprawdę był agencją towarzyską. W przybytku obowiązywał ustalony przez właścicielkę cennik, a kobiety świadczyły usługi seksualne za pieniądze.
Już cztery lata później jej kariera z tą branżą szybko się zakończyła. Została aresztowana i oskarżona o handel ludźmi i prowadzenie zorganizowanej grupy przestępczej, w której skład wchodziło kilka osób. Sąd skazał ją na cztery lata więzienia , jednak ostatecznie na wolność wyszła już po czternastu miesiącach. Powodem skrócenia wyroku był niepokojący stan psychiczny jej syna Conana, u którego biegli stwierdzili zespół stresu pourazowego.
Dagmara Kaźmierska w więzieniu "wylała może łez". Kim była jej "kumpela" z celi?
Dagmara Kaźmierska opisała swoje poruszające doświadczenia w drugiej z kolei książce, której premierę zaplanowała na listopad. Nosi tytuł "Prawdziwa historia Królowej Życia. Za kratami". Nie mogło więc zabraknąć w niej nigdzie wcześniej niepublikowanych faktów, które – trzeba przyznać – tym razem mrożą krew w żyłach.
W szokującej publikacji ujawniła, że we wrocławskim zakładzie karnym zbytnio jej nie oszczędzano, zwłaszcza jeśli chodzi o dobór współwięźniarek. Chociaż w ich gronie "cieszyła się" pseudonimem "księżniczka", to nie wszystkie pałały do niej sympatią. O jednej z towarzyszek niedoli opowiedziała bez krzty sentymentu.
- Wsadzili mnie do celi z dziewczyną, która dwa dni wcześniej zatłukła na śmierć staruszkę drewnianą tralką od poręczy – można przeczytać we fragmencie jej dzieła.
Ta sytuacja przysporzyła skazanej nie tylko strachu i obaw o własne życie, ale także niezbyt ciekawych widoków. Te przeżycie skłoniły jej do refleksji nad własnym postępowaniem.
- Akurat na obiad były te obrzydliwe, twarde pulpety w 90 procentach z mąki ziemniaczanej. Była dużą dziewczyną, więc dostała ich ze trzydzieści. Ja w ogóle nie mogłam jeść, a ona usiadła koło mnie z zieloną, plastikową miską pełną tych pulpetów i zaczęła je sobie wpychać do ust rękami, jeden po drugim, na dwa kęsy. Pochłaniała je. I wtedy coś we mnie pękło. "Chryste, do czego ja doszłam, do czego doprowadziłam, że muszę z kimś takim siedzieć przy jednym stole? Co ja zrobiłam ze swoim życiem? " – napisała.
Jak sądzicie, robienie biznesu z więziennych wspomnień to dobry pomysł, czy osoba skazana za wyżej opisane czyny raczej nie powinna święcić triumfów w mediach?
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: "Prawdziwa historia Królowej Życia. Za kratami", D. Kaźmierska