Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Był gwiazdą PRL-u. Nikt nie wiedział, że był tak biedny, że spał w windach
Patryk Idziak
Patryk Idziak 21.07.2024 16:13

Był gwiazdą PRL-u. Nikt nie wiedział, że był tak biedny, że spał w windach

Andrzej Rybiński
fot. KAPiF

Andrzej Rybiński był wielką gwiazdą PRL-u, a dzisiaj jest już ikoną polskiej muzyki. Aby to wszystko osiągnąć, muzyk musiał wyrzec się luksusów i postawić wszystko na jedną kartę. W jednym z wywiadów zdradził, że przez chwilę “był menelem”. Tak wyglądała jego droga do sławy.

Andrzej Rybiński o początkach kariery. Nie było łatwo

Andrzej Rybiński jest wykonawcą m.in. świetnie znanego utworu “Nie liczę godzin i lat”. Podczas konkursu Premier 20. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu wykonał go na scenie, zdobywając drugie miejsce.

Zanim jednak było go stać na to, by piąć się po szczeblach kariery bez zamartwiania o pieniądze, miał na głowie kilka problemów. W podcaście Złotej Sceny i Anny Jurksztowicz “Legendy Showbiznesu” Andrzej Rybiński otworzył się na temat swojej przeszłości i wyznał, że gdy w 1970 r. otrzymał od Katarzyny Gertner propozycję nagrania albumu “Na szkle malowane", potraktował to bardzo poważnie.

Anna Dymna omal nie zginęła w drodze na plan zdjęciowy. Miesiącami dochodziła do zdrowia Wyjątkowo smutne wyznanie Katarzyny Dowbor. Chodzi o "Nasz nowy dom"

Bezdomność Andrzeja Rybińskiego. Spał tam, gdzie mógł

Możliwość udziału w muzycznym projekcie grupy Bumerang bardzo zainteresowała Andrzeja Rybińskiego. Zdecydował wtedy, że przeprowadzi się do Warszawy, by w pełni wykorzystać szansę na dobrą karierę.

Nie wypadało wracać do rodzinnego domu, w związku z czym trzeba było zarabiać na życie, co wcale nie było takie proste. Przeprowadziłem się do Warszawy, chociaż to za mocno powiedziane. Pomieszkiwałem w Warszawie – opowiadał Andrzej Rybiński.

Stolica nie była łaskawa i wówczas młody muzyk musiał szukać noclegu w miejscach, które akurat były dostępne. Nie miał dużego wyboru, ale udawało mu się jakoś przetrwać.

Nie zawsze miałem gdzie mieszkać, ale wtedy wybudowali takie trzy duże wieżowce na ścianie wschodniej w Warszawie. Wchodziłem do windy nocą, zatrzymywałem się między piętrami i parę godzin można było "przekimać".

Andrzej Rybiński wprost o swojej młodości. "Byłem menelem"

W rozmowie z muzykiem Anna Jurksztowicz zagadnęła zaczepnie, że zachowywał się trochę jak “menelek”. Na to Andrzej Rybiński z uśmiechem odparł, że w tamtym czasie rzeczywiście nim był.

Menelem byłem. Ale trzeba było kombinować.

Jednak Warszawa miała też wiele dobrych stron, o których Andrzej Rybiński nie omieszkał wspomnieć. To właśnie tam, występując w klubie ZAKR-u w hotelu Bristol, trafił na Czesława Niemena, który na prośbę dyrektora Ludwika Klekowa ocenił jego występ.

Wszyscy zarabialiśmy tak po stówie i byliśmy z tego powodu szalenie szczęśliwi. [...] Po tym moim występie pan dyrektor Klekow pyta: no i jak panie Czesławie? Czesio wstał, podszedł do mnie i mówi: możesz go przyjąć, będą z niego ludzie – wspomina Andrzej Rybiński.

Powiązane
Krzysztof Jackowski
Quiz. Czy masz zadatki na jasnowidza? Sprawdź, czy dorównasz Jackowskiemu