Banaś "wziął się" za słynną imprezę u Mazurka. Jego słowa podbiły sieć
Burza medialna, która wybuchła po imprezie urodzinowej Roberta Mazurka, nadal trwa. Stanowisko w tej sprawie zajął niedawno Marian Banaś. Prezes Najwyższej Izby Kontroli w złośliwy sposób skomentował zabawę zorganizowaną przez dziennikarza, stwierdzając z ironią, że ma do niego żal za brak zaproszenia.
Urodziny Roberta Mazurka nieoczekiwanie stały się jedną z najgłośniejszych imprez w Polsce. Obecność polityków z różnych partii politycznych wywołała duże kontrowersje. Komentarze w tej sprawie są różne – jedni krytykują zarówno dziennikarza RMF FM, jak i posłów, drudzy natomiast uważają, że nie ma w tym nic bulwersującego, ponieważ to jedynie część gry.
Wiele osób zwróciło uwagę, że w trakcie imprezy zorganizowanej przez Roberta Mazurka odbywały się obrady w sejmie i to właśnie tam powinni być posłowie, by móc poznać sprawozdanie Mariana Banasia. Do całej tej sytuacji w kąśliwy sposób odniósł się już prezes Najwyższej Izby Kontroli.
– Mam trochę żal do redaktora. Gdyby mnie zaprosił na urodziny, mógłbym przedstawić sprawozdanie z działalności NIK większej liczbie posłów, niż była w sejmie – napisał na Twitterze.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Konsekwencje polityczne imprezy u Roberta Mazurka
Choć przez pewien czas wokół urodzin Roberta Mazurka pojawiały się jedynie złośliwe komentarze, na samych docinkach się nie skończyło. Szybko okazało się, że obecność na zabawie Borysa Budki oraz Tomasza Siemoniaka zirytowała nie tylko wyborców oraz dziennikarzy, ale również Donalda Tuska.
Lider Platformy Obywatelskiej wezwał do siebie obu posłów, którzy oddali się do dyspozycji byłego premiera . Donald Tusk w rozmowie z mediami przyznał, że nie bawią go żarty na temat imprezy redaktora RMF FM i całą sytuację potraktował bardzo poważnie. Przypomniał, że obecnie rozgrywa się polityczna walka, która może mieć duże znaczenie dla przyszłości Polski.
– W tej grze chodzi o wszystko, jestem o tym przekonany. Obecność na tej imprezie może rzeczywiście ludziom dać do myślenia, że jest to teatr. Ja nie wróciłem do Polski po to, aby brać udział w inscenizacji. Każdy, kto chce ze mną współpracować, musi bardzo serio to traktować – oświadczył szef PO.
– To najważniejsza bitwa w kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu latach o przyszłość Polski. Dlatego tak byłem tym przejęty. Oczywiście mając pełną świadomość, że nikt tam żadnej zbrodni nie popełnił – dodał.
Były premier zauważył, że jeśli politycy obrzucają się poważnymi oskarżeniami, to nie powinni później być widywani podczas imprez na wspólnym piciu alkoholu i zabawie. Zaznaczył, że to podważa wiarygodność i może przeszkodzić w walce o zaufanie wyborców. Odniósł się w ten sposób do obecności Łukasza Szumowskiego.
– Jeśli ktoś uważa, że jego miejsce jest w sądzie, to nie można jednego dnia formułować ciężkich oskarżeń a drugiego dnia bratać się z takimi typu postaciami. Dla naszych wyborców takie sytuacje są trudne do wytłumaczenia – wyjaśnił Donald Tusk.
Z wypowiedzi szefa PO wynika jednak, że nie zastosuje najostrzejszego wymiaru kary i nie wyrzuci z partii Borysa Budki ani Tomasza Siemoniaka. Podkreślił natomiast, że ta sytuacja wymaga odpowiedniej reakcji i powinna zadziałać jak ostrzeżenia dla innych posłów.
– Mam świadomość, że ludzie popełniają błędy, jak też w życiu popełniałem wiele błędów, ale warto stosowne miary do tych zdarzeń stosować. Mam nadzieję, że to, co się zdarzyło i moja reakcja uczuli wszystkich w Platformie – powiedział.
Goście Roberta Mazurka
Warto przypomnieć, że na imprezie Roberta Mazurka bawili się nie tylko posłowie PO. Zaproszenie przyjęli także Marek Suski z Prawa i Sprawiedliwości, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz, szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk, Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski czy też minister kultury Piotr Gliński.
Gdy politycy bawili się wspólnie, Marian Banaś przemawiał w parlamencie, który był niemal pusty. To wywołało krytyczne reakcje ze strony wyborców – zwłaszcza że wcześniej posłowie tłumaczyli swoją nieobecność tym, że mieli „inne obowiązki”. Takie wyjaśnienia złożył między innymi Borys Budka, który powiedział, że zajmował się pracami związanymi z przygotowaniem konwencji.
Sam Robert Mazurek natomiast nie jest zbyt przejęty całym zamieszaniem. Stwierdził, że wielu posłów zna od bardzo dawna, ale traktuje też ich jak kolegów z pracy . Zaznaczył, że nie ma to jednak wpływu na jego pracę.
– Z niektórymi politykami jestem na „ty", bo Warszawa to jest małe miasto. Zdążysz kogoś poznać, zanim zostanie politykiem – powiedział w programie Kanału Sportowego.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Karol Strasburger został oskarżony o zniesławienie Stana Borysa i jego partnerki
-
Piotr Kraśko w "Faktach po Faktach" zabrał głos na temat przyznanej koncesji na nadawanie
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec. pl
Źródło: Twitter