Anna Dymna była bliska śmierci. Uratował ją cud, lekarze nie dawali jej żadnych szans
Anna Dymna była bliska śmierci. Miała potworny wypadek i trafiła do szpitala. Gwiazda po wybudzeniu miała zaniki pamięci, a lekarze nie dawali jej wcześniej szans na przeżycie. Uratował ją cud.
Anna Dymna nieomal zginęła w wypadku
Anna Dymna jechała do Węgier, by tam wziąć udział w produkcji “Węgierska rapsodia". Po śmierci męża zaczęła otrzymywać mnóstwo propozycji i rzuciła się w wir pracy, by głowy nie zajmowały jej złe myśli.
To był 1979 rok. Nie spodziewała się, że sama trafi niemal w objęcia śmierci. Podczas podróży do Węgier uległa straszliwemu wypadkowi. Lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie.
Anna Dymna miała zaniki pamięci
- W 1979 roku miałam potworny wypadek. Trafiłam do szpitala na Węgrzech. Tamtejsi lekarze mówili: ta dziewczyna z Polski jest jakaś nienormalna, umiera, a jest radosna - mówiła o swoich doświadczeniach Anna Dymna.
- Kiedyś podczas wypadku straciłam pamięć. A gdy się obudziłam, wiedziałam tylko jedno: jestem szczęśliwa, że żyję. Nic więcej przez jakiś czas nie wiedziałam: ani kim jestem, ani gdzie jestem... Miałam amnezję. Ale byłam szczęśliwa - dodała, opowiadając o swojej sytuacji.
Ten czas sprawił, że zaczęła patrzeć na życie zupełnie inaczej. Niedługo później odniosła wielki sukces w karierze i stała się rozpoznawalna w Europie.
Anna Dymna odniosła wtedy wielki sukces
- Ten wypadek u Miklósa Jancsó w filmie to był mój przełom. Wtedy narodziłam się chyba na nowo. Pamiętam tylko radość, że widzę światło, że oddycham. Wtedy zrozumiałam, że naszym obowiązkiem jest żyć, być szczęśliwym, mimo wszystko - mówiła.
Anna Dymna bardzo się zmieniła od tamtego czasu. To jedna z najbardziej pogodnych aktorek, mimo że przeszła tak wiele - wypadek, śmierć męża i choroby. Trudno jej nie kibicować.
Źródło: Super Express