Agnieszka Pilaszewska pokazała córkę. Kornelia ma już 28 lat, wygląda zjawiskowo
Agnieszka Pilaszewska, znana większości Polaków z roli Aliny w "Miodowych latach" gościła w wigilijnym odcinku "Dzień dobry TVN". Gwiazda przyszła do studia wraz ze swoją córką Kornelią, która w mijającym roku ukończyła 28 lat.
Agnieszka Pilaszewska pokazała córkę
Agnieszka Pilaszewska to popularna polska aktorka, która serca widzów podbiła przede wszystkim rolą Aliny z kultowego sitcomu Polsatu "Miodowe lata". Postać kochającej, ale stanowczej żony bawiła Polaków do łez.
W 2001 r. artystka została zastąpiona w serialu przez prawdziwą żonę Cezarego Żaka odgrywającego głównego bohatera, Katarzynę Żak. Gwiazda nie zniknęła jednak z ekranów i wciąż podziwiać mogliśmy ją w wielu innych produkcjach.
Wśród nich znalazły się m.in. seriale "Glina", "Odwilż", "Barwy szczęścia", a nawet produkcja współtworzona przez zdobywcę Oscara Damiena Chazelle'a, "The Eddy". Prywatnie Agnieszka Pilaszewska jest żoną scenarzysty Macieja Maciejewskiego i matką Kornelii Maciejewskiej.
Córka gwiazdy przyszła na świat 28 lat temu. Obie panie gościły w wyjątkowym wigilijnym odcinku "Dzień dobry TVN", gdzie większość Polaków miała możliwość zobaczyć, jak bardzo są dziś do siebie podobne.
Córka Agnieszki Pilaszewskiej poszła w ślady matki
Okazuje się, że jabłko nie padło zbyt daleko od jabłoni. Córka Agnieszki Pilaszewskiej, podobnie jak jej matka, spełnia się jako aktorka. Nieświadomie, wielu z Was z pewnością podziwiało ją w wielu uznanych produkcjach.
Wystąpiła m.in. w "To musi być miłość", czy "Jak poślubić milionera?", a gościnnie pojawiała się w znanych serialach takich jak "Na dobre i na złe", "Komisarz Alex", "Ojciec Mateusz" i "Pierwsza miłość".
Potomkini Agnieszki Pilaszewskiej prowadzi też profil w mediach społecznościowych, dzięki któremu przekonać możemy się, jak bardzo przypomina swoją sławną mamę. Czy czeka ją podobna kariera?
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Cezary Żak ocenił Polaków, był boleśnie szczery. "Jest coraz gorzej"
Artur Barciś przejechał się po Jarosławie Kaczyńskim. Dostało się też wyborcom PiS