11-letnia Oliwia trafiła do szpitala z powodu krwotoku z nosa, ale placówki nigdy nie wyszła. Pytania o jej śmierć tylko się mnożą
11-letnia Oliwia zgłosiła do szkolnej higienistki, gdy z nosa zaczęła lecieć jej krew. Kobieta nie była w stanie zatamować krwawienia, więc wezwała pogotowie. W szpitalu matka dziewczynki usłyszała, że ordynator nie przyjmie dziecka na oddział, ponieważ "nie ma leczenia krwawienia z nosa i na to się nie umiera". 11-letnia Oliwia zmarła tego samego dnia. Wstrząsające doniesienia z Nowej Rudy.
11-letnia Oliwia miała przed sobą całe życie, ale splot nieszczęśliwych wypadków sprawił, że w jeden dzień wszystko legło w gruzach. Zaczęło się od pozornie banalnego krwotoku z nosa .
Dziewczynka zalała się krwią z nosa w czasie lekcji. Udała się do szkolnej pielęgniarki, ale ta nie była w stanie poradzić sobie z problemem i wezwała karetkę . To początek tragedii. Rodzice 11-latki zamiast wyprawiać urodziny, będą odwiedzać ją na cmentarzu .
11-letnia Oliwa zmarła w szpitalu, nic nie zapowiadało dramatu
Niewytłumaczoną do tej pory śmierć 11-letniej Oliwii nagłośnili dziennikarze "Uwagi" TVN . Reporterzy rozmawiali ze zdruzgotanymi rodzicami i poznali kulisy odejścia ich dziecka. Relacja o ostatnich godzinach życia małej Oliwii łamie serce.
Kiedy 11-latka trafiła do szpitala, ordynator oddziału pediatrycznego w Nowej Rudzie miał zlekceważyć problemy zdrowotne dziecka . Matka Oliwii przekazała, że początkowo nie chciał przyjąć jej córki na oddział. Ostatecznie zmienił zdanie, ale zapowiedział, że na krwawienie z nosa "się nie umiera" . Słowa lekarza zostały bardzo szybko i bardzo boleśnie sprawdzone.
- Lekarz powiedział mi, że nie ma leczenia krwawienia z nosa i na to się nie umiera. Zgodził się przyjąć Oliwkę na obserwację, zaznaczając, że wieczorem trzeba ją będzie odebrać do domu - powiedziała Violetta Czuba, która zrozpaczona odejściem córki usiadła przed kamerami "Uwagi" TVN i opowiedziała historię śmierci 11-latki.
Tego samego dnia Oliwia zmarła. Kiedy mama 11-latki i jej starsza siostra przyjechały do szpitala, uczennica z krwotokiem nosa była już reanimowana. - Minęło trochę czasu, wyszedł do mnie pan doktor i powiedział, że podczas podawania antybiotyku Oliwia się "zatrzymała", była reanimowana ponad godzinę, ale nie udało się jej uratować - opowiedziała pogrążona w żałobie matka.
Odpowiedzi brak, podobnie jak dowodów znikających mimo procedur
- Pozostał mi obraz siedzącej Oliwii na łóżeczku w szpitalu. Była uśmiechnięta, machała mi, mówiąc: "Mamusiu, wróć szybko, będę na ciebie czekać" - słyszymy w reportażu "Uwagi" TVN. Słowa te padają z ust pani Violetty.
Natychmiast wykonano sekcje zwłok 11-latki. Nie rozwiała ona jednak pytań, wręcz przeciwnie. - Sekcja wykazała, że pacjentka zmarła na niewydolność krążeniowo-oddechową, ale każdy umiera właśnie z tej przyczyny. Ważne jest określenie, co było wyjściową przyczyną zgonu i tego nie ustalono - poinformowała mec. Jolanta Budzowska, radca prawny.
Policjanci biorący udział w śledztwie ujawnili, że w szpitalu zniszczone zostały wszelkie dowody. W placówce, gdzie zmarła 11-letnia Oliwia nie znaleziono ampułek po leku, czy strzykawek, chociaż przepisy są jednoznaczne. Obowiązkiem personelu było zabezpieczenie wszystkiego, co mogło wyjaśnić śmierć małej pacjentki .
Śledztwo prowadzi wydział Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Wszystko wskazuje, że zarzuty " utrudniania postępowania karnego przez zacieranie śladów przestępstwa " usłyszą: ordynator oddziału pediatrycznego w Nowej Rudzie oraz dyrektor ZOZ-u w Kłodzku i jego zastępcy.
Mnożą się hipotezy na temat tego, co wydarzyło się przy łóżku uczennicy przywiezionej ze szkoły z krwotokiem z nosa, na który "się nie umiera" . Eksperci sugerują, że jeden ze scenariuszy jest wyjątkowo prawdopodobny.
W szpitalu pomylili leki?
Pierwszą teorią dotyczącą możliwego powodu śmierci 11-latki było podanie antybiotyku, na który pacjentka była uczulona. Wysnuwano hipotezę, iż lek podany został bez przeprowadzenia właściwego wywiadu oraz bez wyraźnego powodu .
Antybiotyk miał wywołać wstrząs anafilaktyczny , ale dziennikarze "Uwagi" TVN wykluczyli tę możliwość, czytając wyniki sekcji zwłok. Patomorfolog skreślił tę opcję, gdyż we krwi Oliwii nie ujawniono antybiotyku . Prokuratura zaangażowana w sprawę zleciła już ekshumację oraz sekcję sądowo-lekarską .
Specjaliści w rozmowie z dziennikarzami wskazują, że możliwe jest, iż dziewczynce podany został chlorek potasu . Ratownik medyczny Andrzej Morajda z zespołu wczesnej interwencji terapeutycznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, ekspert z dziedziny medycyny sądowej, podkreśla, że chociaż chlorek potasu jest bardzo potrzebny w ludzkim organizmie, to jest również "niesamowicie groźny" .
Nierozcieńczona dawka chlorku potasu jest śmiertelna . Lekarze medycyny sądowej potwierdzają, że pomyłka przy podaniu leku w sprawie śmierci 11-letniej Oliwki nie zniknęła ze stołu śledczych .
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: uwaga tvn