Zadziwiające historie z życia szpitalnych położonych. Niektóre wprawiają w osłupienie
Życie położnej nie jest usłane różami. Doskonale wie o tym Katarzyna, która pracuje w szpitalu w Bydgoszczy. Kobieta podzieliła się zaskakującymi opowieściami ze swojego doświadczenia, wśród których nie zabrakło nietypowych interwencji i osobliwych porodów.
Praca z ludźmi może nauczyć wielu rzeczy i doświadczyć niezapomnianych doznań. Wiedzą o tym doskonale nie tylko psychologowie czy policjanci, ale też lekarze i położne. Jedna z kobiet zatrudnionych w bydgoskim szpitalu postanowiła opowiedzieć najdziwniejsze historie z jej zawodowego życia. To, co wyjawiła, wprawia w osłupienie.
Nakrętki od dezodorantów w nietypowej roli
Ważnym tematem poruszonym przez położną, która na co dzień pracuje na ginekologiczno-położniczej izbie przyjęć, była kwestia antykoncepcji stosowanej przez pacjentki pojawiające się w jej placówce medycznej.
Okazuje się, że tradycyjne metody, takie jak prezerwatywy czy tabletki antykoncepcyjne to rozwiązania dla ludzi bez fantazji. Inni szukają bardziej wyrafinowanych sposobów albo po prostu kombinują z braku możliwości skorzystania z konwencjonalnych środków.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Jak zdradza położna, jeszcze kilka lat temu nikogo na ginekologicznym SOR-ze nie dziwiło znajdowanie w pochwach pacjentek nakrętek od dezodorantów . Zgłaszające się po pomoc kobiety nie do końca były w stanie wyciągnąć je, gdy już ich nie potrzebowały, głównie z uwagi na ich ostre końce.
- Trzy lata temu asystowałam przy badaniu ginekologicznym. Nagle na twarzy lekarza pojawiło się przerażenie. Zapytał: "Co pani tam ma?!” Kobieta miała ok. 65 lat i jak się później przyznała, tę nakrętkę miała w sobie ponad 10 lat. Biedny lekarz myślał, że czuje kość - opowiada położna.
Najdziwniejsze przypadki z życia położnej
Niektóre z pań pojawiały się też w szpitalu z kluczami, korkami od wina czy nawet niedopałkami papierosów, wprawiając w szok dyżurujących lekarzy.
Jak mówi Kasia, hitem była jednak pacjentka, która umieściła w swojej pochwie kulę bilardową, a dokładniej czarną ósemkę, z której wszelkie ginekologiczne narzędzia łatwo się ześlizgiwały. - Potrzebny był próżnociąg położniczy, czyli taka duża przyssawka, którą używa się na porodówce, kiedy życie dziecka jest zagrożone i trzeba je szybko wyciągnąć na świat. Dlatego nie ma się co bać, kiedy urwie się sznurek od tamponu, bo widzieliśmy dziwniejsze rzeczy – twierdzi. Dość często bywa także, że mężczyźni wspierający partnerkę podczas porodu są przerażeni tym, co się dzieje i chowają się w kącie, byle tylko nie zostać poproszonymi o asystę.
Raz zdarzyło się nawet, że jeden z mężów poczuł się jak w kinie, przyszedł z laptopem, założył słuchawki i zaczął oglądać serial . Jego wściekła żona najbardziej nie potrafiła wybaczyć mu tego, że obejrzał ostatni odcinek ulubionej serii bez niej, poród przebiegł więc błyskawicznie.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Ksiądz opowiedział o wizycie u studentek. Chciały flirtować podczas kolędy
-
Boże Narodzenie: nie żyją dwie osoby. Policja ujawniła świąteczne dane
-
Piotr Żyła powiedział Justynie Żyle, że ma kochankę. Zrobił to w przeddzień Wigilii
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: parenting.pl