Urszula Dudziak miała trzech mężów. Mówi otwarcie o swoich związkach, miłości i seksie
Urszula Dudziak ma za sobą kilka związków pełnych namiętności, miłości, ale i trudnych emocji i zdrad. Wydawać by się mogło, że ciężko będzie się podnieść po takim życiowym rollercoasterze, jednak mało kto potrafi tak czerpać z życia jak Urszula Dudziak. Dziś dzieli życie z Bogdanem Tłomińskim.
Urszula Dudziak i Michał Urbaniak
Urszula Dudziak i Michał Urbaniak wydawali się na pierwszy rzut oka parą idealną. Młodzi, zakochani, pełni pasji do siebie i do jazzu. Czego trzeba chcieć więcej? Postanowili razem wyjechać do USA, by tam szukać lepszego życia i perspektyw. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Problem muzyka z alkoholem i zdrady doprowadziły do rozpadu małżeństwa.
"Graliśmy przez kilka lat do kotleta w Szwecji i za każdym razem, kiedy Michał ku mojej rozpaczy dawał w szyję, do swoich przeprosin i obietnicy poprawy dołączał albo pierścionek, albo bransoletkę. Uzbierało się tego sporo" - pisała w swojej książce "Wszystko wam wyśpiewam" Urszula Dudziak.
Romans Michała Urbaniaka i rozpad małżeństwa
Na początku lat 80. muzyk wdał się w romans z młodą aktorką Lilianą Głąbczyńską-Komorowską, która właśnie przeżywała swoje pięć minut za oceanem. Urszula Dudziak o wszystkim dowiedziała się przypadkiem odnajdując nagrania z wyznaniami męża. - O mnie mówił per "stara żona". Tam w Ameryce istnieliśmy jako duet i rozstanie też przyczyniło się do tego, że coraz mniej mieliśmy pracy. Chwilami myślałam, że sobie strzelę w łeb - wspominała w jednym z wywiadów dla "Vivy".
Urszula Dudziak i Michał Urbaniak rozwiedli się pod koniec lat 80., ale owocami ich małżeństwa są dwie córki: Mika i Katarzyna. Artystka bardzo przeżyła rozpad małżeństwa i ciężko było jej się po tym podnieść. "Czułam się sponiewierana, odrzucona, przegrana. (...) Nic dziwnego, że mąż mnie zostawił, myślałam, przecież ona taka piękna, zdolna, cały świat soi przed nią otworem, a ja? Brzydka, niedouczona, stara, jazz to niszowa muzyka" - czytamy w autobiografii wokalistki.
Urszula Dudziak i Jerzy Kosiński
Jerzego Kosińskiego po raz pierwszy zobaczyła w Stanach mijając się z nim na ulicy, ale wtedy nie zamienili ani słowa. Dopiero w 1987 roku pisarz wraz z przyjaciółmi był obecny na jednym z nowojorskich koncertów wokalistki. Po występie Urszula Dudziak zdecydowała się podejść do niego i zagadać. Początkowo widywali się w większym gronie, a Kosiński pojawiał się wówczas ze swoją żoną Katheriną "Kiki" von Fraunhofer, z którą wziął ślub po dwudziestu latach znajomości.
- Jurek nazywał to małżeństwem biurokratycznym. Od początku mieli osobne sypialnie. Ona była jego najbliższą przyjaciółką, siostrą. A on miał zawsze drugie życie, przyjaciółki, kochanki - opowiadała Urszula Dudziak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
W końcu Jerzy Kosiński zaproponował spotkanie tylko we dwoje pod pretekstem omówienia projektu dla Fundacji Obecności Żydowskiej. Po spotkaniu w restauracji przenieśli się do domu pisarza, gdzie przywitali się z jego żoną i... zamknęli w jego pokoju. Tam pili rum z colą i pierwszy raz się kochali, co obrazowo opisała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" - To była tęcza takich doznań, których nigdy wcześniej nie miałam i nigdy już pewnie nie będę mieć...
Urszula Dudziak i Jerzy Kosiński - życie w trójkącie
Ich związek nabierał tempa, kochali się do szaleństwa, ale pisarz wciąż był żonaty z Katheriną. Kiedy w końcu pojawił się pomysł rozwodu Kosiński spotkał się z ogromnym sprzeciwem żony. Wtedy Urszula Dudziak wpadła na "genialny" pomysł zamieszkania we trójkę.
"Jego żona, Kiki, prowadziłaby biuro, podróżowała z nim biznesowo, towarzyszyła na oficjalnych przyjęciach, a ja byłabym dla Jurka muzą, a on moim uskrzydleniem. Jedno piętro byłoby dla Kiki, drugie dla nas, trzecie dla dzieci, a czwarte na moje studio nagraniowe" - pisała w swojej książce. Katherina nie przystała na ten pomysł.