Roman Kłosowski był legendą PRL-u. Po latach wyznał, że nie znosił roli Maliniaka
Roman Kłosowski to jedna z legend PRLu. Aktor największą sławę zdobył rolą Maliniaka w słynnym “Czterdziestolatku”. Jak się okazuje, mimo skoku popularności, artysta nie znosił roli kultowego technika.
Roman Kłosowski: kim był?
Roman Kłosowski to jeden z bardziej lubianych polskich aktorów okresu PRL. Największą sympatię widzów zdobył rolą technika Romana Malinika w “Czterdziestolatku”, w którą wcielał się w latach 1974-77. Mimo, że w swoim życiu zagrał kilkadziesiąt ról, ta pozostała tą najbardziej zapamiętaną wśród publiczności. Aktor zmarł w 2018 roku.
W młodości nie wierzył on w swój sukces. Wszystko przez pozorny brak warunków oraz opnie łobuza, która przykleiła się do niego w czasach szkoły. Początkowo planował karierę boksera lub piłkarza. Jednak to literatura i zajęciach humanistyczne były jego największą miłością. Finalnie jedna z nauczycielek zauważyła jego talent i zachęciła do rozwoju umiejętności aktorskich.
Tak będzie wyglądał pogrzeb Marzeny Kipiel-Sztuki. Przed śmiercią miała dwa życzeniaMoje zdolności artystyczne na wierzch wyciągnęła nauczycielka Aniela Walewska. Pasja do grania okazała się silniejsza niż do sportu. Granie mnie odciągnęło od urwisowania, wódeczki i grand - tłumaczył po latach.
Słynny technik Maliniak z "Czterdziestolatka"
Mimo początkowych trudności Kłosowski ukończył PWST w Warszawie. Najpierw na wydziale aktorskim (1953) a następnie na wydziale reżyserskim (1965). Jego debiutancka rola w “Szczęściu Frania” długo biła rekordy popularności. Tuż po niej przyszedł czas na Lulka w filmie “Ewa chce spać”, przez którego doczekał się wyjątkowej popularności.
Na ulicy musiałem się ukrywać, chodzić w ciemnych okularach, wszyscy mnie rozpoznawali, a nie byłem przyzwyczajony - opowiadał w “Przeglądzie”.
ZOBACZ: Siostra zmarłej Marzeny Kipiel-Sztuki wyjawiła, jak wyglądały jej ostatnie chwile
Nie był to jednak jeszcze szczyt popularności Kłosowskiego. Aktor zagrał jeszcze w “Bazie ludzi nieumarłych” oraz “Hydrozagadce”. Prawdziwym przełomem stała się jednak rola Maliniaka w kultowym serialu “Czterdziestolatek”. Mimo, że grana przez artystę postać nie wzbudzała sympatii to widzowie pokochali kultowego technika.
A bądź co bądź, ten Maliniak to bardzo niesympatyczny typ. Ta rola przylgnęła do mnie jak rola Klossa do Stasia Mikulskiego czy Brunnera do Karewicza, ale mnie nie ograniczyła. Maliniak nie był ani moją pierwszą rolą, ani ostatnią - mówił Kłosowski w “Fakcie”.
Jak się okazuje, aktor początkowo nie chciał przyjmować tej roli. Wszystko ze względu na charakter Maliniaka. Finalnie postanowił się jednak wcielić się w słynnego technika, co przyniosło mu sławę i rozpoznawalność do końca życia.
Facet raczej wredny, lizus, podkopuje zaufanie do szefa. Ale w końcu musiał mieć coś w sobie, skoro budził sympatię - wspomniał w rozmowie z Rp.pl
Żona była jego największym oparciem
Najważniejszą rolą w życiu Kłosowskiego była jednak rola męża. Swoją żonę Krystynę poznał w teatrze. Para była razem 58 lat, aż do śmierci kobiety w 2013 roku. Żona była dla aktora największym oparciem, a jej odejście całkowicie zmieniło jego życie. Słynny Maliniak podupadł na zdrowiu i przez chorobę prawie całkowicie stracił wzrok.
On nie może czytać, zostaje mu radio i telewizja. Nigdzie nie może pójść sam, trzeba go zawieźć. Bez Krysi będzie mu bardzo ciężko - opowiadała jego przyjaciółka, Teresa Lipowska w rozmowie z “Uwagą!”.
ZOBACZ: Wiadomo, co stanie się z dziećmi Barbary Sienkiewicz. Na jaw wyszły nowe informacje
Mężczyzna chciał jednak być aktywny zawodowo do końca życia. Niestety jego zdrowie uniemożliwiało dalszą karierę, przez co aktor przeszedł w 2016 roku na emeryturę. Ostatnie miesiące życia przeżył w domu pomocy społecznej w Łodzi. Zmarł 11 czerwca 2018 roku i pochowany został na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Jego ostatnią wolą było, aby spocząć u boku swojej żony. Krystyna Kłosowska pochowana została jednak na Cmentarzu Górczyńskim w Poznaniu. Z tego powodu synowi aktora udało się spełnić jego ostatnią wolę dopiero w 2022 roku. Winna była temu m.in. pandemia COVID-19.
Mamę dochowałem do taty w grudniu. Ekshumacja odbyła się tydzień wcześniej. Potrzebna była także nowa urna, gdyż poprzednia była już lekko zmurszała - tłumaczył syn Kłosowskiego w rozmowie z “Super Expressem”.