Rozrywka.Goniec.pl > Telewizja > "Ranczo". Reżyser serialu wspomniał Franciszka Pieczkę. "Tylko raz stracił cierpliwość"
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 29.09.2022 13:11

"Ranczo". Reżyser serialu wspomniał Franciszka Pieczkę. "Tylko raz stracił cierpliwość"

Franciszek Pieczka zmarł w wieku 94 lat. Już wkrótce odbędzie się państwowy pogrzeb
Wikipedia

Wojciech Adamczyk w wywiadzie udzielonym PAP opowiedział o swojej współpracy ze zmarłym 23 września Franciszkiem Pieczką. Reżyser serialu "Ranczo" i filmu "Ranczo Wilkowyje" nie szczędził pochwał artyście.

- Mimo że był prawdziwym gigantem aktorstwa, to na planie był skupiony, skromny, pokorny wobec zadania, co mu dodatkowo zjednywało życzliwość - wspomina reżyser w rozmowie z PAP. Franciszek Pieczka w popularnym serialu "Ranczo" wcielił się w rolę jednego z mieszkańców - Stacha Japycza.

Co ciekawe, początkowo nikt nie planował, że to legendarny Gustlik z "Czterech pancernych i psa" dołączy do obsady. Wojciech Adamczyk w tej roli widział Leona Niemczyka, ale zmienił zdanie, gdy aktor zachorował.

"Ranczo". Reżyser serialu wspomina Franciszka Pieczkę

- Ta rola wymagała nie tylko talentu aktorskiego, ale również ogromnej empatii i życzliwości dla całej sytuacji - argumentował swoją decyzję Wojciech Adamczyk. Okazała się ona strzałem w dziesiątkę. Aktor słynął z sympatii i cierpliwości, a podczas zdjęć tylko raz udało się go wyprowadzić z równowagi.

- Nikt nie przewidywał udziału Franciszka Pieczki w serialu »Ranczo« i tym bardziej w filmie fabularnym »Ranczo Wilkowyje«. Pan Franciszek pojawił się zupełnie przypadkiem. Była to konsekwencja nieuleczalnej choroby, która zabierała w błyskawicznym tempie drugiego giganta polskiego filmu, Leona Niemczyka - wyjaśnił Wojciech Adamczyk, reżyser "Rancza", w rozmowie z serwisem PAP.

- Były bardzo poważne problemy z panem Leonem. Nie wiadomo było, czy będzie w stanie grać, chociaż bardzo pragnął być na planie »Rancza« i nawet zwierzył się producentowi w jakiejś rozmowie, że chciałby umrzeć na planie tego serialu - mówił Wojciech Adamczyk.

W związku z problemami zdrowotnymi Leona Niemczyka scenarzyści wymyślili postać Stacha - brata Jana Japycza, którego kreował Niemczyk, i zaproponowano ją Franciszkowi Pieczce. Praca na planie była pełna wyzwań. Scenarzyści przygotowywali kilka wersji scenariusza, a wszystko zależało od tego, w jakim w danym momencie stanie będzie Leon Niemczyk. Czy będzie mógł powiedzieć cały tekst przewidziany w scenie, czy tylko niektóre fragmenty? To zawsze było niewiadomą.

"Ranczo". Franciszek Pieczka swoją rolę "zawdzięcza" Leonowi Niemczykowi

- Pan Franciszek przygotowywał się do tych wszystkich wariantów, wykazując ogromne zrozumienie dla sytuacji swojego kolegi, dla całej produkcji. Bez szemrania, niezwykle ofiarnie i w bardzo ludzki sposób wykazał się nie tylko umiejętnościami aktorskimi, ale też tą swoją słynną, wielokrotnie wspominaną dobrocią - zaznaczył reżyser "Rancza".

Zdaniem Wojciecha Adamczyka, Franciszek Pieczka odcisnął piętno na serialu w niezwykły sposób. Jego charakterystyczny tembr głosu z nieoczywistą interpretacją, bardzo delikatną, ale czasem też złośliwą, były niezapomniane.

- Błysk w oku, którym wyrażał czasem więcej niż zdaniami, mądrość życiowa pana Franciszka połączona z serialową mądrością często powodowała, że apele, z którymi zwracaliśmy się na koniec serii do naszych widzów, brzmiały niezwykle wyraziście. Bo jeżeli pan Franciszek w swoim wieku powiedział jako Japycz: »ludzie, lubcie się trochę więcej« albo »nie kłóćcie się, bo życie takie krótkie jest« - to wszystko w jego ustach nabierało dodatkowego znaczenia - wspominał Wojciech Adamczyk.

Reżyser wspomina Franciszka Pieczkę jako osobę szczególną, chwaląc jego sumienność, skromność i nieprawdopodobne zaangażowanie podczas pracy na planie.

- Mimo że był prawdziwym gigantem aktorstwa, to na planie był skupiony, skromny, pokorny wobec zadania, co mu dodatkowo zjednywało życzliwość. Bo przecież gdyby miał jakiś kaprys - to pewnie byśmy to zrozumieli, bowiem człowiek z takim dorobkiem mógłby sobie czasem na kaprys pozwolić. A tymczasem nigdy czegoś takiego nie było - wspominał.

- Zawsze był fantastycznie przygotowany, spokojny, cierpliwy. Raz tylko zaistniała sytuacja, kiedy stracił cierpliwość, gdy kręciliśmy jakąś scenę na ławeczce. W przerwie pomiędzy ujęciami nawet tej samej sceny zawsze otaczał go tłum częściowo mieszkańców Jeruzala, a w większości turystów, którzy przyjeżdżali do tej miejscowości, żeby podglądać ulubionych wykonawców. I nagle usłyszałem w słuchawkach tubalny głos pana Franciszka: »odczepże się ode mnie, do jasnej cholery«. Natychmiast rzuciłem słuchawki i pobiegłem do ławeczki, roztrąciłem tłum i spytałem: »Panie Franciszku, co się stało? W czym pomóc?«. A on na to: »Bardzo przepraszam, panie reżyserze, ale ten tutaj« - i wskazał na solidnie zamroczonego, ale sympatycznego mężczyznę - »już ósmy raz się ze mną wita« - wspominał Wojciech Adamczyk.

Reżyser "Rancza" zaznaczył, że "pana Franciszka uwielbiali wszyscy".

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Fakt.pl