Niezwykle przykra historia aktora Adolfa Dymszy. Zmarł w przytułku nie wiedząc, kim jest
Adolf Dymsza był jednym z najbardziej znanych polskich aktorów okresu międzywojennego i czasów wojny. Po jej zakończeniu nie był jednak mile widziany w środowisku artystycznym. Ostatnie lata życia spędził w zapomnieniu i ostatecznie zmarł w przytułku.
Niedługo przed śmiercią Dymsza zaczął chorować na demencję. Świat przestał dla niego wyglądać tak, jak kiedyś. Odszedł 20 sierpnia 1975 roku w zapomnieniu.
Przykre losy Adolfa Dymszy
Adolf Dymsza był jednym z najbardziej popularnych komików na warszawskich scenach i w polskich filmach okresu międzywojennego. Życie aktora nie było jednak łatwe i mimo sławy, którą zapewniły mu wiekopomne role, Dymsza zmarł zapomniany przez wszystkich.
Tuż po wojnie został oskarżony przez swoich kolegów artystów o kolaborację z Niemcami - występował w czasie wojny na scenach warszawskich, co wiązało się ze zgodą nazistów na podobne działania. Sąd koleżeński Związku Artystów Scen Polskich ukarał go pięcioletnim zakazem grania Warszawie oraz zastępowaniem jego nazwiska trzema gwiazdkami w miejscach, w których występował.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Osąd kolegów po fachu okazał się niesłuszny. Adolf Dymsza miał postarać się o znajomości u nazistów, by tym samym ułatwić ucieczkę niektórym aresztowanym artystom. Niezrozumienie doprowadziło do tego, że przez lata Dymsza zmagał się później z depresją, a łatka zdrajcy została z nim na lata.
- Potrafił skutecznie pomóc aresztowanym przez Niemców kolegom – nawet za cenę posądzenia o kolaborację z okupantem. Nie chwalił się tym, nie tłumaczył. W efekcie ulica go potępiała, a fakty przegrywały z plotkami - pisał o nim Remigiusz Piotrowski.
Dramaty rodzinne Adolfa Dymszy
W końcu Adolf Dymsza został uniewinniony, a poświadczyli za nim artyści, którym uratował życie, m.in. Mira Zimińska oraz Mieczysław L. Kittay, którego aktor ukrywał w swoim domu w Otwocku z narażaniem życia - Kittay miał żydowskie pochodzenie. Ostatnie lata przed emeryturą Dymsza spędził w Teatrze Syrena w Warszawie.
Adolf Dymsza miał przed wojną liczną rodzinę. Ostatecznie musiał jednak pochować aż troje swoich dzieci. Pozostałym trojgu chciał zapewnić godne życie, ale mimo tego los doświadczył go w najbliższym otoczeniu.
W 1973 roku aktor odszedł na emeryturę po tym, jak zaczął tracić słuch. Wkrótce dopadła go jednak o wiele bardziej przerażająca choroba - demencja. Ta zaczęła bardzo szybko postępować i wkrótce Dymsza nie wiedział kim jest i co się wokół niego dzieje.
Choroba uniemożliwiała mu samodzielne funkcjonowanie. Pomóc nie mogła mu również żona, która nie była w stanie zająć się schorowanym mężem. Ostatecznie trafił on pod skrzydła najmłodszej córki, Anity Dymszówny, która w tym czasie była żoną Macieja Damięckiego. Mimo najszczerszych chęci małżeństwo również nie podołało opiece nad ojcem. Zapadła decyzja o tym, by oddać go do ośrodka - podjęła ją żona chorego artysty.
Za to, co stało się z jej ojcem, Dymszówna była później krytykowana w środowisku, które całkowicie się od niej odwróciło. Ostatecznie aktorka skończyła tragicznie - przegrała w 1999 roku z chorobą alkoholową, wcześniej rozwiodła się z mężem i wyjechała ze stolicy.
Związek Artystów Scen Polskich nie przyjął go do ośrodka w Skolimowie, uzasadniając decyzję "zbytnim niedołęstwem" Dymszy. Aktor trafił do ośrodka prowadzonego przez siostry w Górze Kalwarii. Tam zmarł w zapomnieniu 20 sierpnia 1975 roku.
Po latach został upamiętniony - w 2020 roku radni Warszawy zdecydowali o nazwaniu jego imieniem zaułku przy Teatrze Syrena. Wcześniejsze próby spełzały na niczym ze względu na ciągłe przekonanie o prawdziwości zarzutów kolaboracyjnych wśród warszawskich radnych.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Sylwestrowa Moc Przebojów 2021. Michał Szpak pokazał zdjęcie zza kulis
Miley Cyrus wystąpiła podczas koncertu sylwestrowego. Gwiazda zgubiła biustonosz
Donald Tusk spędził Sylwestra pod oknami szpitala. Martwi się o zdrowie wnuczki
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: Goniec.pl