Nasz reporter był świadkiem ataku na Lwów. Dramatyczna relacja
W sobotę rosyjskie wojska zaatakowały Lwów, zrzucając na niego bomby. W samym centrum wydarzeń był nasz dziennikarz Jan Kietliński, który regularnie pomaga uciekającym przed wojną Ukraińcom. O tym, co działo się tuż za polską granicą, opowiedział ze szczegółami w relacji na Instagramie oraz wywiadzie dla Goniec.pl.
Weekend nie należał do spokojnych w Ukrainie. Podczas gdy Joe Biden gościł w Warszawie, wygłaszając historyczne przemówienie, wojska Władimira Putina ostentacyjnie zrzuciły bomby na Lwów , trafiając m.in. w skład paliwa i obiekty cywilne.
Ruch ten został odebrany przez demokratyczny świat jako demonstracja siły wobec przywódcy USA i wszystkich państw popierających Ukrainę, a zdjęcia i nagrania ze spowitego ciemnym dymem miasta natychmiast obiegły media społecznościowe.
Nasz reporter o krok od tragedii w Ukrainie
Jedną z relacji prosto ze Lwowa zamieścił na swoim koncie na Instagramie nasz reporter Jan Kietliński, który akurat w sobotę wybrał się do miasta z pomocą. Jak się okazuje, dziennikarz Goniec.pl cudem uniknął tragedii, znajdując się 500 m od miejsca bombardowania.
O tym, że sytuacja, jaka miała miejsce w weekend była ekstremalnie niebezpieczna, świadczą słowa Janka, który opisał wybuch paniki po ataku Rosjan. - Dym, krzyk, panika. Ostrzelano zwykłe cywilne budynki. Uciekliśmy na pobocze, potem wojsko zabrało nas do schronu. Od razu uciekliśmy do rowu, ludzie porzucili samochody, była panika, potem zabrano nas do okopów - mówił.
Opisując zdarzenie, nie ukrywał, że poczuł przypływ adrenaliny i targały nim silne emocje, które trudno było nazwać. - Dzisiaj na drogach Ukrainy zasieki, jeże na czołgi, okopane punkty kontrolne, które sprawiają, że człowiek czuje się jak w filmie lub grze, a to rzeczywistość dla milionów ludzi, którzy chcą po prostu normalnie żyć w Europie! – podkreślił.
Dziennikarz Goniec.pl opowiedział o ataku we Lwowie
Więcej szczegółów nasz reporter zdradził w wywiadzie dla portalu Goniec.pl. Jak mówił, pojechał do Lwowa z darami, po drodze zatrzymując się z wolontariuszami z grupy transgranicznej w Nowowołyńsku.
We Lwowie miał zostać przez następny tydzień, ale po ataku podjął decyzję, by odwołać swoją wyprawę. Samochód, którym jechał razem z towarzyszami nie zdołał bowiem nawet dojechać do centrum miasta, a pierwszy z ładunków spadł, gdy przejeżdżali przez punkt kontrolny.
- To było dosłownie 500 metrów od nas. To była chwila niedowierzania. Ludzie dookoła zaczęli uciekać - relacjonował.
Janek wyjawił także, co działo później. Zdecydował, że położy się w rowie na ziemi, żeby nie trafiły go żadne odłamki. Starał się przy tym myśleć racjonalnie, ale był naprawdę przerażony.
- Po ok. 2-3 minutach zjawiła się starsza para i zapytała skąd pomysł, by przyjechać do Lwowa. Zobaczył nas żołnierz i powiedział, żebyśmy biegli. Powiedziałem mu, że jesteśmy z Polski, a on kazał za sobą biec. Serce zaczęło bić szybciej - mówił.
Nasz reporter zdradził też ważną rzecz - będąc w takiej sytuacji najlepiej wyłączyć lokalizację i nie publikować od razu zdjęć z miejsca, gdzie się ukrywamy. Wszystko po to, by wróg nie identyfikował skupisk ludzi i w nich nie uderzył.
Całą rozmowę z Jankiem Kietlińskim można zobaczyć tutaj .
Dziennikarka nie kryje dumy
Dumy ze swojego syna nie ukrywa Beata Tadla, która skomentowała relację na swoim profilu w mediach społecznościowych. - Jestem dumna z mojego syna - napisała.
Dodatkowo dziennikarka postanowiła podziękować wszystkim zaangażowanym w pomoc Ukrainie. Pod zdjęciem z wypełnionym po brzegi bagażnikiem poinformowała, że kolejny transport, który zorganizowała, ruszy za kilka dni.
Beata Tadla doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co przechodzą teraz Ukraińcy. Miała okazję rozmawiać z nimi już w 2014 roku podczas protestów na Majdanie, które relacjonowała .
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Katarzyna Kolenda-Zaleska czekała na Joe Bidena. Skończyło się nie po jej myśli
-
Beata Kozidrak nie pojawiła się na rozprawie dotyczącej jej pijackiego wybryku. Zastanawiający powód
-
Wielki pożar w Łebie. Spłonęła restauracja Łebska Chata znana z "Kuchennych rewolucji"
Źródło: Goniec.pl