Menadżer Sławy Przybylskiej oburzony. Ujawnił, jak ją potraktowano w Opolu
W miniony weekend na opolskiej scenie stanęło liczne grono gwiazd, a wśród nich znalazła się Sława Przybylska. Jak się okazuje, nie wszystko przebiegło z oczekiwaniami, a menadżer artystki nie kryje oburzenia po tym, jak legendarna wokalistka została potraktowana.
Sława Przybylska gwiazdą 61. KFPP w Opolu
W piątek 31 maja rozpoczął się 61. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu . Wydarzenie to potrwało do 2 czerwca, a w tym czasie w opolskim amfiteatrze stanęło liczne grono rodzimych gwiazd. Wśród nich znaleźli się m.in. Michał Bajor, który podczas pierwszego dnia imprezy celebrował 50-lecie swojej pracy artystycznej, Alicja Majewska, Andrzej Piaseczny, Natalia Kukulska czy Kayah.
Na festiwalu pojawiła się także legendarna Sława Przybylska . Wykonała dwa utwory: “Pamiętasz, była jesień” oraz “Tańcząca brzoza”, a z rąk prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego otrzymała honorową “Karolinkę”. Niestety, jak zdradził menadżer wokalistki, nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Afera w Opolu. Tak została potraktowała Sława Przybylska
Sława Przybylska na scenę opolskiego amfiteatru miała wyjść o godzinie 22:45. Pojawiły się jednak opóźnienia, przez co występ wokalistki nieco przesunął się w czasie. Jej menadżer nie ukrywał rozczarowania takim obrotem sprawy. Zdradził również, jak przebiegało jej oczekiwanie na koncert.
Niestety było spore opóźnienie i pani Sława wyszła na estradę dopiero przed północą. W jej garderobie było zimo i niestety trochę się podziębiła - powiedział jej menadżer, Krzysztof Rydzelewski, w rozmowie z Faktem.
To nie był jednak koniec sytuacji, które nie przypadły mu do gustu. Menadżer powiedział także, że nie spodobało mu się to, że nie dano dojść do słowa wokalistce.
Byłem na widowni i oglądałem występ, nagle wbiegł na scenę pan z obsługi technicznej i wyrwał jej mikrofon. Pani Sława nie miała chwili, by cokolwiek powiedzieć i się przywitać. O mały włos nie wywrócił jej na scenie. To dla mnie skandal - tłumaczył Krzysztof Rydzelewski.
ZOBACZ TAKŻE: Fani Kabaretu Moralnego Niepokoju zaniepokojeni po Opolu. Robert Górski zabrał gło s
Menadżer Sławy Przybylskiej oburzony. Tak potraktowano artystkę
Menadżer Sławy Przybylskiej wspomniał również, że nie spodobał mu się fakt, że tak mało czasu poświęcono artystce i jej całokształtowi artystycznemu. Zwrócił także uwagę na nagrodę, którą otrzymała wokalistka, mówiąc o jej symbolice, która zdecydowanie nie była współmierna z jej dorobkiem.
Artystka miała być uhonorowana specjalną nagrodą, a tymczasem dano jej Karolinkę z gipsu, którą wręcza się debiutantom. W tym przypadku to przedziwne, bo o jakim debiucie tu mówimy. Do tego nie było jej w żadnym programie. Gdyby nie publikacja "Faktu" nikt nawet by nie wiedział, że pani Sława w Opolu wystąpi, bo nigdzie nie było jej nazwiska - tłumaczył menadżer Sławy Przybylskiej.
Do sytuacji odniósł się Marek Sierocki, pełniący funkcję rzecznika opolskiego festiwalu. W rozmowie z “Faktem” wyjaśnił, że nie był świadkiem całego zajścia, jednak podkreślił, że nikt nawet nie pomyślał o tym, by w jakikolwiek skrzywdzić lub urazić Sławę Przybylską.
Byłem na widowni i oglądałem występ, nagle wbiegł na scenę pan z obsługi technicznej i wyrwał jej mikrofon. Pani Sława nie miała chwili, by cokolwiek powiedzieć i się przywitać. O mały włos nie wywrócił jej na scenie. To dla mnie skandal - tłumaczył Marek Sierocki.