Marcin Prokop był bliski śmierci? Znany dziennikarz zdradził niepokojące kulisy swojej pracy
Mierzący 2 metry i 6 centymetrów charyzmatyczny dziennikarz, Marcin Prokop, to błyskotliwy mówca i jeden z najbardziej popularnych prowadzących w stacji TVN. Widzowie kojarzą go z soczystymi wypowiedziami i „igraszkami słownymi” którym, ku uciesze telewidzów, oddaje się wraz z Dorotą Wellman czy Szymonem Hołownią. Znany jest też z prowadzenia autorskiego programu podróżniczego pt. „Niezwykłe Stany Prokopa”, gdzie ukazuje USA bez ogródek i niezasłużonych komplementów. Jeden z jego ostatnich wpisów na Instagramie sprawił, że spojrzeliśmy na dziennikarza z zupełnie innej strony. A i on spostrzegł rzeczy, o których na co dzień nie myślał. O co chodzi?
Marcin Prokop zamieścił niepokojący wpis
Marcin Prokop opublikował niepokojące zdjęcie w gipsie. Był nim pokryty od stóp do głów. Pomimo tak porażającego widoku obok zdjęcia dziennikarz napisał, że to tylko kadr z planu filmowego. Fakt egzystowania w gipsie przez kilka godzin uzmysłowił prowadzącemu, że warto docenić zdrowie. W swoim wpisie postanowił dać temu wyraz.
- To tylko „ubranko” do roli w filmie, chociaż poleżenie w tym garniturku zaledwie przez kilka godzin uzmysłowiło mi, z czym muszą mierzyć się ci, którzy naprawdę walczą z podobnymi wyzwaniami. Wszystkim im wysyłam serdeczne pozdrowienia i wyrazy najgłębszej empatii, której czasami brakuje ludziom zdrowym. No i, poza wszystkim, uważajcie na siebie, kochani”. – uspokajał.
Marcin Prokop zdradził, że czasami jego praca jest niezwykle niebezpieczna
Po tam osobliwym wpisie na Instagramie nie sposób nie zadać Prokopowi pytania o niebezpieczne sytuacje, które zdarzyły mu się podczas wieloletniej pracy w telewizji. Na to pytanie dziennikarz odpowiedział w rozmowie z Karoliną Kalatzi z portalu Dziendobry.tvn.pl. O swoich doświadczeniach z „Mam Talent” mówił tak:
- Byliśmy tam rzucani na różne odcinki ekstremalnych zadań, np. lot balonem, który zakończył się w burzy awaryjnym lądowaniem, z Szymonem Hołownią w koszu, na polu pewnego rolnika. Próbował nas potem z tego kosza wydobyć widłami… - mówił Marcin Prokop.
Czy sytuacji zagrażających zdrowiu, a nawet życiu było więcej? Jak się okazuje – tak. Jedną z nich była sytuacja podczas wycieczkowego rejsu piętrowym autobusem po ulicach stolicy Wielkopolski:
- Ta historia prawie zakończyła się moim zejściem. Operator w ostatniej chwili krzyknął do mnie: „Uwaga!”. Zrobiłem unik i w tym momencie poczułem, że w miejscu, gdzie była moja głowa, świsnął mi pylon sygnalizacji świetlnej. Gdybym się nie uchylił, to pewnie dostałbym nim w głowę od tyłu i może byśmy dzisiaj nie rozmawiali, a może karmiłabyś mnie rurką w szpitalu. - odpowiadał Prokop w rozmowie z dziennikarką Dziendobry.tvn.pl.
O kolejnej sytuacji Marcin Prokop mówił ze sporym przejęciem, bowiem zagrożony był były współprowadzący „Mam talent”, a aktualnie polityk, Szymon Hołownia.
- (…) wspólne pływanie z Szymonem na SUP-ach, czyli takich deskach, na których ludzie wprawni potrafią się poruszać, a ludzie niewprawni z nich spadają. Tak się też przydarzyło w naszym przypadku. Okazało się, że Szymon nie umie pływać i musiałem go wydobywać na brzeg, bo zaczął się topić. – relacjonował.
W jego zawodowej karierze wiele sytuacji było niebezpiecznych. Zarówno dla zdrowia, jak i ludzkiego mienia. Dziennikarz zdaje się być pogodzonym z faktem, że to nieodłączny element pracy w telewizji. Zwłaszcza poza sterylnym studiem, w którym czyta się wiadomości z promptera.
- Wolałbym wtedy pracować w fabryce kafelek- skwitował konferansjer.
Wniosek jest jeden – na Marcina Prokopa i jego telewizyjną ekipę produkcyjną „nie ma mocnych”. Adrenalina, moc działań, ale również produkcje na żywo – to materia, w której dziennikarz czuje się najlepiej. Nawet, jeśli czasem strach zajrzy mu prosto w oczy.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Teresa Lipowska wyznała, ile wynosi jej emerytura. Fakty mogą zadziwić wiele osób
Teresa Lipowska jest już zmęczona M jak Miłość? Stwierdziła, że serial nie jest już taki sam
Źródło: Fakt,pl