Kuba Wątor w “Donosach”: Filip Chajzer kręci w sprawie swojego kebaba
Czy Filip Chajzer w całości skopiował pomysł na kebaba od berlińskiego mistrza Mustafy? Tak wynika z jego własnej książki, choć w wywiadach podaje już odmienną wersję zdarzeń.
Filip Chajzer otwiera kebaba
Prezenter telewizyjny otworzył w Warszawie kebaba na początku kwietnia. Od tamtej pory w mediach opowiada o swym nowym biznesie i zachęca do przetestowania potraw z jego Kreuzberg Kraft Kebap. Mówi, że marzenie o własnej budce gastronomicznej chodziło za nim od 30 lat. Na początku lat 90-tych ojciec Zygmunt zabrał go w Berlinie na kebaba, a młody Filip zakochał się w smaku, którego skosztował.
W maju prezenter wydał książkę "Niejednoznacznie pozytywny". Jeśli postawić ją w księgarni w sekcji autobiografii, będzie sprawiała wrażenie, że nią jest. W istocie jednak są to zapiski Chajzera - przez część książki w formie pamiętnika - o ostatnich dziewięciu latach życia. Można w nich znaleźć kilka intrygujących informacji.
Skąd Chajzer wziął pomysł na kebaba?
Jedną z nich jest właśnie historia o jedzeniu kebaba w berlińskiej dzielnicy Kreuzberg 30 lat temu. W książce pisze, że już jako dorosły pojechał do stolicy Niemiec za wspomnieniem z dzieciństwa: “Po latach, kiedy tam wróciłem, znalazłem takiego [kebaba - przyp. red.], który stał się moim ulubionym - z grillowanymi warzywami w środku, z tureckim serem, miętą i innymi bajerami - od Mustafy. Tam zawsze była kolejka".
Chodzi o Mustafa's Gemuse Kebap. Według internetowych ekspertów i degustatorów jest to najpopularniejszy kebab nie tylko w dzielnicy Kreuzberg, ale i w całym Berlinie, a może i na świecie. Odwiedził go choćby znany polski youtuber kulinarny - Książulo. Kolejki są tam nieustanne, o budce Mustafy mówi cały świat, youtuberzy przyjeżdżają nagrywać filmy, a Filip Chajzer pojechał podpatrzeć pomysł. "Stanąłem w kolejce u Mustafy, a następnie rozkroiłem jego kebab na czynniki pierwsze. Sprawdziłem wszystko, liść po liściu, marchewka po marchewce. Wyciągnąłem na tacę i robiłem zdjęcia" - pisze Chajzer w książce.
Dodaje, że w jeden weekend “zapoznał się z wiedzą na temat produkcji, dystrybucji oraz kontaktu z klientem”. Nie pisze jednak, by miał umowę z Mustafą, ani że ten zgodził się, aby Chajzer wzorował się i powoływał na niego.
W drugiej połowie czerwca wysłaliśmy do przedstawicieli berlińskiego kebaba pytania o to, czy wiedzą, że znany polski dziennikarz mocno inspirował się ich pomysłem i czy w jakiejkolwiek formie z nimi współpracuje. Na razie nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Filip Chajzer okłamał ludzi
Tymczasem w rozmowach z mediami sam Chajzer zaczął już inaczej opowiadać o genezie swojego pomysłu - tak, by nie wyszło, że jest cudzy. Na przykład dla serwisu Shownews.pl powiedział, że jego budka z jedzeniem to efekt dwóch lat poszukiwań i testów w różnych berlińskich kebabach. Chajzer zapewnia, że "z każdego kebaba coś wziął". U jednych zainspirował się smakiem sosu, u innych sposobem przygotowania sałaty. Ale jednego pierwowzoru nie było, mimo że w wydanej w połowie maja książce jest nim kebab Mustafy z berlińskiego Kreuzberga.
"Poświęciłem dwa lata życia, parę kilogramów do przodu i bardzo dużo pieniędzy na wycieczki do Berlina, do dzielnicy Kreuzberg, żeby jeść te kebaby. Sprawdzać, szukać, gdzie dobra bułka, gdzie dobre mięso, gdzie jaki sos, gdzie jaki skład ziół. To wszystko złożyło się w tego kebaba, którego opracowałem" - mówi Chajzer w wywiadzie dla serwisu Shownews.pl, zaprzeczając samemu sobie z książki.
Niezależnie od tego, jaka jest prawda, Filip Chajzer na pewno gdzieś kłamie. Książkę wydał zaledwie 15 maja, a już koryguje to, co w niej napisał. Pytanie, dlaczego to robi. Czy po to, by uniknąć ewentualnego sporu sądowego o skopiowanie pomysłu od słynnego berlińskiego kebabiarza? Czy może to jednak wstyd przedstawiać siebie samego jako domorosłego rekina biznesu z mentalnością ze Stadionu Dziesięciolecia.
Tydzień temu zapytaliśmy Filipa Chajzera i jego menedżerkę o to, jaki jest pierwowzór stworzonego przez niego lokalu. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.