Krzysztof Chamiec prowadził szalone życie. Często zmieniał żony, uwielbiał alkohol i niszczył małżeństwa
Krzysztof Chamiec prowadził szalone życie, które upłynęło pod znakiem miłosnych podbojów. O jego rozlicznych romansach krążyły legendy. Zdradzał żony, rozbijał małżeństwa i płodził dzieci. O jego względy zabiegały najpiękniejsze aktorki. Zapraszamy na arcyciekawą historię krętych ścieżek łamacza serc, którego temperament ujarzmił się dopiero po latach.
Krzysztof Chamiec pochodził z tej samej rodziny, co święty Kościoła Katolickiego
Krzysztof Chamiec, a właściwie Krzysztof Andrzej Jaksa-Chamiec herby Gryf, urodził się 2 lutego 1930 w zlokalizowanej na pograniczu Polesia i Wołynia wsi Andruha. Był spowinowacony ze znaczącymi personami tamtych i wcześniejszych lat, m.in. wiceprezydentem Warszawy (Janem Pohuskim urzędującym w latach 1934-1939), prezesem Banku Polskiego i jednym z pierwszych założycieli Polskiego Radia (wujem Zygmuntem Jaksa-Chamcem) oraz Zygmuntem Szczęsnym Felińskim, metropolitą warszawskim.
Wspomniany duchowny wskutek kategorycznego sprzeciwu wobec carskich represji na rosyjskim wygnaniu spędził 20 lat, a jego beatyfikacji dokonał Jan Paweł II. Chociaż nasz bohater miał w rodzinie świętego, sam nie szczycił się tak podniosłym i moralnym żywotem. Był zupełnie inny, o czym świadczą koleje jego matrymonialnych, pełnych zwrotów akcji losów.
Krzysztof Chamiec przez przypadek trafił do teatru
Tuż po II wojnie światowej aktor spędził kilka miesięcy w radzieckim obozie w Mentowie. Po wyjściu nie nacieszył się zbyt długo wolnością. Za kontakty z Armią Krajową znów trafił w ręce Rosjan. Po latach odróżniał oprawców, którzy wsadzili go do więzienia tylko tym, czy biyli, czy głodzili. Podkreślił, że z celi ledwo wyszedł o własnych siłach, a przy wzroście 185 cm ważył zaledwie 36 kg.
W czasach młodości w ogóle nie brał pod uwagę, że jego zawodem może być aktorstwo. Rozpoczął studia ekonomiczne na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i jako biedny student szukał jakichkolwiek możliwości dorywczego zarobku.
Z gazety dowiedział się, że w jednym z teatrów szukają statystów do operetki. To właśnie wtedy rozpoczęła się jego sceniczna przygoda. Nie tylko sceniczna, bowiem na przestrzeni lat u jego boku znajdowały się niemal same aktorki lub kobiety związane z estradą.
Krzysztof Chamiec. O jego ekspansywnym stylu życia krążyły legendy
Komediant zwykł mówić: „Intuicja nigdy mnie nie zawodziła, natomiast zawodziła mnie często stałość uczuć”. Te słowa idealnie odzwierciedlaną historię jego mniej lub bardziej udanych związków z kobietami. Wiele z tych relacji zaczynało się lub kończyło (albo jedno i drugie) w oparach skandalu.
W 1956 roku stał się bohaterem pierwszego z nich za sprawą romansu z Ireną Remiszewską. Kobieta była wówczas żoną Kazimierza Dejmka, reżysera teatralnego. Gdy poznała Chamca, czym prędzej zakończyła swoje dotychczasowe małżeństwo, by móc poślubić swojego nowego wybranka.
Z pewnością poczuła się zawiedziona i oszukana, gdy po krótkim czasie okazało się, że amant stracił nią zainteresowanie na rzecz jej koleżanki, Aleksandry Grzędzianki. To ona, a nie Irena Remiszewska, została pierwszą żoną artysty.
Przez jakiś czas nic nie zapowiadało, że ich miłość zostanie przerwana przez nieokiełznane matrymonialne zapędy Krzysztofa Chamca. Grzędzianka urodziła dwójkę dzieci – syna Krzysztofa i córkę Annę Marię. W branżowym środowisku pełno było plotek o tym, że ich rozstanie było skutkiem nieodpowiedzialności mężczyzny. Pod wpływem alkoholu spowodował on wypadek i stracił prawo jazdy.
Krzysztof Chamiec i Bogumiła Wander. Sekretny szyfr kochanków
Gdy para się rozwiodła, Krzysztof Chamiec nie szukał pocieszenia zbyt długo. Ukojeniem jego smutków stała się Bogumiła Wander, która była od niego młodsza o 13 lat. Słynna spikerka i prezenterka Telewizji Polskiej, która teraz boryka się z ciężką chorobą (szczegóły w artykule poniżej), podczas romansu z Chamcem uknuła tajemny szyfr, który pozwalał jej na romantyczne schadzki z lubym.
Gdy kończyła telewizyjny dyżur, mówiąc: „Do widzenia państwu, do jutra” oznaczało to, że nie ma czasu na spotkanie z fatygantem. O wiele częściej na pożegnanie używała jednak sformułowania: „Ja już się z państwem żegnam, do zobaczenia”, a to oznaczało rychłe spotkanie w oparach ognistego uczucia.
Bogumiła Wander chciała sformalizować związek z Krzysztofem Chamcem, a jegomość częściowo spełnił jej marzenie. Tak, jak chciała – wziął ślub, jednak z zupełnie inną niewiastą. Podrywacz, jak donoszą tabloidy: „znudzony zasadniczym charakterem Wander”, za żonę powziął Joannę Jędrykę. Schemat powtórzył się kolejny raz – gwiazda serialu „Pensjonat pod Różą” rzuciła męża (tak, jak poprzednie kobiety – reżysera) i przeprowadziła się do Warszawy, gdzie znalazła pracę w Teatrze Ateneum.
Angaż w tamtejszej placówce znalazł także Krzysztof Chamiec, na którego zasieki zasadziła Aleksandra Śląska. Teatralne środowisko huczało od plotek, jakoby małżonka dyrektora w zupełności oddała się obcemu, także zamężnemu przystojniakowi. Joanna Jędryka nie mogła znieść tego upokorzenia i postanowiła rozwieść się z kobieciarzem.
- Miałam dość alkoholu, jego kolegów, kłamstwa, zdrad – tłumaczyła swego czasu w „Super Expressie”.