Jerzy Kryszak zażartował z Jarosława Kaczyńskiego, satyryk się nie hamował. Publiczność nie mogła wytrzymać ze śmiechu
Jarosław Kaczyński jest ostatnio częstym obiektem żartów ze strony kabareciarzy. Polityka wśród widzów ponownie stała się modna i gwiazdy estrady korzystają z tego do swoich numerów. Ostatnio prezes PiS stał się obiektem dowcipów Jerzego Kryszaka. Sala dusiła się ze śmiechu.
Czy kabaretowymi żartami można obalić rząd? Próbować nikt nikomu nie zabrania, a wyśmiewanie władzy było sprzężone z humorem od początku dziejów. Nic dziwnego, że wciąż bawi nas tak samo, jak naszych przodków.
Jarosław Kaczyński stał się obiektem żartów Jerzego Kryszaka
Jerzy Kryszak słynie z politycznego dowcipu. Nie zawaha się przed niczym, by wpleść aktualne nawiązania do swoich wypowiedzi, a te często znajdują oddźwięk w zadowoleniu publiczności. Nic dziwnego, że często i gęsto sypie jak z rękawa dość specyficznym poczuciem humoru wymierzonym w polityków - szczególnie tych z partii rządzącej.
W trakcie ostatniego wystąpienia w Sopocie nawiązał do tzw. klubu milionerów. Sprawa została nagłośniona przez Wirtualną Polskę - chodziło o 66 osób związanych blisko z klubem PiS, które w ostatnim czasie znacząco dorobiły się w spółkach skarbu państwa. Wiele z tych osób dziś zarabia miliony, a to wszystko z kieszeni podatników.
Jerzy Kryszak postanowił skomentować sprawę, nie oszczędzając Jarosława Kaczyńskiego. Szef PiS w dużej części odpowiada za utrzymywanie takich porządków w rządzie i partii, a nawet więcej - niespecjalnie mu to przeszkadza.
- Tu była zapowiedź jako "Klub mistrzów", ale to jakieś głupie żarty. Mi to imponuje klub milionerów. Mamy w tej chwili 66 z klubu PiS. Każdy z kijem golfowym w domu. Tylko mówię: nie uczcie Jarosława, bo jak wpadnie w dołek, to nie wyjdzie - mówił Kryszak.
- Jeżeli tam jest ich 66, a mamy sierpień, to do końca roku będzie ich 100! A może nawet 101 jak dalmatyńczyki. Polska się bogaci swoimi przedstawicielami: im ludzie są bogatsi, tym Polska bogatsza, tak? Więc brawa dla naszej partii - przekazał w uszczypliwy sposób.
Nawiązał również do miłości Jarosława Kaczyńskiego dla zwierząt - przypomniał o tym, co działo się przy okazji słynnej ustawy "piątka dla zwierząt", która miała pogrzebać rząd PiS. Przyrównał ją do tego, co dzieje się ostatnio w Odrze.
- Z ludźmi idzie im świetnie, natomiast co się wezmą za zwierzynę, to jakaś du*a wychodzi. Najpierw chcieli dziki wystrzelać, to im pouciekały. Piątka Kaczyńskiemu nie wyszła, oparła się o klatki. Konie na kolanach w Janowie, ryby na grzbiecie. Co z ptakami? Dzisiaj widziałem, że bociany się zbierają. No i mają szczęście. Pakować się i nie wracać! - krzyczał satyryk.
Publiczność pękała ze śmiechu, choć zdaje się, że na co dzień aż tak do śmiechu im nie jest, szczególnie gdy widzą rosnące na półkach ceny produktów pierwszej potrzeby. Warto uderzać w polityków - nie tylko tych rządzących - to oni są w większości odpowiedzialni za obecną sytuację wielu Polaków.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: Goniec.pl