Jacek Kuroń odszedł 18 lat temu. Tak dziś wygląda jego grób na Powązkach
17 czerwca 2022 roku mija osiemnasta rocznica śmierci Jacka Kuronia. Więzień polityczny za czasów PRL, współtwórca Komitetu Obrony Robotników, historyk, polityk, społecznik, uczestnik obrad Okrągłego Stołu i dla wielu niedościgniony autorytet zmarł w Warszawie i spoczął na stołecznych Powązkach. Choć od jego śmierci minęło wiele lat, pozostawiona spuścizna oddziałuje na kolejne pokolenia żyjące w wolnej Polsce.
Urodzony 3 marca 1934 roku we Lwowie Jacek Kuroń pochodził z rodziny o tradycjach socjalistycznych i niepodległościowych. Po przetrwaniu sowieckiej okupacji Kuroniowie przenieśli się najpierw do Krakowa, a później na warszawski Żoliborz. Nastoletni Jacek zafascynował się wówczas komunistyczną ideologią.
Młody marksista
Mając zaledwie 15 lat Jacek Kuroń zapisał się do Związku Młodzieży Polskiej, a po zdaniu matury podjął się pracy jako instruktor w wydziale harcerskim. W tym czasie dołączył także w szeregi PZPR.
Szybko piął się po szczeblach kariery, zostając przewodniczącym Zarządu Uczelnianego ZMP Politechniki Warszawskiej oraz stołecznym szefem propagandy ZMP. Równolegle studiował w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej, kształcącej kadry reżimowej oświaty.
Jako że nigdy nie bał się wygłaszać swoich poglądów, za krytykę koncepcji ideowej ZMP w 1953 roku został usunięty ze związku, a następnie z PZPR, do którego jednakże wrócił po dwóch latach.
Był jednym z organizatorów i działaczy powstałego jesienią 1956 roku Rewolucyjnego Związku Młodzieży, który tworzono na fali "odwilży" niezależnie od partii. Wraz z jego wygaśnięciem został wchłonięty przez Związek Młodzieży Socjalistycznej.
Pierwsze aresztowania
W grudniu 1956 roku Jacek Kuroń wziął udział w zjeździe, podczas którego zdecydowano o odbudowie Związku Harcerstwa Polskiego. W 1962 roku został członkiem Politycznego Klubu Dyskusyjnego przy uczelnianym ZMS, zorganizowanego na Uniwersytecie Warszawskim przez Karola Modzelewskiego.
Początkowo ZMS i organizacja partyjna na UW spoglądały na Klub przychylnie. Jednak już w 1963 roku bezpieka rozpoczęła inwigilację środowiska. W maju tamtego roku Komitet Wojewódzki PZPR nakazał zawieszenie spotkań aż ostatecznie Klub rozwiązano.
To nie powstrzymało członków klubu przed spotkaniami i przygotowywaniem broszury programowej krytykującej PRL i sposób rządzenia władz PZPR. SB, zdając sobie sprawę z płynącego z tego zagrożenia, aresztowała Kuronia i Modzelewskiego, ale nie wytoczono im procesu.
Zrekonstruowana broszura posłużyła do opublikowania "Listu otwartego do członków PZPR", w którym podkreślano istotę konfliktu między klasą robotniczą a centralną biurokracją partyjną. Tego władze PRL nie mogły już zaakceptować, dlatego Kuronia skazano na trzy lata więzienia.
Bunt przeciwko polityce PZPR
Po wyjściu z więzienia Kuroń nie zaprzestał swojej działalności i współtworzył petycję protestacyjną wobec decyzji władz zakazującej wystawiania w Teatrze Narodowym "Dziadów" Kazimierza Dejmka.
Jedną z jego ważniejszych aktywności był jednak udział w wiecu na UW w marcu 1968 roku, po którym został ponownie aresztowany. W więzieniu znacznie oddalił się od idei marksistowskiej i zmienił podejście do religii.
W 1975 roku był jednym z inicjatorów i sygnatariuszy "Listu 59" skierowanego do marszałka Sejmu, Rady Państwa, prymasa i niektórych redakcji, w którym – w związku z projektem poprawek w konstytucji - zawarty był m.in. postulat wprowadzenia swobód obywatelskich i protest przeciwko zapisowi w ustawie zasadniczej o kierowniczej roli PZPR.
Włączył się także działania powstającego wówczas Komitetu Obrony Robotników, a w 1980 roku w czasie letnich strajków to jego mieszkanie stało się centrum informacyjnym przekazującym wiadomości o protestach na Zachód. Po tym jak został na krótko aresztowany, wyjechał do Gdańska i zaczął prace nad budową struktur "Solidarności".
Czołowa postać "Solidarności"
Jacek Kuroń był zwolennikiem porozumienia "Solidarności", Kościoła oraz PZPR i utworzenia rządu narodowego, który ustabilizowałby sytuację w kraju. Uważał, że koncepcja dążenia do wolnych wyborów parlamentarnych jest nierealna.
W grudniu 1981 roku zatrzymano go w gdańskim hotelu Novotel, przewieziono do Warszawy, by internować następnie w Strzebielinku i na Białołęce. Jego wzywanie do strajku generalnego skutkowało tym, że został oskarżony o próbę obalenia ustroju. W efekcie podjęto decyzję o zamianie internowania na areszt, który zniosła amnestia ogłoszona z okazji 40-lecia PRL.
W międzyczasie Kuronia dotknęły osobiste tragedie. Zmarła jego ukochana żona Grażyna i ojciec, przez co działacz wycofał się z polityki. Dopiero śmierć ks. Jerzego Popiełuszki ponownie zmobilizowała go do podjęcia aktywności.
W grudniu 1988 roku wszedł w skład Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ "S" Lechu Wałęsie. Ze względu na sprzeciw władz komunistycznych, które w propagandzie nazywały Kuronia "ekstremistą", nie uczestniczył w rozmowach przygotowujących okrągły stół. Wziął jednak udział w jego obradach dzięki zdecydowanemu stanowisku strony solidarnościowej.
4 czerwca 1989 roku został wybrany do Sejmu z listy Komitetu Obywatelskiego (posłem był nieprzerwanie do 2001 roku). 1 lipca 1989 r. wygłosił przemówienie, w którym zaproponował formułę "wasz prezydent, nasz rząd" .