Gabriel Seweryn przyjaźnił się z "królem disco-polo"? Ta znajomość miała fatalny finał. Ucierpiała rodzina piosenkarza
Gabriel Seweryn cieszył się uznaniem wśród wielu kolegów i koleżanek z show-biznesu. Do grona wielbicieli należała także rodzina króla disco polo, jednak ta znajomość żadnej ze stron nie wyszła na dobre. Powód mógł być tylko jeden.
Gabriel Seweryn był nazywany polskim Versace
Wzmianki o Gabrielu Sewerynie pojawiały się już od kilku dekad , jednak dopiero udział w reality-show "Królowe życia" sprawił, że udało mu się wypłynąć na szerokie wody ogólnopolskiej rozpoznawalności.
Widzowie mogli poznać jego codzienne życie, które w czasie nagrań do show TTV dzielił z Rafałem Grabiasem. Bohater pokazał przed kamerami, jak wygląda jego pracownia, w której daje ponieść się modowej fantazji i tworzy futra, na które nie każdy ma odwagę się zdecydować nie tylko ze względu na cenę.
Wśród śmiałków gotowych włożyć na siebie wyraziste kreacje od "Versace z Głogowa" znalazło się kilka polskich gwiazd , m.in. Gosia Andrzejewicz. Na liście klientów jakiś czas temu pojawiło się także inne, jeszcze bardziej znane nazwisko. Nietrudno zgadnąć, o kim mowa.
W pracowni Gabriela Seweryna pojawili się Martyniukowie. W co ich ubrał?
Słynący z szycia naturalnych futer i skórzanych dodatków Gabriel Seweryn powitał w swoim atelier rodzinę Martyniuków. Najpopularniejszy piosenkarz disco-polo zabrał na zakupy swoją ukochaną żonę oraz syna, Daniela.
Projektant na specjalne zamówienie Zenka Martyniuka stworzył zwracającą uwagę kurtkę wykończoną czarnym futerkiem. Danuta Martyniuk zadała zaś szyku w futrze z lisów, które było przedzielone rockowymi ćwiekami. Zadowoleni klienci nie mieli nic przeciwko, by pokazać się w tych stylizacjach w sieci. Niestety, internauci nie podzielili ich entuzjazmu Dlaczego?
Internauci zmiażdzyli Martyniuków i Gabriela Seweryna. Zarzucili im jedno
Danuta Martyniuk nie ukrywa swojego uwielbienia do luksusowych marek. Lubi dobrze wyglądać i często pozuje do zdjęć w kreacjach od najlepszych modowych sław, jednak tym razem zdecydowała się na wybór polskiego i niedocenionego artysty. Choć efekty tej współpracy dla obojga były zadowalające, w ferworze modowych ekscytacji w opinii fanów zapomnieli o jednej, niezwykle istotnej kwestii.
Dwa tygodnie ciężkiej pracy. Starannie wyselekcjonowane lisy, ponad 5 tys. ćwieków. Wszystkie ręcznie nabijanych. Najpiękniejsze podziękowanie za prace to błysk w oku osoby, której dedykowane jest to dzieło. Danusiu cieszę się razem Tobą - z dumą oznajmił zmarły celebryta, pokazując wspólny fotos z ubraną w wyjątkową kreację białostocczanką.
Gabriel Seweryn po tym wpisie spodziewał się hejtu, a jego obawy szybko stały się rzeczywistością. Wirtualna społeczność nie kryła oburzenia, a szczególnie nie przypadło im do gustu sformułowanie o "starannie wyselekcjonowanych lisach". Projektantowi i jego zadowolonej klientce zarzucono, że nie szanują zwierząt, które muszą cierpieć przez ich modowe przyjemności.
- Macie krew niewinnych zwierząt na rękach. Takie coś w XXI wieku?
- Na rękach piesek, pewnie 'ukochany' a obok inne zwierzęta umęczone i zabite, żeby ktoś się w nie ubrał. Strasznie smutne. Jedno zwierzę do przytulania, drugie do torturowania
- W tych czasach raczej chwalenie się lisami nie jest ani modne, ani fajne
- Szkoda lisów. A Dance nawet takie futro nie doda klasy. Bo gdzieś tam słoma wystaje - można było przeczytać w mediach społecznościowych.
Finalnie wspólne zdjęcia nie zniknęły, jednak przyszłe zakupy (jeśli w ogóle do takich doszło) nie były już tak skrupulatnie relacjonowane. Jak sądzicie, czy Martyniukowie żałują wizyty w pracowni zmarłego gwiazdora TTV?